Jakie było pierwsze słowo, wypowiedziane przez Twojego syna?
W zasadzie jest to trudne do ustalenia, rozwój mowy u dziecka jest tak płynny, że trudno ustalić kiedy następuje przejście od powtarzania tych samych sylab (stąd ma-ma, ba-ba) do słowa (mama, baba), pod którym kryje się jego znaczenie. Jedno z pierwszych słów jakie pamiętam, ku naszemu zaskoczeniu było muflon. To zwierzę pokazywane Mikołajowi na obrazkach jakiejś książki musiało zrobić na nim duże wrażenie… Poza tym nie ma najmniejszych wątpliwości, że zostało użyte nieprzypadkowo, że nie należało do fazy gaworzenia czy gugania i miało oznaczać właśnie to zwierzę.
Pytam, bo spodziewałam się, że była to lokomotywa.
Zdaje się, że miłość Mikołaja do lokomotyw narodziła się później…
Jak się zrodziła ta miłość, jak duży był Twój udział w tym, czy wymyśliłeś tę pasję czy ją zauważyłeś i pielęgnowałeś?
Nieee… Nikt z nas tego nie wymyślał. Pasje u dzieci biorą się z życia… I właściwie trudno określić, skąd. Jego ulubioną zabawką przez okres około roku była elektryczna kolejka LEGO (którą zajeździł), ale nie wiem czy stąd jego miłość do lokomotyw… Możliwe, że zafascynowały go pociągi w czasie spacerów na Dworzec Główny w Toruniu. Oczywiście uważam, że każdą pasję należy pielęgnować. Nie wystarczy poprzestać na kupowaniu kolejnych zabawek. W tamtym okresie tradycją stał się, np. coroczny majowy wyjazd na pokaz lokomotyw do Wolsztyna, Mikołaj dostał też sporo książek na ten temat, no i wspomniane wyjścia na dworzec… Mikołaj niedługo kończy 9 lat i ta pasja akurat mu minęła. Przez te lata przewijały się u niego różnorakie zainteresowania – niektóre trwały kilka dni, inne przez całe lata do dzisiaj. Było ich naprawdę mnóstwo – wymienię tylko te, których ślady widać w domu (w postaci zabawek lub rysunków) dinozaury, samoloty (ostatnio znowu na topie), ekstremalne zjawiska przyrody, chmury, fotografowanie (głównie chmur!), rafy koralowe i w ogóle życie w oceanach, żaglowce, mapy, podróżowanie… to na pewno nie wszystko. Każda z nich miała zawsze swoje ujście na papierze. Jego nieprzemijającą pasją, największą ze wszystkich jest rysowanie.
Patrząc i przede wszystkim słuchając Twojego syna – rzuca się w oczy jego erudycja, szerokie zainteresowania. Czy w jakiś sposób stymulowałeś jego rozwój intelektualny czy masz po prostu genialne dziecko?
Nigdy nie myślimy o nim jako genialnym dziecku. On nie jest geniuszem, jest utalentowany to fakt… Myślę, że jego talenty i wiedza biorą się z zainteresowań. Jego naprawdę wszystko fascynuje. Chyba ma tę przewagę nad rówieśnikami, że bawi go nauka, w ten sposób zdobywa zaskakująco szeroką wiedzę, która prowadzi go do kolejnych zainteresowań… i tak kółko się zamyka. Poza tym wszyscy w rodzinie mamy swoje pasje i zainteresowania. Każdy z nas, bawiąc się z nim, chcąc nie chcąc, zaraża go swoimi zainteresowaniami. Jego rozwój to „praca” wszystkich członków naszej szeroko pojętej rodziny. To chyba norma… Jednak są dwie rzeczy, które już normą nie są. Po pierwsze w domu nie mamy telewizora. W ten sposób Mikołaj jest odcięty od najłatwiejszej rozrywki i musi podjąć wysiłek by zorganizować sobie czas. Oczywiście ogląda filmy na DVD, ale wtedy mamy pewność, co i jak długo ogląda. Poza tym, mając ustalony limit czasowy, musi decydować i świadomie wybrać, co będzie oglądał. No i nie ma dodatków reklamowych… Mamy też pewność, że nie kształtują go bajki typu Bakugan czy Ben10 (jest tego więcej, ale żadne z nas nie jest w stanie określić tytułów i bohaterów, te akurat znamy, bo sporo chłopięcych rzeczy opatrzonych jest ich wizerunkami).
To chyba trudne, nie mieć telewizora. Czy nie narażacie się na ciągłą krytykę z tego powodu? Czy Mikołaj nie traci na tym w kontaktach z rówieśnikami, którzy znają tych wszystkich super-bohaterów, a on jeden – nie?
Z krytyką nas jako rodziców za brak telewizora raczej się nie spotkaliśmy. Co najwyżej ze zdziwieniem. Co do rówieśników, to jakoś sobie radzi, nie było do tej pory żadnych przykrych wydarzeń na tym tle. Jest solidnie oczytany, także bohaterów mu nie brakuje, a w zabawie przypuszczam manewruje w stronę swoich zainteresowań. Poza tym, czy to takie trudne odgadnąć schemat fabularny i poznać terminologię 99% „superbohaterskich” kreskówek?
W Twoim domu jest wiele rysunkow Mikolaja – czy uczysz go rysunku czy pozwalasz mu rysować, jak chce? Czy pokazywałeś mu różne narzędzia do rysowania, malowania – pędzle, rodzaje pasteli, kredek czy tylko obserwowałeś z boku poczynania Mikołaja?
Tą stroną edukacji zajmują się głównie dziadkowie, w szczególności babcia Marysia. Mikołaj godzinami z nią rysował, podglądał, jak ona to robi. Bawią się różnymi technikami, aczkolwiek Mikołaj preferuje rysowanie pastelami. W rodzinie mamy najlepszych nauczycieli. Od kilku lat chodzi też na zajęcia plastyczne do Galerii Twórczości Dziecka.
Dlaczego akurat babcia?
Babcia jest z wykształcenia grafikiem, kilkadziesiąt lat zajmowała się plastyczną twórczością dzieci jako nauczyciel w Studium Nauczycielskim i Wojewódzkim Kuratorium Oświaty.
Czy rysowanie Mikołaja jest takim „zwykłym” rysowaniem czy to coś więcej?
Nie wiem, trzeba by zapytać psychologa co to jest „zwykłe” rysowanie. Na zadane tematy rysuje tylko na kółku plastycznym. Mikołaj ma wewnętrzną potrzebę przelania wszystkiego, co go zaintrygowało, na papier. W ten sposób zapamiętuje i przetwarza zdarzenia, sytuacje widoki, które zapadły mu w pamięć. Wraca do niektórych tematów i kompozycji wielokrotnie, czasem coś dodając, czasem szlifując formę, a czasem zupełnie przestawiając akcenty. Po prostu Mikołaj myśli na papierze…
Czy ten mały człowiek renesansu ma jeszcze inne pasje?
Oprócz tych, które wcześniej wymieniłem ostatnio doszła jeszcze jedna – nie odpuszcza żadnych wiadomości radiowych. Zachowuje się jak stary facet – całkowite uzależnienie od pełnych godzin. Kiedyś żona zapytała go, co jest interesującego w wiadomościach – odpowiedział, że wszystko i że można się z nich dużo dowiedzieć.
Macie tez drugie dziecko – czy Majka też ma nietypowe zainteresowania?
Majka jest w ogóle nietypowa według nas. Stanowi w znacznej mierze przeciwieństwo Mikołaja. Rozwija się inaczej, inaczej reaguje, ma inne zainteresowania.
Czy zauważasz jakieś różnice w rozwoju zainteresowań i talentów Twoich dzieci?
U Majki (2,5 roku) nie widać zainteresowań nauką. W tym wieku Mikołaj z fascynacją przeglądał encyklopedię. Majkę interesuje bardziej praktyczna strona życia. Podobnie jak Mikołaj potrafi nawet godzinę słuchać, jak ktoś czyta jej książkę, nawet jeśli nie ma ilustracji. Choć tematyka tych, które ona preferuje bardzo się różni od tego co lubił Mikołaj. Mikołaj to teoretyk, Maja – praktyk. Mikołaj był zawsze ostrożny i przewidujący. Maja jest żywiołowa, pełna pomysłów (nie zawsze bezpiecznych). Maja ma niesamowitą inteligencję emocjonalną. Potrafi okręcić sobie wszystkich wokół palca… Nabroi i… rozegra sprawę tak, że albo idealnie rozładuje nerwową atmosferę (No cicho!, Cicho! Bądź spokojna mamo… albo Odkupię ci taki sam kubek!), albo okaże skruchę i przez 3 minuty staje się grzeczniutkim, cichutkim dzieckiem, albo zrobi podkówkę… i wtedy naprawdę nie sposób się na nią złościć. Repertuar ma szeroki i dobrze dobrany do okazji. Jest też bardzo uparta, zawsze realizuje to, co zamierza nawet, jeśli musi z tym poczekać do następnego dnia. Jeśli chodzi o wiedzę wymaganą od dzieci w tym wieku (kolory, liczenie do trzech itp.), to całkowicie ignoruje np. pytania o wiek (jej typowa odpowiedź w tym przypadku to „czternaście” lub „dziesiąci złotych”). Tylko raz w sklepie zapytana z rozpędu odpowiedziała poprawnie. Z kolorami też długo udawała, że nie zna (w czasie zabawy przypadkowo wychodziło, że jednak nie jest tak źle). Jest też bardzo samodzielna. Ma to niestety gorsze strony. Jeśli nie chcemy jej czegoś dać, to próbuje wziąć to sama. Mikołaj w takich razach odpuszczał. Mikołaj w życiu nie ułożył puzzli, Maja je uwielbia i robi to bardzo szybko. Ma na nie niesamowity sposób – zapamiętuje ułożenie każdego kawałka. Oboje mają świetną pamięć – Mikołaj w jej wieku cytował połowę Koziołka Matołka, Maja co prawda nie powtarza poprawnie żadnego wierszyka, ale zapamiętuje to, co ją spotkało, zabawę itp. Kiedyś w lutym wspominała niebiesko-żółty basen (stał taki latem w ogrodzie). Wspomina też czasem inne rzeczy zaskakująco odległe w czasie. No i kłamie… to znaczy wymyśla różne wydarzenia, które nie miały miejsca i wygłasza je z pełnym przekonaniem o ich prawdziwości.
Czy Twoim zdaniem warto dzieci stymulować czy dawać im wolność?
Jedno i drugie. Właściwie najpierw jedno, a potem drugie (wolność) i patrzeć w którą stronę to idzie, potem znowu czymś zainteresować, pokazać coś nowego itd.
Czy określiłbyś siebie mianem „aktywny” czy „zaangażowany” tata?
Nie wiem. Po prostu, kiedy mam czas i jestem w domu, zajmuję się dziećmi najlepiej, jak potrafię. Nie uciekam przed nimi, staram się z nimi rozmawiać, wyjaśniać funkcjonowanie tego świata, zachęcać do wspólnego działania, eksperymentowania, czasem parę minut wystarczy, żeby je zainspirować do kreatywnych zachowań.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Emilia Kulpa