Jak zauważył Wojciech Marciszewski, założyciel Fundacji Rodzice Przyszłości: żeby zostać rodzicem nie trzeba ukończyć żadnej szkoły, nie ma wymogu zdania „egzaminu na rodzica”. Niestety – chciałoby się powiedzieć… Tylko czy jakakolwiek szkoła lub egzamin coś by zmieniły? Od czego zależy to, jak realizujemy rolę matki czy ojca? Czy możemy się rozwijać jako rodzice i tym samym jako ludzie, dążąc do większej dojrzałości, a więc i do dojrzalszego rodzicielstwa? Jak to się dzieje, że nie wystarczy po prostu bardzo chcieć być dobrym rodzicem, żeby nim rzeczywiście być? Dlaczego w rodzinach zdarza się tyle przemocy, zarówno fizycznej, jak i emocjonalnej?
Podobne pytania można by mnożyć w nieskończoność. Odpowiedzi również nie ma jednej, prostej i oczywistej. Mimo tego nie ma wątpliwości, że warto przyglądać się temu, czym jest rodzicielstwo, a najlepiej gdyby przyglądać się swojemu rodzicielstwu stając się rodzicem bardziej świadomym swoich emocji, postaw czy motywacji, jakie kryją się za zachowaniami wobec dziecka. Wtedy dajemy sobie szansę na bycie rodzicem, może nie idealnym, ale wystarczająco dobrym, żeby zapewnić dziecku warunki zdrowego rozwoju.
Przemoc przenoszona z pokolenia na pokolenie
Bettelheim w książce „Wystarczająco dobrzy rodzice” (2012) w rozdziale o znamiennym tytule „Ideał a rzeczywistość” pisze, że „od samego początku dziecko wywiera znaczący i kształtujący wpływ na swoich rodziców”. To, jaki będzie ten wpływ, zależy od doświadczeń z okresu dzieciństwa rodzica, ale również od jego postawy wobec tych doświadczeń. W niniejszym artykule skupiam się na sytuacjach, gdy rodzic w okresie własnego dzieciństwa doznawał przemocy, choćby „tylko” emocjonalnej. Często bagatelizujemy tę formę przemocy, bo wydaje się ona mniej znacząca czy okrutna od przemocy fizycznej.
Warto podkreślić, że tak być nie musi, tym bardziej, że przemoc psychiczną trudniej dostrzec, nazwać po imieniu. W związku z tym sama ofiara często minimalizuje te doświadczenia i z trudem dostrzega skutki, jakie przemoc emocjonalna wywarła na jej życie, nawet gdy są one naprawdę znaczące i przynoszące wiele cierpienia.
Niestety osoba taka często również powiela schemat zachowań rodzicielskichswoich rodziców wobec własnych dzieci. I tak mamy błędne koło przemocy przenoszonej z pokolenia na pokolenie i kolejnych osób, które nie rozwijają w pełni swojego potencjału nie mają poczucia spełnienia w życiu. Brzmi to mocno pesymistycznie. Chcę jednak podkreślić, że nie mamy tu do czynienia z determinizmem i swego rodzaju skazaniem na określone funkcjonowanie w rolach życiowych.
Szansa tkwiąca w rodzicielstwie
Rodzicielstwo może być ogromną szansą rozwojową dla samego rodzica. Może być tym czynnikiem, który zmotywuje do zmiany, do przepracowania „duchów z własnej przeszłości”, jak to nazwała Selma Fraiberg (za: Brazelton, 2013). Znam osoby, które zdecydowały się na psychoterapię po tym, jak zobaczyły, że ich zachowanie krzywdzi dzieci. Dopóki same cierpiały, niewiele z tym robiły, a już na pewno nie były w stanie pokonać lęku przed przyglądaniem się sobie w terapii.
Dziecko stało się siłą napędową do zmiany. Nie bez znaczenia jest fakt, że rodzicielstwo siłą rzeczy przypomina nam własne dzieciństwo, różne jego wydarzenia, które dotychczas ginęły w morzu wspomnień. Wraz z tymi wspomnieniami pojawiają się emocje, a za emocjami idą zachowania. I tak oto bywa czasem tak, że reakcja na jakieś zachowanie dziecka bywa kompletnie nieadekwatna do sytuacji. Jeśli rodzic to dostrzega i uświadamia sobie, że to „duchy przeszłości” wpłynęły na jego zachowanie, rodzi się szansa na to, że nie zgotuje dziecku dzieciństwa podobnego do tego, jakie sam miał.
Być człowiekiem – być rodzicem
Podsumowując, jeśli rodzic, który doznawał w dzieciństwie przemocy, chce zapewnić szczęśliwe dzieciństwo swoim dzieciom i nie powielić wzorca stosowania przemocy to warto, by wziął pod uwagę, że:
– jego własne dzieciństwo ma wpływ na to, jak funkcjonuje teraz, np. czy potrafi cieszyć się życiem, nawiązywać satysfakcjonujące, bliskie relacje z innymi, jaka jest jego samoocena, jak ocenia siebie jako rodzica itd.,
– doświadczenie rodzicielstwa budzi wspomnienia z własnego dzieciństwa, za którymi idzie również przeżywanie emocji, uczuć doznawanych w przeszłości,
– to, jak reaguje na zachowanie dziecka zależy nie tylko od jego świadomych decyzji i przekonań, ale jest również modyfikowane często nie do końca świadomie (albo zupełnie nieświadomie) własnymi doświadczeniami,
– w zależności od charakteru własnych trudnych doświadczeń z dzieciństwa oraz gotowości do skorzystania z określonej formy rozwoju są różne drogi przepracowania owych doświadczeń i nabycia konstruktywnych zachowań rodzicielskich. Można skorzystać między innymi z treningów umiejętności wychowawczych, metod coachingowych oraz z psychoterapii,
– decydując się na bycie bardziej świadomym siebie człowiekiem stajemy się lepszym rodzicem – WARTO! – DLA DZIECKA I DLA SIEBIE!
Bibliografia:
Bettelheim B. (2012). Wystarczająco dobrzy rodzice. Poznań: REBIS
Artykuł został napisany w ramach kampanii społecznej Fundacji Rodzice Przyszłości:„Każde Twoje Słowo Zmienia Życie”.