Kiedy byłam w ciąży z moją córką, nie mogłam doczekać się porodu. Jak na złość, małej się zupełnie nie spieszyło. Ciąża ciągnęła się ponad przepisowe czterdzieści tygodni i dopiero interwencja lekarzy wygoniła mało ciekawą świata istotkę na zewnątrz.