Kilka dni temu miałam okazję usłyszeć ciekawe pytanie. Kobieta w ciąży, zwracając się do swojej rozmówczyni, wyraziła wątpliwość: "a po co mi doula do porodu? Przecież różne instrukcje są w internecie, masz tam wszelkie filmiki z masażami!". We mnie, douli, też zrodziło się wtedy pytanie - po co zatem moje wsparcie? Może ludzie rzeczywiście go nie potrzebują...?