Rola etykietek w budowaniu obrazu siebie u dzieci jest niezwykle istotna i ważna. Zobacz, jak nie popełnić błędów w stosunku do własnego dziecka i ułatwić mu wejście w świat zróżnicowanych grup społecznych.
Rola etykietek – jak ich używamy i jak one „pracują”
Rodzice często „przezywają” swoje dzieci, nadając im pieszczotliwe przydomki np. księżniczka, książę, pracuś, skarbek mamuni. Część z nich ma zabarwienie pozytywne, jednak mogą zdarzyć się takie o nacechowaniu bardziej negatywnymnp. grubasek, leniuszek, łobuz.
Najbardziej powszechnym i niepokojącym skutkiem nadawania takich etykiet staje się to, że ludzie w otoczeniu w ten sposób zaczynają się do dziecka odnosić. Traktują je przez pryzmat nadanej mu „łatki”. Używanie pewnych słów w stosunku do dziecka, np. zły, głupi, ładny, mądry prowadzi do zaszufladkowania. Przez co nie tylko otoczenie go tak postrzega, ale również dziecko samo siebie zaczyna w ten sposób etykietować.
Rodzice powinni zwracać uwagę i mówić o czynach dziecka, a nie o nim samym. Gdy dziecko ładnie posprząta swoje zabawki mówmy: „bardzo ładnie posprzątałeś swój pokój, jestem z tego dumna”, a nie „jesteś grzeczny, bo posprzątałeś bałagan”. W pierwszym zdaniu podkreślamy, jak bardzo zadowoleni jesteśmy z zachowania dziecka, oceniamy to zachowanie, jako przydatne. W drugim natomiast wypadku pokazujemy dziecku, że zasługuje na naszą pochwałę, tylko w wyjątkowych sytuacjach, gdy coś dobrego zrobi.
Pułapką w nadawaniu negatywnych etykiet, jest to, jak bardzo mogą one wpływać na obniżenie samooceny dziecka. Maluch sam może siebie zacząć karać mówiąc „jestem zły, niegrzeczny”. W konsekwencji może myśleć o sobie jako o niegodnym miłości, ciepła, dobrych słów. Rodzice niekiedy w dobrej wierze mówią dziecku przykre rzeczy, myśląc, że zmobilizuje je to dobrego zachowania, bycia grzecznym.
Być może niekiedy efekt jest zgodny z oczekiwaniami, ale pozostawia to głęboki ślad na obrazie własnej osoby, jaki mały człowiek już w sobie wykształca. W przyszłości dziecko będzie miało niższą samoocenę. Będzie bało się podejmowania niektórych wyzwań stawiając siebie od razu na przegranej pozycji. Dodatkowo może to być przyzwolenie na dalsze złe zachowanie np. „skoro i tak jestem leniwy, to po co mam się w ogóle uczyć”.
Etykietki „pozytywne” też szkodzą
Z drugiej strony pozytywne etykietki przypinane maluchowi też niosą zagrożenia. Jeśli mała dziewczynka cały czas słyszy od najbliższych, że jest księżniczką i idzie to w parze z traktowaniem jej w ten właśnie sposób, to potem, kiedy pójdzie do przedszkola czy szkoły, czeka ją przykra konfrontacja z otoczeniem. Niestety niewiele osób spoza środowiska domowego będzie ją dalej traktowało jak księżniczkę. Co więcej – takie dziecko może zostać odrzucone przez grupę rówieśniczą.
Mały człowiek nie ma jeszcze takiej możliwości, żeby rozumieć, że świat zewnętrzny stawia inne wymagania. To jak nas traktowano w domu, nie przekłada się na to, jak nas potraktują opiekunowie lub rówieśnicy w przedszkolu. Rodzice powinni pamiętać, że ich „księżniczki” i „geniusze” muszą wyjść do świata, a ten nie zawsze będzie dla nich tak dobry i pozytywny. Dziecko może doświadczyć frustracji, sprzeczności, gdyż nie będzie rozumiało, z czego wynika ta rozbieżność.
Podsumowując – chwalmy i krytykujmy nie dziecko, ale jego czyny i postępowanie. Dzięki temu sprawimy, że dziecko będzie miało spójniejszy obraz własnej osoby. Będzie miało poczucie sprawczości i znacznie lepiej wpłynie to na jego samoocenę, co w konsekwencji ułatwi mu kontakty rówieśnicze, naukę i wchodzenie w nowe środowiska.