Krótko i skutecznie, jeśli za kryterium skuteczności przyjmiesz to, czy dany komunikat przybliża Cię czy oddala od spełnienia Twoich potrzeb w pokojowy sposób.
(…) Świat interpretacji jest światem, który różni ludzi. Jest ciekawy, kiedy prowadzimy dyskusje naukowe lub filozoficzne. Jednak nawet naukowcy chcą mieć dowód, na przykład obserwację, która potwierdzi ich przypuszczenia czy analizy. Jeśli chcesz być w dialogu budującym porozumienie, używaj faktów zamiast ocen, analiz, interpretacji, przypuszczeń, jasno- czy czarnowidzenia.
Przypomnij sobie, ile widziałaś/widziałeś konfliktów, które spowodowane były różnicą w widzeniu rzeczywistości? Najprościej mówiąc, swoje widzenie jesteśmy skłonni uważać za fakty, nawet za „prawdę”. Można powiedzieć, że do pewnego momentu naszej ewolucji widzimy życie tylko przez pryzmat indywidualnych doświadczeń. Trzeba czasu, aby być zdolnym poszerzyć perspektywę o inne opcje i jeszcze więcej czasu, aby być skłonnym te inne opcje uszanować (…)
Najczęstsze zniekształcenie polega na uznawaniu własnych interpretacji za fakty. Możesz się o tym przekonać, przez pięć minut zapisując swoje własne myśli. A potem pytając siebie lub kogoś znajomego, co z tego jest stuprocentowym faktem?
Na szczęście umiejętności precyzyjnego opisywania rzeczywistości można się nauczyć. Opisywanie rzeczywistości zamiast jej oceniania jest szczególnie istotne w sytuacjach napięć, silnych emocji, konfliktów, zarówno kiedy prowadzimy dialog wewnętrzny, jak i w relacji. Daje szanse na dialog, który ma na celu zaspokojenie potrzeb każdej ze stron, bez stosowania przemocy takiej jak: presja, żądania, szantaż, ocenianie.
Łatwo jest zabrnąć w akademicką dyskusję nad tym, co jest, a co nie jest faktem czy czystą obserwacja rzeczywistości. Dlatego, dla potrzeb komunikacji, stosuję praktyczne kryterium – czy dane stwierdzenie przybliży mnie do kontaktu, porozumienia czy oddali od niego? Pomocne może być zadanie sobie pytania: jak zareagowałaby osoba, do której to zdanie wypowiem? Jeśli chciałaby coś dodać, wyjaśnić, polemizować – to znaczy, że jeszcze nie doszliśmy do czystej obserwacji. A nam chodzi o kontakt. O maksymalną efektywność naszej komunikacji. Jeśli wypowiadam zdanie budzące opór u rozmówcy, już tracę czas i energię na wyjaśnianie. Tak więc precyzyjne nazywanie sytuacji językiem obserwacji jest moim wsparciem, pomocą w nawiązaniu rozmowy na istotny dla mnie temat.
To jedne z drzwi do porozumienia. W precyzyjnym wyrażaniu obserwacji pomocne może być także pytanie: co dokładnie się wydarzyło? Jeśli jestem świadoma, że przez moją głowę przewija się teraz sporo ocen lub brzydkich wyrazów, mogę zadać sobie pytanie: ale co konkretnie były przyczyną tych myśli, jakie działanie innej osoby wyzwoliło we mnie te interpretacje? Uwolnienie siebie, a właściwie swojej przepełnionej głowy, od skłębionych myśli, to już zysk sam w sobie!
W rozmowie pomocne jest odnoszenie się do jednego-dwóch faktów jednocześnie i czas teraźniejszy. Przeszłości już nie ma. Możemy mieć – związane z tym, co było – obawy, ale te obawy mamy teraz i teraz możemy szukać rozwiązań. Omawianie jednej sytuacji naraz zwiększa obszar wpływu na rozwiązanie. Jeśli rozwiążemy jedną sytuację, możemy zająć się kolejną. Jeśli chcesz zabić porozumienie, powiedz w trakcie ważnej rozmowy kilka razy coś w języku „Ty”, czyli coś zawierającego ocenę i odnoszącego się do niezałatwionej sprawy z przeszłości.
Co to jest język „Ja” i język „Ty”?
Kiedy posłuchasz potocznej polszczyzny, usłyszysz dwa rodzaje komunikatów: jedne są wypowiadane językiem, określanym jako język „Ja”. Ja wyraża się wprost lub jako podmiot domyślny: jestem mądry i odpowiedzialny, jestem rozczarowana, myślę, że to dobry pomysł. Ten język czasem nazywany jest językiem odpowiedzialności za wypowiadane słowa, za „myślane” myśli i odczuwane uczucia. To ja czuję i ja myślę. To co wyrażam, jest informacją o mnie. Język „Ty” jest językiem polegającym na zabieraniu głosu na temat drugiej osoby. Ty jesteś nieodpowiedzialny. Nie można na Ciebie liczyć. Nie znasz się na tym. Język „Ty” prawie zawsze wiąże się z ocenianiem innych osób, ich etykietowaniem. Można powiedzieć, że mamy prawo wygłaszać swoje opinie, ale pamiętaj, że opinia w stylu: „on jest głupkiem” w pierwszej kolejności jest informacją o nadawcy. Twój rozmówca dowiaduje się o Twoim słownictwie i sposobie percepcji świata. Wie tylko, że myślisz, że ON jest głupkiem. Tak naprawdę o Nim jeszcze zupełnie nic nie wie!!! Do tego potrzebne są fakty. Język „Ty” z założenia przenosi ciężar odpowiedzialności na drugą osobę: postępujesz nierozważnie albo: nie jesteś godny zaufania. Nawet jeśli masz swoje powody, aby wypowiadać takie zdania, warto zapytać, co chcesz dzięki nim osiągnąć i czy rzeczywiście to osiągasz? A może jest prostszy, mniej stresujący sposób rozmowy na ten sam temat?
Jeśli chcesz coś powiedzieć o drugiej osobie, zadbaj, aby podzielić się czystymi obserwacjami na temat działań tej osoby. Możesz zacytować jej wypowiedzi, podając kontekst. To wszystko. Jeśli masz wątpliwości, wyobraź sobie, że ta osoba zweryfikuje to, co mówisz. Z czym by się zgodziła? Reszta, czyli uczucia, potrzeby i intencje wypowiedzi – to subiektywny świat drugiej osoby, który możesz poznać w dialogu – dialogu opartym na słuchaniu i chęci usłyszenia. Wszystko inne to zwykła plotka.
Granice psychiczne
Wypowiadając się w języku „Ty”, ryzykujemy przekroczenie granic psychicznych drugiej osoby. Tego typu słowa, prawie zawsze odbierane są jako przykre, a często jako bolesne. W efekcie powodują u odbiorcy – w najlepszej sytuacji – małe napięcie, dyskomfort, przykre myśli, a w gorszej – myśli lub działania agresywne lub autoagresywne. Powiedzenie „jesteś leniwy”, jest stwierdzeniem, w którym dajemy sobie prawo do oceny osoby. Kim jestem, że pozwalam sobie na taką wypowiedź? Co konkretnie zrobiła ta osoba? Odnieśmy się do działania. To pozwoli nawiązać dialog. Na działanie mamy wpływ, na etykietkę, mówiącą: ta osoba jest leniwa, już tego wpływu nie mamy. Taka jest. Osobę trudno jest zmienić, zachowanie łatwiej.
Dlatego, prosta rada: jeśli chcesz dialogu, nie przekraczaj granic psychicznych drugiej osoby, tak jak prawdopodobnie sam chciałbyś, aby były Twoje granice nieprzekraczane. Można powiedzieć, że po to są, aby je zauważyć, uszanować, zapytać czy można – jeśli chcemy nawiązać dialog. I tu pomoże nam zasada mówienia w języku „Ja”, czyli o sobie i jednocześnie w języku obserwacji, czyli o tym, co konkretnie się wydarzyło. Kiedy? Ile razy? O której godzinie?
Dlaczego fakty bolą?
Fakty są straszne. Nie ma się gdzie przed nimi ukryć. Trzeba zająć stanowisko. Zareagować. Jak dorosły. Cholera. Czy ktoś pamięta jak osoby śpiewające 11 listopada Rotę Marii Konopnickiej, poczuły się dotknięte faktem, że autorka wiele lat żyła w związku z kobietą? Jeszcze długo po święcie w mediach pojawiały się informacje, pokazujące niezgodę liderów ruchu narodowego na ten historyczny fakt.
Czasem fakty nie są zgodne z naszym obrazem świata. Jest to bardzo nieprzyjemne doświadczenie i niektórzy wolą się tego stanu pozbyć. Można to zrobić na różne sposoby: zaprzeczyć, zabić posłańca złej wiadomości, albo uznać, że jeśli fakty nie zgadzają się z naszym interpretowaniem rzeczywistości, to tym gorzej dla faktów.
Podsumowując, fakty bolą, ponieważ konfrontują nas z tym, że to, co myślimy o sobie lub świecie nie ma potwierdzenia. Zmuszają do remontu swoich przekonań, a czasem i wartości. Kto jest na to gotowy? Mało kto. Tym gorzej dla faktów. Ale jeśli naprawdę mamy odwagę opisać rzeczywistość taka jaka jest, językiem czystej obserwacji, zyskujemy ogromną szansę na podejmowanie właściwych, adekwatnych do rzeczywistości działań. Uchronimy siebie i bliskich przed wieloma przykrymi konsekwencjami życia iluzją.
Interpretacja i szacunek
Bardzo często naszą nawykową reakcją na czyjeś zachowanie jest ocena lub interpretacja. Nim nauczymy się mówić do siebie językiem obserwacji, możemy – jako krok pośredni, ale w pewnym sensie też milowy – zadać sobie pytanie: jaka byłaby moja interpretacja tej sytuacji, gdybym chciał to zrobić z największym szacunkiem dla danej osoby? Jaka byłaby moja interpretacja tej sytuacji, gdybym to zrobiła z największym szacunkiem dla samej siebie? Tylko tyle i aż tyle. Sprawdź, jak to działa.
Kiedy obserwacje, a kiedy oceny?
W swojej praktyce oddzielam sytuacje, w których zależy mi na budowaniu kontaktu, od sytuacji, w których szukam najlepszych rozwiązań dla danych sytuacji, bo bazowy kontakt już mam. W pierwszej bardzo dbam o posługiwanie się językiem faktów, w drugiej oceniam, czy hierarchizuję strategie, dzielę je na gorsze i lepsze, gdzie lepsze oznacza takie, które zaspokajają jak najwięcej istotnych potrzeb w danej sytuacji. I bardzo ważne: ocena dotyczy sposobu działania, strategii, a nie osoby, jej uczuć, potrzeb czy wartości!