Wychowanie w duchu prostoty autorstwa Kima Johna Payne’a, ukazała się nakładem Wydawnictwa Samo Sedno. To fantastyczna podróż przez nasze mieszkania, plany dnia i życie rodzinne, która powoduje, że dzięki kilku decyzjom wszystko staje się prostsze.
Czy te decyzje są łatwe? Nie. Wymagają od nas – dorosłych, przewrócenia wszystkiego do góry nogami. Czy warto je podjąć? Tak! Dzięki nim wszystko staje się prostsze, dzieci i rodzice są spokojniejsi, a czasu jakby jest więcej.
Wyobraź sobie tylko, że każdego dnia możesz zyskać 1 – 2 godziny ekstra. Wydaje się niemożliwe? Nic bardziej mylnego. Wychowanie w duchu prostoty, uczy, jak tego dokonać. I choć pojawiają się tam sugestie, które mogą się spotkać z silnym i stanowczym „NIE”, to i tak warto je przemyśleć i rozważyć. Dlaczego? Bo wdrożone zmiany są tak korzystne, wygodne i przyjemne, że wynagradzają cały trud transformacji.
Autor sugeruje uproszczenie życia w czterech aspektach:
- przestrzeń;
- dieta;
- czas wolny;
- informacje.
Krótko, o każdym z nich (ale dla pełnego zrozumienia zagadnienia, zachęcam do przeczytania książki – autor świetnie to argumentuje i proponuje konkretne rozwiązania).
W upraszczaniu przestrzeni chodzi o uporządkowanie dziecięcego pokoju (rodzicielskiego w sumie też). Należy usunąć nadmiar zabawek, które przytłaczają dziecko, są źródłem bałaganu i stresów. Dziecko zasypane zabawkami znika. Przepada. I nie potrafi się na niczym skupić. Usunięcie nadmiaru zabawek pomoże dziecku w odkryciu własnych zainteresowań i upodobań, ułatwi utrzymanie porządku i pozwoli dziecku skupić się na samodzielnej zabawie spontanicznej. Nie jest już przytłoczone. Odnajduje się we własnym pokoju.
Uproszczona dieta to taka, w której usuwa się nadmiar cukru, żywności przetworzonej i tak zwanego śmieciowego jedzenia. Nie oznacza to, że nigdy już nie wybierzesz się z dzieckiem do ulubionego baru. Chodzi o to, by taka żywność nie stanowiła podstawy. Śmieciowe, słodkie i słone jedzenie zaburza naturalne funkcjonowanie dziecka, nadmiernie je pobudza i zaburza naturalne uczucie łaknienia. Cukier stale pobudza, więc dziecko nie ma czasu na wyciszenie i uspokojenie.
Czas wolny. Tu chodzi o ograniczenie liczby zajęć dodatkowych. Niech dziecko wybierze sobie jedną główną dziedzinę i jedną dodatkową, które sprawiają mu przyjemność. Nie ma konieczności organizowania dziecku każdego popołudnia. Niech trochę odsapnie, ponudzi się, odpocznie. To dla niego będzie miało większą wartość niż zajęcia każdego dnia.
Informacje. Tu autor sugeruje, by część tematów była zarezerwowana dla rodziców. Trzeba czasem (często) wyłączyć telewizor. Ograniczyć dzieciom dostęp do nadmiaru informacji (szczególnie tych, których nie rozumieją), które płyną z telewizji, ale również tych, które pojawiają się w rozmowach. Rachunki, praca, niepokoje społeczne czy międzynarodowe powinny pojawiać się w rozmowach rodziców sam na sam. Dziecko ma być dzieckiem i ma mieć dzieciństwo. A do tego niepotrzebne mu informacje na temat raty kredytu za mieszkanie.
Podstawą jest tu założenie, że mniej znaczy spokojniej, bezpieczniej, wolniej. A to prowadzi do lepszego porozumienia z dziećmi, ich wyciszenia, uspokojenia i zyskania więcej wolnego czasu, który można przeznaczyć na bliskość, budowanie wzajemnych więzi i ich umacnianie.
Dla mnie ta książka była inspirująca. Pierwsze zmiany już wprowadzone – odgruzowujemy swoje pokoje 🙂 Bywa trudno rozstać się z tym nadmiarem, ale to tylko dowód na to, że trzeba to zrobić. No to działamy. Kto się do mnie przyłączy? 🙂