A Twoje dzieci docenią, że ją znasz. Fantastyczna pozycja dla wszystkich rodziców, którzy chcą nawiązać głęboką i pełną zrozumienia więź ze swoimi dziećmi. I to by w zasadzie wystarczyło, jako recenzja. Bo to wszystko to prawda.
Postaram się jednak uzasadnić swoją opinię, by tym bardziej przekonać Was, że warto po nią sięgnąć.
Kolejnym krótkim opisem mogłoby być zdanie, że jest to książka o uczuciach i emocjach. I to też prawda. Nic bardziej nie zbliża, niż obecność w momencie, gdy drugi człowiek przeżywa w swoim wnętrzu gamę różnorodnych emocji, często trudnych do pojęcia i ujarzmienia.
Autorka, Philippa Perry, analizuje proces budowania więzi między rodzicami i dziećmi od momentu ciąży aż do ich dorastania.
Jedną z głównych dobrych wiadomości, które płyną z książki, jest to, że niezależnie od tego, jak dotychczas układały się Wasze relacje, zawsze, w każdym momencie, można je poprawić. Autorka apeluje również, by nie obarczać i nie zadręczać się poczuciem winy z powodu błędów, jakie ewentualnie zostały popełnione. Błędy popełnia każdy. I nie da się ich uniknąć, szczególnie w przypadku wychowania dzieci.
Błędy się zdarzają i wynikają z tego, że jesteśmy ludźmi. Znaczenie natomiast ma to, co z tymi błędami robimy. Czy udajemy, że nic się nie stało, a w głębi serca zadręczamy się poczuciem winy, czy staramy się je naprawić i ułożyć wszystko raz jeszcze, ale inaczej?
Autorka zachęca do podejmowania prób, ponieważ ich efekty są zaskakująco pozytywne. To właśnie próby powodują, że relacja staje się głębsza i coraz bliższa.
Ważnym przesłaniem, które bardzo oczyszcza relację z dzieckiem, jest również to, że zdaniem autorki, nasze „negatywne” emocje (w cudzysłowie, ponieważ emocje nie są złe; są tylko nacechowane pozytywnie, jak radość, czy zadowolenie, i nacechowane negatywnie, ponieważ powodują złe samopoczucie, jak złość, gniew, czy smutek; wszystkie jednak są ważne i potrzebne w naszym życiu), to tak naprawdę emocje, których w podobnej sytuacji doświadczyliśmy, jako dzieci.
Co czujesz, gdy Twój maluszek zrobi potworny bałagan w pokoju, aż ręce Ci opadają? A co działo się gdy Ty, jako dziecko, zrobiłeś taki bałagan? Prawdopodobnie to, co czujesz, jest tym, co przekazali Ci rodzice.
A co czujesz, gdy Twoje dziecko sobie z czymś nie radzi i zaczyna się poddawać? Jak w takich sytuacjach reagowali Twoi rodzice? Kibicowali i wspierali, czy nakazywali Ci samodzielność?
Zdaniem Perry to właśnie jest klucz do zrozumienia, dlaczego tak, a nie inaczej reagujemy na nasze dzieci.
Obserwacja siebie w kontekście relacji z dzieckiem i retrospekcja (powrót do własnych doświadczeń), pomagają oczyścić atmosferę i przenieść relację na głębszy poziom.
Kolejny krok to odcięcie i siebie i dziecka od emocji oraz nauka mówienia o tym, co się czuje. Odcięcie, ale nie w sensie tłumienia. Chodzi o prostą zmianę w komunikacji. Zamiast mówić, „jesteś smutny”, powiedzieć „jest Ci smutno”, „czujesz się smutno”. Takie oderwanie tego, co się czuje, od tego, kim się jest, ułatwia poradzenie sobie z emocjami i zapanowanie nad nadchodzącą burzą. Zdaniem autorki to ważne w uczeniu dzieci rozpoznawania emocji. Jesteś smutny, jest dla dziecka tym samym, co powiedzenie mu „jesteś smutkiem”, czyli to stan, w jakim trwasz. A przecież emocje są przejściowe. Teraz jest mi smutno, za chwilę będę się czymś cieszyć. Uzmysłowienie tego na poziomie komunikatów (trzylatek nie zrozumie powyższego wyjaśnienia, dlatego jasny i jednoznaczny komunikat jest ważny) pozwala dzieciom nabrać dystansu i zapanować nad emocjami.
Porady, wskazówki i podpowiedzi okraszone zostały case studies autorki. Przytacza ona konkretne sytuacje i sposoby ich rozwiązania. Niektóre przykłady są ekstremalne, jak emocjonalne odrzucenie dziecka. Są jednak i takie, w których odnajdzie się każdy z nas. Zwykłe, prawdziwe, realne.
Przykłady i konkretne wskazówki rozwiązania przytoczonej sytuacji pomagają w opracowaniu sobie własnych narzędzi do komunikacji z innymi. Co ciekawe, choć książka skupia się na ułożeniu relacji z dzieckiem, to zastosowanie opisanych porad wobec osób dorosłych, również świetnie zadziała.
To nie są zasady, które wymagają nadludzkiego wysiłku i bycia emocjonalnym cyborgiem, który się nie denerwuje i nie złości. Przeciwnie. To powrót do korzeni, do natury, którą nieco od siebie oddaliliśmy. Masz prawo się denerwować i złościć. Tylko bądź ze sobą w tych emocjach. Twoje dziecko ma prawo się złościć i smucić. Bądź z nim, nie każ się uspokoić, nie wyciszaj na siłę, tylko pomóż zrozumieć i sam próbuj zrozumieć. Samo zrozumienie, dlaczego dziecko czuje smutek, sprawia, że nie jest on tak silny i szybciej przechodzi. Zrozumienie dziecięcego rozczarowania i okazanie tego zrozumienia pozwala je udźwignąć.
I na koniec. To nie oznacza, że masz pozwolić dziecku iść do przedszkola w mokrej czapce, bo inaczej będzie rozczarowane. Masz zrozumieć, że jest rozczarowane, pokazać, że Tobie również jest przykro, że nie może włożyć ulubionej czapki, ale Tobie zależy na tym, by było zdrowe i by było mu ciepło w głowę, dlatego na dziś trzeba wybrać coś innego.
Uwierzcie, to działa!