Zaplątani w sieci to książka Elżbiety Jodko – Kuli, która opowiada o bardzo poważnym problemie i zagrożeniu, na jakie narażona jest współczesna młodzież.
Oto poznajemy Majkę, której wszędzie jest pełno. Ma niespożytą energię i ciągle musi być w ruchu. Dużo gada, a przez to łatwo jest jej nawiązywać kontakty. Jej energia jest jednak trudna do okiełznania, więc nauczyciele czasami wspomagają się szkolnym pedagogiem, Anną, która ma do Majki sporo cierpliwości.

W szkole pojawia się nowy uczeń – Franek. Jest zamknięty w sobie, trochę wyautowany z otoczenia. Trafia do klasy, której wychowawcą jest nauczyciel w-f, a wszyscy chłopcy uwielbiają grać w piłkę nożną. Cóż, Franek tego nie lubi. Woli nieco inne aktywności, a ta różnica dodatkowo oddala go od nowych kolegów.
Franek budzi ciekawość u Majki. Nie dość, że jest tu nowy, to nawet nie próbuje się z integrować z innymi.
Anna, która również spostrzega samotność Franka, prosi Majkę, by ta spróbowała nawiązać z nim kontakt. Udaje się i nastolatki zaczynają się ze sobą przyjaźnić. Co za tym idzie, Franek zbliża się również to Anny, szkolnego pedagoga, której zwierza się ze swoich niepokojów.
Okazuje się, że Franek poznał w sieci pewną dziewczynę. Dobrze się im rozmawia, jest miło, a dziewczyna wydaje mu się bardzo sympatyczna. Ma on jednak wrażenie, że dziewczyna nie chodzi do szkoły (choć jego zdaniem powinna) i mocno wkręciła się w internetowy świat. Dużo gra w różne gry komputerowe w sieci, spędza czas na forach internetowych i rzadko kiedy jest w ogóle offline. To właśnie zaniepokoiło chłopca. Jego zdaniem ta dziewczyna w ogóle nie wychodzi z domu i nie ma żadnych znajomych „w realu”.
Zaplątani w sieci – Kamila
Tą dziewczyną, o której mówi Franek jest Kamila. Absolwentka szkoły, do której chodzą Majka i Franek i gdzie pracuje Anna. Zaniepokojona pedagożka zaczyna szukać informacji o uzależnieniu od sieci, próbuje ustalić dane dziewczyny (co udaje się przypadkowo z pomocą Majki) i szuka profesjonalnego wsparcia u specjalisty do spraw uzależnień od sieci i gier komputerowych.
Krok po kroku udaje się nawiązać kontakt z Kamilą. Najpierw w sieci rozmawia z nią Anna, potem specjalista.
Okazuje się, że w poprzednim roku Kamila padła ofiarą szkolnego hejtu. Klasa zastawiła na nią swego rodzaju pułapkę, w którą dziewczyna dała się wciągnąć, a następnie wyśmiała. Upokarzające Kamilę filmiki opublikowano w sieci, co jeszcze powiększyło skalę dramatu.
Do tego Kamila pochodzi z biednej rodziny, a jej mama musiała wyjechać za granicę, by zarobić pieniądze na utrzymanie. Kamila została w domu z babcią. Babcią, która nie radzi sobie z nastolatką i w pewnym sensie po prostu pozwoliła jej na tę izolację. Choć trudno mieć do kobiety pretensje – bała się o wnuczkę i nie wiedziała, jak zareagować.
W końcu, dzięki połączeniu sił, udaje się wesprzeć babcię, sprowadzić mamę do Polski i porozmawiać z Kamilą w realnym, prawdziwym świecie.
Hikikomori
W książce „Zaplątani w sieci” zostaje poruszony problem nie tylko szkolnego hejtu i upokarzania, ale również problem hikikomori, który swoją nazwę wziął z języka japońskiego, gdzie występuje w znacznie większym stopniu niż u nas.
To zjawisko, w którym dana osoba izoluje się od świata zewnętrznego. Często nawet od swoich bliskich. Nie wychodzi z domu (a skrajnie nawet ze swojego pokoju). Nie myje się, nie dba o siebie, często nawet potrzeby fizjologiczne załatwia w swoim pokoju. Gdyby bliscy nie dbali o to, żeby ta osoba jadła, to pewnie i o tym by zapomniała. To całkowita ucieczka w świat wirtualny. Bardzo często impulsem do takiej ucieczki są problemy ze świata realnego. Ucieczka zmniejsza ból, łagodzi napięcie, pozwala na jego rozładowanie i dostarcza dopaminy. Innymi słowy: w sieci czuje się lepiej. A skoro tak, to po co narażać się na niebezpieczny świat realny, skoro można sobie życie ułatwić?
Hikikomori to bardzo niebezpieczne zjawisko. Próby odizolowania młodego człowieka od komputera i sieci mogą skutkować wystąpieniem zachowań agresywnych lub autoagresywnych. Taki człowiek, najczęściej młody, zachowuje się, jak osoba na głodzie narkotycznym. Jest przerażony, wściekły i nieobliczalny.
Terapeuci najczęściej sugerują, by pierwsze kontakty terapeutyczne nawiązywać z taką osobą właśnie w sieci. Wydaje się to może dziwnym podejściem, bo przecież terapeuta uzależnień nie pije z alkoholikiem, by mu pomóc. Tak, to prawda. Jednak w tym przypadku, kontakt w sieci jest początkowo jedynym możliwym. Pierwszym zadaniem terapeuty jest zbudowanie więzi, a taka osoba buduje więzi tylko online. Dopiero potem można krok po kroku podejmować kolejne próby wyciągnięcia tej osoby do realnego świata. Sprawa jest trudna i bardzo delikatna, dlatego trzeba chronić i wspierać dzieci. Zapobiegać. W tym wypadku zapobieganie jest znacznie łatwiejsze niż leczenie.
Dlatego obserwujcie swoje dzieci, wspierajcie i rozmawiajcie z nimi. Niech świat online, wirtualny, będzie dla nich mniej atrakcyjny niż ten nasz realny.