Pocisz się, męczysz, dyskutujesz z maleństwem o powrocie do wózka, ale nie przynosi to żadnego rezultatu. Co robić?
W takich sytuacjach zbawieniem może być chusta, nosidełko albo… Tonga. Zalety chust i nosideł ergonomicznych są niezaprzeczalne i już naszym czytelnikom znane. A Tonga? To gadżet, małe, kieszonkowe urządzenie, przydatne w kryzysowych sytuacjach. Służy do noszenia dzieci siedzących na biodrze – oczywiście raz na jednym, raz na drugim (producent podaje, że od urodzenia, ale zdecydowanie jest dla nieco już większych dzieci).
W instrukcji znajdujemy także dwie inne pozycje (z przodu i na kołyskę) – ale nie są to pozycje polecane każdemu dziecku, wymagają konsultacji z fizjoterapeutą, lepiej w tym czasie używać dobrze zawiązanej chusty, a Tongę zostawić na okres nieco późniejszy, kiedy nie musimy się już tak bardzo stresować biodrami i kręgosłupem maleństwa. Pamiętajmy, by dobrze ustawić długość obwodu, najlepiej, by dziecko siedziało ciut nad naszym biodrem, im bliżej tym lepiej, nie powinno zwisać. Dzieci często noszone pracują nóżkami obejmując nimi silniej rodzica, wtedy ich ciężar także jest mniej odczuwalny.
Wady:
bardzo wąski pasek na ramieniu (6-7 cm) wrzyna się, gdy dziecko waży nieco więcej (np. 10-13 kg),
służy do noszenia tylko w jednej pozycji,
zbyt prosty system dopasowania utrudnia dokładne ustawienie wysokości dziecka, instrukcja w języku angielskim i francuskim, polska wersja bardzo uboga w treści (choć na stronie www można znaleźć wiele informacji)
Zalety:
bardzo szybka w użyciu,
można nosić na kurtkę lub sweter,
nie wymaga żmudnego dopasowywania, dociągania,
bardzo malutka, da się ją schować do kieszeni, do torebki (nawet, gdy w modzie są bardzo malutkie).
Reasumując: Tonga jest urządzeniem przydatnym, jeśli wasze dzieci nie lubią wózka, a wy nie lubicie chusty. Można z niej bardzo szybko skorzystać i odciążyć nieco ręce, które czasem służą także do innych celów, niż tylko noszenie dzieci. Raczej na krótko.
Cena: 149,00 zł