Małe Licho i babskie sprawki to czwarta już część przygód specyficznego chłopca (pół chłopca pół zjawy) Bożka i jego rodziny (w tym anioła uczulonego na kurz i innego niezwykle dostojnego). Tym razem akcja dzieje się w szkole, w której Bożek ma dwóch nie mniej niezwykłych kolegów i poznaje nową koleżankę.
Wychowawstwo w klasie Bożka przejmuje dziwny nauczyciel. Chłopiec nie do końca rozumie, na czym polega jego odmienność, ale świetnie ją wyczuwa. Zdaje mu się, że nie tylko nauczyciel coś ukrywa, ale też, że ze szkołą dzieje się coś niedobrego.
Razem z trójką swoich przyjaciół postanawia rozwikłać tę tajemnicę. Chce zdemaskować nauczyciela, odkryć jego prawdziwe ja (bo wydaje mu się, że jest ono skrzętnie ukrywane) oraz dowiedzieć się, co dzieje się ze szkołą.
Okazuje się… nie, nie. Nie powiem, co to za tajemnica. Chcę tylko powiedzieć, że nowa koleżanka również okazuje się bardzo „nietypowa”, co sprawia, że świetnie pasuje do Bożka, jego wujków, aniołów i przyjaciół. A nauczyciel? Cóż, sami sprawdźcie, co to za postać.
Małe Licho i lato z diabłem
Małe Licho i lato z diabłem to kolejna odsłona uroczych przygód małego chłopca, który w części jest człowiekiem, a w części widmem i glutem. Tym razem Bożydar Antoni Jekiełłek (bo o nim mowa) kończy trzecią klasę i jedzie na wakacje do cioci Ody, która również nie jest do końca ludzką istotą.
Pech chce, że ciocia musi jeden weekend poświęcić na pracę, a Bożek w tym czasie jest zmuszony bawić się z… Witkiem. Kolegą z klasy, który przez cały rok szkolny bardzo mu dokuczał. Obaj chłopcy nie są zachwyceni tą sytuacją.
Do tego dochodzą dodatkowe trudności. Bożek pojechał do cioci ze swoim aniołem stróżem – Lichem, a u cioci przebywa Bazyl – młody czort z wadą wymowy.
Bożek musi więc nie tylko spędzić czas z nielubianym przez siebie Witkiem, ale dodatkowo ukryć niezwykłą naturę swoich przyjaciół. Licho udaje więc jego młodszego brata, a Bazyl – kozę.
Niestety, mały czort zapomina czasem o meczeniu i normalnie z chłopcami rozmawia.
Ponieważ napięcie między chłopcami jest bardzo duże, z czasem coś musi pójść nie tak. Dochodzi do poważnej kłótni, podczas której Witek ucieka z domu Bożka cioci i pędzi do lasu.
Tam jednak napotyka na dziwne zjawisko, które jest początkiem wielu niebezpiecznych przygód, których ludzki chłopiec kompletnie nie rozumie, za to pół chłopiec, a pół widmo i glut – doskonale wie, jak sobie z nimi poradzić.
Czy Bożek ruszy na pomoc nielubianemu koledze? Czy zaryzykuje własne bezpieczeństwo, by tylko uratować Witka? Jak skończy się ta historia?
Opowieść jest niezwykle ciepła i pełna humoru (mimo wszystko). Bazyl jest uroczym czortem, a Licho zdążyło już skraść serce czytelników w poprzednich częściach historii. W tej opowieści mało jest Krakersa, wujka Konrada czy dorosłego anioła Tsadkiela. Poznajemy za to ciocię Odę, ciocię Ossę i wiele innych niezwykłych postaci.
Jak zawsze, tak i tu pozytywny czar przebija przez każde słowo wypowiadane przez bohaterów. Anioł i czort są wyjątkowo zgranym duetem i opiekują się Bożkiem, najlepiej jak potrafią. Mają też dla niego garść złotych rad i sugestii – oczywiście na miarę młodych niezwykłych istot.
Bożek też wiele przeżywa. Spotkanie z Witkiem jest dla niego bardzo trudne, ale musi się z nim zmierzyć. Trudne, bo chciałby być dla niego miły – jak to Bożek, ale Witek tego nie ułatwia.
Niebezpieczna przygoda wiele jednak zmienia w relacji między chłopcami i sprawia, że ich wzajemny stosunek do siebie przechodzi ogromną rewolucję.
Mnie już dawno urzekł świat Bożka, Licha i wszystkich nadprzyrodzonych istot, które otaczają tego niezwykłego chłopca. Z ogromną przyjemnością sięgam po każdą kolejną odsłonę tej historii. Mam nadzieję, że Ciebie również udało mi się do niej zachęcić.