Trudne zachowania – jak sobie z nimi poradzić? Po artykule „Gdy dorosły wygrywa…” pojawiły się prośby o rozwinięcie, o konkretne rady i oto, co w związku z tymi prośbami napisała autorka:
To, co dla jednego rodzica jest trudne, np. gdy dziecko nie wita się z babcią, gdy ta przychodzi z wizytą, dla drugiego nie jest wyzwaniem. Dla niego trudny może być „atak złości połączony z leżeniem na podłodze i długim zawodzeniem”. Doświadczamy różnych trudności i wybieramy (w zależności od naszych preferencji) różne sposoby radzenia sobie z tymi wyzwaniami. Piszę o tym, bo w dalszej części tekstu nie podam cudownych rad czy sposobów, jak sprawić by zakończyć „trudne zachowania”.
Nie podam również konkretnych sformułowań i czynności wobec dziecka, które jako rodzic będziesz mógł zrobić i one zadziałają. Nie wiem, co zadziała na Twoje dziecko i jakie zachowania będą w zgodzie z Tobą i Twoimi wartościami. To, co napiszę będzie jednak konkretnym sposobem przyglądania się takim „trudnym sytuacjom”. Po to by móc jako rodzic w świadomy sposób wybierać, co chcesz zrobić i jak zareagować.
Trudne zachowania – zbawienny oddech
Dlaczego tak? Bo gdy znajdziesz swój sposób na radzenie sobie z własnymi emocjami (które uruchamiają się w reakcji na „trudne zachowania dziecka”) możesz świadomie decydować co chcesz powiedzieć i jak to chcesz zrobić. Te komunikaty nie są jednak wyuczonymi formułkami, czy tezami z książek, lecz komunikatem prosto z serca. Jest to kluczem do komunikacji rodzic-dziecko opartej na wzajemnym szacunku, akceptacji i empatii. I jeszcze jedno, tego podejścia, które proponuję można się nauczyć i wyćwiczyć „mięśnie empatii”, tak jak ćwiczymy mięśnie brzucha. Przez systematyczną praktykę.
Jak więc konkretnie działać w „trudnych” sytuacjach, gdy dziecko od 10 minut leży na podłodze, lamentuje i nie ma z nim kontaktu? W tej sytuacji zaczynamy od Ciebie, rodzicu, a nie od dziecka.
Na początek nic nie rób – po prostu daj sobie czas. Oddychaj i jeszcze raz oddychaj. Nie pośpiesznie, ale głęboko i spokojnie, by dzięki temu poczuć w pełni swoje ciało i odczucia z niego płynące. To może być 10 sekund, dla innych 2 minuty. Jeszcze inna osoba będzie potrzebowała oddalić się na 5-10 minut po to, by lepiej zrozumieć siebie i swoje reakcje w danej sytuacji.
Obiektywne spojrzenie
Kolejny krok to obiektywne spojrzenie na sytuację. Bez ocen, osądów, generalizowania i etykietowania. Nie chodzi o myśli: „znowu mi to robi”, „co za niegrzeczne dziecko”, „z nim nigdy w takich momentach nie można dojść do ładu”, albo „nie radzę sobie, jako rodzic”. To zupełnie nie to. Chodzi o to, by zauważyć (tak jak to robi kamera) co konkretnie się dzieje. Jakie padają słowa, dźwięki.
Po co to robimy? Bo gdy popatrzysz na sytuację z poziomu faktów, doświadczysz innych emocji, niż gdy ocenisz sytuację za pomocą stwierdzenia „co za niegrzeczne dziecko”. Spróbuj zauważyć jak się czujesz, gdy oceniasz fakty, a jak gdy przyklejasz etykietkę dziecku?
W następnym etapie spróbuj nazwać swoje uczucia – co czujesz w związku z tą sytuacją (opisaną językiem faktów). Być może jest to bezradność, a może frustracja lub smutek? To ważny moment, bo dzięki temu możesz lepiej siebie zrozumieć. Często nadużywamy uczucia złości i określamy nim wiele innych uczuć.
Obiektywne informacje zamiast interpretacji
Uczucia informują o niezaspokojonych potrzebach – czyli o tym co w danym momencie jest dla ciebie ważne, czego pragniesz. Przy czym potrzeby są jakościami uniwersalnymi – nie związanymi z osobami, czasem, miejscem. Być może w tej sytuacji rodzic potrzebuje spokoju, a może łatwości i efektywności lub współpracy.
Po co ta droga? By zyskać wgląd w siebie nim cokolwiek powiemy i zrobimy. Gdy damy sobie czas na oddech, na wstrzymanie się z reagowaniem, mamy świadomość swoich uczuć i potrzeb. Zazwyczaj wybieramy inne reakcje, inne słowa niż wybralibyśmy na początku. Jaka jest różnica? Mówimy właśnie z serca, konkretne, bez ocen, o tym, co jest dla nas ważne i jak się czujemy, gdy nasze potrzeby są niezaspokojone.
Gdy komunikat rodzica jest o jego uczuciach i potrzebach, bez krytyk i ocen czy diagnoz dziecka – łatwiej jest dziecku to usłyszeć. Tym samym zwiększamy swoją szanse na skuteczność i porozumienie z dzieckiem bez przemocy fizycznej czy emocjonalnej.
Potrzeby kluczem do zrozumienia
Co więcej podobną drogę możemy przejść również poszukując potrzeb dziecka. Możemy dodać jeszcze dwa punkty dla rodzica do przejścia, nim zacznie mówić do dziecka i działać. Gdy już wiesz, co ty czujesz i co dla ciebie jest ważne daj sobie chwilę, by z ciepłem i miłością popatrzeć na dziecko na podłodze.
Pomyśl, co ono może czuć? Czy czuje się zagubione? A może sfrustrowane i bezsilne? Zastanów się, co jest dla niego ważne – nie na poziomie konkretnych działań lecz na poziomie uniwersalnych potrzeb. Być może potrzebuje bliskości, bo nie radzi sobie ze swoimi uczuciami (i pokazuje to w jedyny znany mu sposób). A może potrzebuje wolności i samostanowienia. Chce wyrazić swoje zdanie, tak jak na ten moment potrafi.
Zobaczenie uczuć i potrzeb dziecka też daje rodzicom więcej przestrzeni do empatii i ponownie pozwala komunikować się na poziomie tego, co naprawdę ważne – uczuć i potrzeb – a nie ocen czy interpretacji.
W tym miejscu mam pytania do własnej refleksji.
• W jaki sposób reagujesz w „trudnych” sytuacjach? Jak się wówczas czujesz ? Jak takie reakcje wpływają na uczucia Twojego dziecka i jego poczucie własnej wartości?
• Czy jest coś, o czym chcesz pamiętać przy kolejnej „trudnej sytuacji”? Jeśli tak, co to konkretne jest?
• A może chcesz coś zmienić – jeśli tak, to jaki byłby Twój pierwszy krok w tym kierunku?
Być może nie chcesz nic zmieniać i jesteś zadowolony ze swojego sposobu radzenia sobie z „trudnymi sytuacjami”. Ten tekst nie ma za zadanie nikogo przekonać, a jedynie zainspirować do poszukiwania własnego sposobu na „trudne zachowania”. Sposobu pasującego zarówno do dziecka i rodzica oraz tego jak chcecie wspólnie kształtować waszą relację.