Nigdy nie byłam fanką horrorów i nie widziałam nic pociągającego w baniu się na zawołanie. W pewnym zniżkowym momencie życia ukułam sobie nawet teorię, że w życiu tyle jest koszmarów, że na ekranie już ich nie potrzebuję. W spokojnym momencie życia teorię tę zarzuciłam, zastępując ją brakiem teorii.