Dzięki temu następuje postęp, a społeczeństwa rozwijają się. Mamy coraz więcej wynalazków, leków na dotychczas nieuleczalne choroby – dużo większe możliwości, niż nasi rodzice czy dziadkowe.
To świetnie! Jednocześnie, gdy obserwuję otaczającą mnie rzeczywistość, często nachodzą mnie wątpliwości, czy pęd codziennego życia, ilość obowiązków, które na siebie bierzemy nie przysłania nam tego, co jest naprawdę w życiu ważniejsze. Idąc za tym, co powiedział Mały Książę, że „najważniejsze niewidzialne jest dla oczu” zastanawiam się, ile mamy obecnie czasu, przestrzeni czy chęci, by zastanowić się nad tym: Czego potrzebuję? Czego pragnę dla siebie i swoich bliskich? W jakim stopniu moje obecne życie jest zgodne z moimi marzeniami? Jak odnajduję sens w tym, co robię na co dzień?
Obserwując dzieciaki, często słyszę ich opowieści o tym, kim chcą być w przyszłości, jakie mają marzenia. Na przykład: „Ja będę weterynarzem i będę leczyć konie”, „a ja będę strażakiem i będę ratować ludzi”, „a ja będę hodować robaki, żeby ptaki miały co jeść”. To, co mnie zachwyca w tych pomysłach to ich różnorodność, pasja, z jaką powstają, kreatywność i entuzjazm, z jakim dzieci o nich mówią. Obserwując je, mogę śmiało powiedzieć: na tym etapie życia wiedzą, czego pragną i czego chcą od życia. Choć w przypadku dzieci zmienia się to niekiedy z dnia na dzień, to pełne ciekawości i energii poszukują one siebie i swojego sposobu na życie niemal każdego dnia.
Bycie sobą, wyrażanie swoich uczuć i świadomość własnych potrzeb – oto czego często poszukują obecnie dorośli. Dzieci natomiast wydają się mieć te umiejętności wrodzone. Są autentyczne, szczere i z wiarą patrzą na otaczający je świat.
Zastanawiam się, jak najlepiej jako rodzice możemy wspierać nasze dzieci w tym, aby były sobą, wierzyły w siebie i potrafiły wyrazić to, co jest dla nich ważne. W jaki sposób od najmłodszych lat stwarzać im przestrzeń, by umiały dostrzec i wyrazić swoje potrzeby i uczucia?
Dla mnie kluczowe w tym momencie pojęcie to SZACUNEK. Szacunek, który mogę okazywać mojemu dziecku, jego uczuciom, potrzebom, czasem niecodziennym pomysłom już od pierwszych wspólnych chwil: począwszy od przewijania (uprzedzamy dziecko, co będziemy robić, opowiadamy o tym, co robimy), poprzez karmienie (dajemy możliwość wyboru, co zjemy na obiad, czy dostrzegamy i respektujemy sygnał od dziecka, że już nie ma ochoty dalej jeść), a także wspólne ustalanie, w co warto się ubrać w taką pogodę jak dziś lub też co potrzebujemy zrobić, by na czas dotrzeć do szkoły i przedszkola… W jakich jeszcze sytuacjach?
To oczywiście moja własna „recepta” przedstawiona w dużym skrócie. W moim przekonaniu szacunek dla tego, co dzieci myślą, co mówią, co czują i czego potrzebują jest jednym z kluczowych warunków, by mogły czuć się bezpiecznie, chętnie były sobą nie tylko w dzieciństwie, lecz także później w ich dorosłym samodzielnym życiu. I wtedy, kiedy już same będą rodzicami…
Szacunek jest kluczowy w stosunku do dzieci, a także w stosunku do dorosłych, przeczytaj artykuł o tym, czym dzisiaj jest szacunek.