Dzwoni telefon.
– Hej, kupę lat. Wybieramy się do kina na film. Chcesz iść z nami?
– Jasne, kiedy i o której? (tu matka widzi światełko w tunelu).
– No, jutro o 19.
– O 19? To akurat dziecko kąpię i kładę spać. Niestety nie mogę (światełko gaśnie – matka zaczyna mieć myśli depresyjne).
Mamy szczególnie po pierwszym porodzie początkowo są całkowicie skupione na dziecku. Mogą na nie patrzeć godzinami, nosić je, tulić, śpiewać im. Całe ich życie toczy się wokół dziecka i zadbanego domu. Tak zazwyczaj sobie wyobrażamy młode mamy, a one cześto tak właśnie próbują się zachowywać. Kiedy dziecko zaczyna przesypiać mniej czasu dziennie, wymagać więcej uwagi, próbować nam na swój sposób komunikować swoje potrzeby mamy powoli zaczynają się wypalać. Przy odrobinie szczęścia mają męża bądź babcie, które zajmą się dzieckiem, a one mogą w tym czasie gdzieś wyjść. Ale nie każda ma tyle szczęścia. Albo od samego początku nie zadbała o osobę, która jest w stanie ją zastąpić, a potem następuje etap lęku separacyjnego i taka mama jest jeszcze bardziej poirytowana i ma wszystkiego dość. Chciałaby gdzieś wyjść, porozmawiać z kimś, kto używa do komunikacji pełnych zdań.
Udało się. Kumpela po pracy wyskoczy z nią na miasto. Zjedzą razem obiad. Matka radosna. Wyrywa się z domu, ale oczywiście z dzieckiem. Kumpela singielka.
– Czy ono musi tyle hałasu robić? Będziesz teraz cały czas między stolikami biegać czy porozmawiasz ze mną? Jak ty to dziecko wychowałaś, w ogóle cię nie słucha. Co to za smród?
– Chyba muszę pieluchę zmienić, ciekawe czy tu w ogóle mają przewijak?
Na odwiedzanie piaskownicy trochę za wcześnie, nawet jeśli, to przy około rocznym dziecku bawimy się z nim, a nie siedzimy na ławce i relaksujemy się. Ciągle brak kogoś, kto zrozumie, wesprze, pocieszy i rozmawia w tym samym języku.
Kluby mam
Dlatego właśnie powstają różne grupy, kluby mam. Inicjatywy podjęte przez różne osoby. Mamy nieraz już w ciąży się w nich spotykają, wymieniają doświadczeniami, radami. Jednak z niewiadomych przyczyn cieszą się różnym zainteresowaniem. Bardzo dziwi mnie fakt, że takie grupy często nie są oblegane przez chętne uczestniczki.
Dobrze zorganizowane grupy potrafią za darmo lub za symboliczną opłatą zorganizować wiele ciekawych warsztatów. Coś jednak powstrzymuje część mam przed taką formą spędzania czasu. Idealny dom jest ważniejszy, wysprzątany, codziennie świeży dwudaniowy obiad, a zabawki regularnie sprzątane po dziecku. A przecież obiad można ugotować na dwa dni. Można zrobić więcej i zamrozić. Efekty sprzątania widoczne są krótko, można sprzątać wieczorami przed snem, a nie za każdym razem, kiedy dziecko porozrzuca zabawki. A fakt, że nie ma nas w domu, działa na naszą korzyść, bo w tym czasie dziecko nie robi bałaganu, albo robi go gdzieś indziej, gdzie posprząta się na końcu wspólnie.
Zazwyczaj potrzebę wyjścia z domu odczuwa się około roku po porodzie, a nawet wcześniej. Ale brak doświadczenia w tej kwestii strasznie demotywuje. Nieraz zapraszam nowe mamy na spotkania, w odpowiedzi słyszę, że dziecko nie nadaje się do takich spotkań, że będzie hałasować i przeszkadzać. Rozmówczynie nie rozumieją, że ich dzieci wcale nie różnią się od innych. Gdyby raz spróbowały przyjść, przekonałyby się o tym. Ale boją się spróbować. A niepotrzebnie.
Dlaczego warto przyjść?
Poznanie się już w ciąży z kobietą na podobnym etapie i z podobnymi wartościami pomaga nam bardzo. Mamy kogoś, kto przeżywa to samo, co my. Co też przegląda strony internetowe w poszukiwaniu wyprawki. Kto tak jak my ma problem z karmieniem piersią i możemy się wspólnie wspierać, podpowiadać, co nam pomogło. I nie jest to pani z warzywniaka, która zna się na wszystkim najlepiej i wystraszy nas, bo nasze półroczne dziecko jeszcze samo nie siedzi, a przecież tak naprawdę ma na to jeszcze czas.
W ten sposób spotykamy mamy chętne do wspólnych spacerów. A przecież spacery są dla dzieci bardzo ważne. Otwarte okno w domu ich nie zastąpi.
Przy większej ilości mam można wspólnie omówić wiele ważnych tematów. Obecnie szczepienie dzieci jest bardzo częstym tematem, można wymienić się opiniami. Dowiedzieć się coś o tych szczepieniach. Zastanowić się, jaka wersja jest dla nas najlepsza. A to, co my uznamy za najlepsze niekoniecznie jest najlepsze dla innych.
Jeśli jesteśmy w stanie kulturalnie dyskutować na ten temat, a obok nasze dzieci się bawią, to pomimo tego że są zajęte obok zabawą, albo są malutkie i jeszcze leżą w wózku, to słyszą nasz ton i to jak się do siebie odnosimy i zdobywają pierwsze informacje o tym, jak należy dyskutować. Takie dyskusje są o wiele lepsze od zadawania pytań na forach gdzie ostatnimi czasu spotyka się bardzo wiele wypowiedzi obraźliwych, atakujących, wmawiających wyłącznie swoją rację.
Przy okazji widzimy, jak inne matki postępują ze swoimi dziećmi. Możemy w ten sposób poznać inne metody wychowywania dzieci. Inne spojrzenie na problemy. Bo przecież nigdy nie ma jednej prawidłowej reakcji na zachowanie dziecka.