Egocentryzm malucha może być dla rodziców zjawiskiem bardzo niepokojącym. Marzenia rodzica by wychować dziecko na mądrego, wrażliwego, uważnego na innych człowieka, są często konfrontowane z dziecięcym egoistycznym „ja!”, zaborczym „moje!” i pożądliwym „daj!”. Czy taka postawa dziecka to wyraz temperamentu czy porażka wychowawcza rodzica? A może prawidłowość rozwojowa, która minie wraz z końcem dzieciństwa?
Jest to norma rozwojowa, jednak nieprawidłowe reakcje otoczenia i błędy wychowawcze mogą utrwalić te postawy i zachowania. Stanie się tak, jeśli najbliżsi dziecku dorośli – rodzice, opiekunowie, nauczyciele – stworzą mu iluzję, że świat jest mu podporządkowany. Dodatkowo może to zostać wzmocnione przekonaniem, że jest to właściwy, bo skuteczny sposób układania relacji z innymi.
Pozytywnym skutkiem dla dziecka jest osiągniecie swojego celu, np. uzyskanie zgody na coś, otrzymanie pożądanego przedmiotu, przeprowadzenie swojego planu. Wartość tych sukcesów jest niewielka (chwila zabawy, drobna przyjemność, mała zabawka), ale satysfakcja ogromna. Podobnie skutek dla obrazu świata i koncepcji relacji z innymi doniosły. Kształtowanie właściwego wyobrażenia swojej pozycji pomiędzy innymi osobami to każdorazowe właściwe reagowanie na żądania dziecka. Nic nie dadzą okolicznościowe rozmowy wychowawcze czy przemyślne kary.
Egocentryzm malucha
Egocentryzm dziecka to nie jego cecha osobowości czy charakteru. Nie jest też wybraną postawą ani działaniem planowym, realizowanym z premedytacją, choć obserwujemy dużą determinację dziecka w realizacji swoich planów. Wynika natomiast z prawidłowości rozwoju intelektualnego, który na tym etapie charakteryzuje się brakiem pojęcia stałości przedmiotu i egocentryzmem poznawczym.
Kilkumiesięczny niemowlak przestaje myśleć o przedmiocie z chwilą, gdy on znika z jego pola widzenia. Nawet jeśli jeszcze przed momentem budził żywe reakcje i emocje. Nie jest w stanie poznać czegoś, jeśli nie ma z tym bezpośredniego kontaktu, czyli nie zobaczy, usłyszy, dotknie i nie posmakuje tego. Z prawem własności, zasadami, dobrymi manierami nie można tego zrobić. Nawet kilkuletnie dziecko widzi świat tylko z jednej – własnej perspektywy. Zdolność wyobrażenia sobie czegoś z innego punktu widzenia niż to, czego doświadcza aktualnie to umiejętność rozwijająca się dopiero w okresie szkolnym.
Dziecko mając bardzo ograniczone doświadczenia życiowe nie zna innych rzeczy poza własnymi. Dlatego początkowo, gdy spotyka się z przedmiotami należącymi do innych, trudno mu przyjąć, że ktoś inny ma do nich prawo. Nie wiedząc, że cały ogromny świat składa się z mnogości rzeczy należących do innych, nie przyjmuje przynależności rzeczy do innych. Nawet osoby z najbliższego otoczenia postrzega tylko z własnej perspektywy. Pokazuje to chociażby używanie takich zwrotów jak: „moja mama”, „mój tata”, „moja siostra”, „moje zabawki”. Ujęcie relacji zachodzącymi między tymi osobami i obiektami jest niemożliwe. Dlatego tak trudno przyjąć mu, że „moja mama jest też mamą mojej siostry”.
Naturalne, ale nie ignoruj i nie wzmacniaj
Apelowanie do „przyzwoitości dziecka” poprzez napominanie „oddaj, to jest jego” spotyka się z oczywistym protestem lub jest zupełnie ignorowane. Dziecko nie zna przecież funkcji i wartości pieniądza. Nie było też świadkiem kupowania tego przedmiotu przez inną osobę. Naturalną konsekwencją tego jest brak zrozumienia dziecka dla praw własności i ignorowanie apeli o zwrot rzeczy, która do niego nie należy. To, czego dziecko doświadcza bezpośrednio i realnie to pożądanie posiadania tego przedmiotu.
Natomiast nie zna i zupełnie nie rozumie odwołań do przynależności rzeczy do osób. Również własne przedmioty uważa za swoje, nie dlatego, że je nabył. Tylko dlatego, że je lubi i doświadcza miłych wrażeń za ich przyczyną. Gdyby mogło streścić swoje odczucia w tym kontekście to powiedziałoby: „ja to lubię, więc to jest moje”, „mi się to podoba, czyli to jest moje”.
Kolorytu zmaganiom z żądaniami dzieci nadaje domaganie się natychmiastowego zaspokojenia ich roszczeń. W zależności od temperamentu dziecka będzie się to przejawiało uporczywymi prośbami lub gwałtownymi krzykami i tupaniem. Zawsze będzie temu przyświecało przesłanie „już! teraz! natychmiast!”. Psychologia również na te powszechne i wydawałoby się prozaiczne zachowania dzieci ma naukowe wyjaśnienie.
Typowa dla dzieci jest trudność z odraczaniem gratyfikacji. Wynika to również z prawidłowości rozwoju poznawczego dzieci. Nie mając możliwości wyobrażenia sobie tej przyszłej nagrody lub pożądanego efektu, nie są w stanie na niego czekać. Tym, co starszym dzieciom i dorosłym umożliwia czekanie na nagrody lub pozytywne przyszłe skutki obecnych działań jest możliwość wyobrażania sobie tych gratyfikacji lub efektów, myślenia o nich, antycypowania tej pożądanej przyszłości. Bez tej umiejętności, to co ma nastąpić w przyszłości nie wpływa motywująco na dziecko. Nie może go zachęcić do żadnych starań obecnie, gdy rezultat będzie odległy, czyli teraz niezauważalny i niekonkretny.
Prawidłowości myślenia dzieci i sposób widzenia przez nie świata usprawiedliwiają ich egocentryzm. Nie wyklucza to jednak wyrażania przez opiekunów dezaprobaty dla ich poszczególnych zachowań. To, że jakieś trudne zachowanie dziecka jest normą rozwojową nie powinno zniechęcać rodziców do podejmowania działań wychowawczych. Dopiero połączenie predyspozycji z wpływami środowiska daje ostateczny efekt w postaci charakteru dziecka.
Zaniedbania wychowawcze w tym zakresie są jedną z przyczyn późniejszej roszczeniowości i niezdolności do zaakceptowania odpowiedzialności wśród dorosłych.