Przesilenie to nie tylko książka. To znacznie więcej. Jest to podróż w głąb siebie w poszukiwaniu swojego miejsca i swojego sensu. W poszukiwaniu znaczenia i zrozumienia dla siebie i swoich specyficznych cech czy rysów.

Katrin May, autorka książki, która przez większą część swojego życia czuła się inna, niedostosowana, niepasująca, wyrusza w podróż wybrzeżem Wielkiej Brytanii, by w ciszy i bliskości z naturą zrozumieć, o co tak naprawdę chodzi.
I choć to zrozumienie przychodzi do niej w zupełnie innym momencie, bo w samochodzie, to jednak dzieje się to w drodze na szlak.
Przesilenie – co znajdziesz
Choć jest to swego rodzaju książka drogi, bo większość opisanych przez autorkę przemyśleń, zdarzeń czy doświadczeń pokazanych jest na tle jej wędrówki, to droga ta jest nie tylko dosłowna, ale i symboliczna.
Fakt, autorka i narratorka zarazem, wędruje w sensie rzeczywistym. To znaczy, że zakłada buty, wygodną odzież, odnajduje początek szlaku i rusza. Dzieli się przy tym z czytelnikiem trudami swojej podróży. Zagubieniem drogi, przemoknięciem czy trudami wdrapywania się na skałki i klify.
Ale jednocześnie wędruje ona wewnętrznie – w głąb swojej psychiki, historii i doświadczeń. Wędruje też przez swoją teraźniejszość i to, jak doświadcza bycia matką, żoną i pracownikiem.
Książka podzielona jest na trzy części, a każda z nich na kilka rozdziałów, które w zamyśle autorki są pewnymi etapami jej podróży.
O książce
Katrin May zawsze czuła się inna, niedopasowana. Musiała uczyć się relacji społecznych i konwenansów w sposób świadomy, jak uczysz się matematyki czy biologii, a nie naturalny, poprzez doświadczanie i obserwację. Zawsze miała wrażenie, że jest jej albo za wiele albo za mało. Trudno jej było wyczuć subtelne sygnały, pochodzące od rozmówców. Miała wrażenie, że cały czas działa na zupełnie innych zasadach.
Pewnego dnia, jadąc samochodem usłyszała w radio wywiad z pewną kobietą, która odpowiadała o swoim doświadczeniu bycia osobą w spektrum autyzmu.
To dla Katrin było jak grom z jasnego nieba. Nagle wszystkie elementy zaczęły jej się układać w jedną całość, głównie na podstawie relacji kobiety z wywiadu. Miała wrażenie, że ta obca jej osoba, opowiada o jej własnych doświadczeniach.
Jak to możliwe, ze obcy człowiek mówi, jakby był Tobą? Cóż, to proste. Przeżywa dokładnie to samo. Tak rozpoczęła się droga do diagnozy i samorozumienia. I co ciekawe, Katrin nauczyła się „żyć jak inni”. Diagnoza nie była jej potrzebna dla szukania wymówek i usprawiedliwień. Była jej potrzebna dla zrozumienia, dlaczego tak jest.
Dlaczego czuje to, co czuje. Męczy się z tym, co dla innych jest proste i naturalne. Dlaczego nie umie pewnych rzeczy, zachowań, reakcji. Nie jest z nią nie tak. Po prostu funkcjonuje inaczej. Przy czym inaczej nie oznacza błędnie. I to jest chyba najistotniejsze z tej książki.
Katrin rusza na poszukiwanie zrozumienia i je znajduje. I choć przychodzi ono z innej strony niż planowała, to jednak przychodzi.
Przesilenie momentami jest trudne. Ba! Bywa wręcz irytujące. Ale chyba tak musi być, bo zmaganie się z sobą bywa bardzo irytujące…