Złość to wierny towarzysz rodzica, wieczne zmęczenie, stres, wiele potrzeb odsuwasz w czasie, na potem, na kiedyś. Do tego dochodzi złość na dzieci spotęgowana Twoimi własnymi trudnościami – to już większy problem.
Złość – czujesz ją, gdy przelała się czara: stresu, zmagań, niewyspania, opieki i odpowiedzialności za wszystkich. Złość jest naszym sprzymierzeńcem, bo przypomina nam o tym co w rzeczywistości dla nas ważne. O tym, że też chcielibyśmy być ważni, a nie tylko nasze dzieci. Chcielibyśmy zadbać też o siebie, o relację z drugim rodzicem, z przyjaciółmi. Tymczasem w kręgu zainteresowań znajdują się tylko dzieci, ich potrzeby, ich relacje, ich przyjaciele, ich zabawki, ich prace domowe i ich problemy. Bardzo trudno jest odkładać siebie na wieczne potem i złość nam m.in. o tym przypomina – żeby nie odkładać, żeby zadbać o siebie teraz.
Jednocześnie bardzo wyraźnie chcę podkreślić, że złość na dzieci – to nie jest ten kierunek, który uważamy w NVC (Porozumieniu bez Przemocy Marshalla B. Rosenberga) za ten, który nam pomaga, który wspiera nasze życie i nasze relacje.
Na pierwszy rzut wygląda to jak sprzeczność, ale przyjrzyjmy się różnicy: złość, która do mnie mówi o moich pragnieniach i potrzebach, które nie są zaspokojone aż tak bardzo, że wychodzą z taką siłą versus złość na kogoś, kto akurat jest pod ręką, najczęściej dzieci.
Dzieci nie są winne naszej złości, nie powodują jej, nie podkręcają. Czasami tak myślimy, czasami tak nam się wydaje. I wtedy zachęcam, by przyjrzeć się swojej odpowiedzialności, wpływowi – czy to jest tak, że dziecko ma wpływ na to, co Ty czujesz? Czy dziecko jest odpowiedzialne za to, co Ty czujesz? A może to jest moja strefa wpływu?
Wierzę, że złość – podobnie jak każde uczucie – generuje się we mnie z powodu, który jest we mnie. Ilustruje to świetna anegdotka, którą chętnie przytaczam na szkoleniach za Marshallem B. Rosenbergiem, twórcą NVC: pewien ojciec wkurzał się na syna i jego szkolnych przyjaciół za to, że zostawiali kurtki rzucone przy drzwiach, gdy szli bawić się na górę. Wchodził do domu, widział kurtki i dostawała szału. Pewnego dnia, wracając do domu, usłyszał w radiu, że w okolicy grupa chłopaków w wieku jego syna uległa wypadkowi, najechał na nich autobus, kilku nie żyje, kilku w stanie ciężkim trafiło do szpitala. Przyśpieszył i z niepokojem pojechał do domu. Gdy wszedł i zobaczył kurtki… poczuł radość, ulgę, szczęście, wdzięczność… W każdym razie, nie była to złość.
Bo to nie ktoś i nie coś powoduje naszą złość. Powodują ją nasze niezaspokojone potrzeby i nasza ocena zachowania innych ludzi, zdarzeń. A więc bez sensu jest złościć się na dzieci. Więcej sensu ma skontaktowanie się z tym, co w tym momencie jest żywe w nas. Co konkretnie domaga się usłyszenia tak bardzo, że aż potrzebna była złość, by to usłyszeć?
Czy potrafisz odpowiedzieć na to pytanie?
Wiem, wiem, gdy się śpieszysz, a dziecko nie włożyło bucików, bo stoi nad nimi i patrzy, to od razu myślisz, że to ono Cię złości, prawda? Albo gdy szósty raz prosisz, żeby przyszło do stołu. A ono stoi sobie „specjalnie” i patrzy na jakiś katalog Lego – no to ono Cię złości.
Tymczasem nadal możesz popatrzeć na to z nowej perspektywy: dziecko nie wkłada bucików, a Ty się złościsz, bo naprawdę lubisz być punktualnym, bo ważne są dla Ciebie umowy z innymi ludźmi. Dziecko patrzy na katalog z zabawkami, a Ty się złościsz, bo naprawdę ważne jest dla Ciebie, by inni Cię słyszeli, by w Waszej rodzinie był przepływ informacji i porozumienie.
Złość przypomina Ci o Twoich ważnych i niezaspokojonych potrzebach. A jak ją wyrażać – skoro nie krzycząc na dzieci? Krzyczeć czy chować w sobie? Odpowiedź jest prosta i trudna jednocześnie: ani to, ani to. Na jednym kontinuum jest chowanie po jednej stronie i po drugiej wykrzyczenie (poduszka złości, kopanie, zbyt dynamiczna jazda samochodem). A na drugim kontinuum jest kontakt ze swoimi potrzebami i transformacja złości w życiodajną energię. Zamiast złość wyrzucać lub chować – warto ją transformować. Dzięki temu możesz zrozumieć siebie, odpowiedzieć na swoje potrzeby i przejąć odpowiedzialność za to, co się z Tobą dzieje. A resztę energii, którą wykorzystujesz na krzyk, poniżanie, międlenie w sobie poczucia winy po wybuchu – zaoszczędzić i przekierować w konstruktywne działania. Brzmi ciekawie? Możesz ten temat pogłębić.
Zapraszamy do pobrania DARMOWEGO ebooka o złości Gdy trafia Cię szlag…
https://nvclab.pl/gdy-trafia-cie-szlag/