Tamtej nocy nadeszła zima to wzruszająca i poruszająca historia o rodzinie, którą dotknęła bolesna strata. Cała trójka (rodzice i starszy brat) wyczekuje pojawienia się na świecie małego braciszka.
Wspólnie obserwują, jak rośnie brzuch mamy, jak się porusza i jak malec w tym brzuchu kopie.
Kompletowana jest wyprawka. Przygotowane łóżeczko i wózek dla bobasa, który będzie ich potrzebował.
Gdy mama trafia do szpitala, starszy brat zostaje z babcią. Niestety, ze szpitala nie płyną dobre wiadomości. Młodszy braciszek zmarł zaraz po urodzeniu.
Tamtej nocy nadeszła zima – o książce
Całą historię poznajemy z perspektywy chłopca, który czeka na pojawienie się rodzeństwa. Z jego perspektywy też opisywany jest smutek, przeżywany przez dorosłych, żałoba, żal i strata. To on staje się narratorem i swego rodzaju reporterem tych smutnych i przykrych wydarzeń.
Książeczka pokazuje, jak zmienia się klimat i atmosfera wokół dziecka i jak trudne jest to dla niego do zrozumienia. Bo choć malec rozumie, dlaczego dorośli się smucą, to nadal nie do końca się w tym odnajduje i widzi.
Tytuł też jest moim zdaniem bardzo znamienny. Fakt, że dla wielu dzieciaczków zima to czas, na który się czeka. Jest wymarzona i upragniona. W tej historii nadeszła wraz ze śmiercią młodszego braciszka. I tym razem nie sprawiała radości.
Mówi się też, że zima i chłód symbolizują właśnie śmierć, koniec, odejście. Więc tamtej nocy faktycznie nadeszła zima. Nadszedł koniec i odebrał najmłodszego, wyczekiwanego członka rodziny.
Wzruszająca i poruszająca, a jednocześnie wspierająca i dająca nadzieję. Podnosi na duchu i jest światełkiem w tunelu.