Wszystko, czego ci nie mówią, gdy jesteś nastolatkiem Mikołaja Marceli to kolejna książka, która ma pomóc młodym ludziom odnaleźć się w otaczającej ich rzeczywistości.
Autor porusza w niej wiele różnorodnych, istotnych dla nastolatków zagadnień. Prowadzi rozważania o szkole, planach na przyszłość, przyszłej pracy, czy nowych technologiach. Pokazuje, w jaki sposób młodzi ludzie mogą o siebie dbać. Jak zapewnić sobie dobry start i dlaczego dzieje się z nimi to, co się dzieje.
Wiele, a nawet bardzo wiele tematów, które zostały w książce poruszone, to kwestie, które powinny być nastolatkom (i dorosłym z ich otoczenia, czyli rodzicom i nauczycielom) szeroko dostępne. To nie powinno być tak, że tylko ktoś, kto sięgnie po książkę, dostaje szansę na zrozumienie samego siebie.
Wszystko, czego ci nie mówią, gdy jesteś nastolatkiem
Niestety, tak obecnie jest. A przecież w szkołach mamy godzinę wychowawczą i przygotowanie do życia w rodzinie. To doskonała okazja, by powiedzieć nastolatkom: jesteście Ok, nawet wtedy, gdy sami nie rozumiecie swoich zachowań i podejmowanych przez siebie decyzji.
Tymczasem szkoła wymusza na dzieciach bycie odpowiedzialnym (każdy z nas może wymienić przynajmniej kilku nieodpowiedzialnych dorosłych ze swojego otoczenia, a od dzieci wymagamy tak dojrzałej postawy), konsekwentnym i opanowanym. Och, iluż dorosłych traci panowanie nad sobą w różnych, bardziej lub mniej skomplikowanych sytuacjach.
Nauczyciele, nawet ci, którzy w centrum swojego zainteresowania mają młodych ludzi, mają związane ręce przez system. Przez podstawę programową i wiele innych formalności, które powodują, że szkoła przestaje być miejscem wzrastania, rozwoju i dorastania. Staje się urzędem, w której dziecko jest numerkiem na liście.
W systemie edukacji pomija się zdolności młodego mózgu do pojmowania różnych rzeczy. Pomija się jego zdolność do kreatywnego myślenia i stosowania nieszablonowych rozwiązań. Masz klucz, masz schemat – dopasuj się!
Wszystko, czego ci nie mówią, gdy jesteś nastolatkiem – blaski i cienie
Pod tym względem książka Mikołaja Marceli pokazuje, że choć systemu nie zmienimy, mamy jeszcze całą masę opcji, które pomogą nam o siebie zawalczyć. Nastolatki mają przecież po lekcjach czas wolny, który mogą przeznaczyć na rozwijanie swoich zainteresowań, osobowości i odkrywanie swoich talentów. Książka może otwierać drzwi, pokazywać ciekawe ścieżki i inspirować.
Mam jednak z nią jeden problem. Bardzo często padają tam zdania, że nauczyciele i rodzice nie rozumieją nastolatka, bo zapomnieli, jak to jest być nastolatkiem. I to jest w dużym stopniu prawda. Padają zdania, że rodzice chcą dla Ciebie tego, chcą tamtego, pewnie nie zgodzą się na Twoje pomysły, pewnie to, pewnie tamto. I to też może być prawdą. Ale..
No właśnie. Jest jedno ale. Bardzo często za rodzicielskim brakiem zrozumienia stoi troska. Rodzic patrzy z własnej perspektywy (bo z czyjej ma patrzeć), a ta jest zupełnie inna niż perspektywa nastolatka. Chce jednak dobrze (z reguły) dla swojego dziecka i starcie dwóch wizji (rodzicielskiej i dziecięcej) jest efektem nieporozumień, błędów komunikacyjnych czy emocji. I tego mi trochę brakuje. Mam chwilami (ale nie za każdym razem, nie w każdym fragmencie) wrażenie, że zamiast budować most między rodzicami a nastolatkiem, to budowany jest mur (nie rozumieją Cię i Cię nie zrozumieją). Jedocześnie autor pokazuje siebie, jako dorosłego, który rozumie.
Ostrożnie rodzicu
Jest kilka fragmentów, w których Mikołaj Marcela podpowiada nastolatkom, jak komunikować swoje przemyślenia i postawy. Uspokój się, odetchnij, dopytaj rodzica, czy dobrze go rozumiesz, upewnij się, że rodzic Ciebie rozumie, wyjaśnij swój punkt widzenia. I to jest bardzo ok. Daje nastolatkowi konkretne narzędzia do zbudowania porozumienia z rodzicami, a w okresie dorastania to porozumienie jest szczególnie ważne. Częściej jednak komunikat jest inny (np. rodzice pewnie podpowiadają Ci pracę etatową, bo sami tylko taką znają, a Ty chcesz się realizować – rozumieć Cię, bo też tak miałem <– to nie jest cytat, tylko duże uproszczenie).
Jest to dla mnie problem, bo okres dorastania (który przerabiam właśnie w domu) jest bardzo burzliwy. Nie jest trudno o konflikty i nieporozumienia. Drobiazg staje się dramatem. Dziecko czuje się nierozumiane (i często naprawdę trudno je zrozumieć). Czasem jest blisko z rodzicami, a czasem oddala się od nich na kilometry. Wszystko może zachwiać bardzo cieniutką i wątłą stabilizację, o którą troszczyć się trzeba każdego dnia. Nastolatek przeżywa burzę hormonów, szaleństwo emocji i co tylko się da. To trudny okres. Sam siebie nie rozumie i czasami rozkręca spiralę emocji, bo nie wie, co się z nim dzieje.
Raczej razem niż przeciwko
Pokazywanie tego, jak wielka i praktycznie nie do przejścia jest przepaść między nim a rodzicami, to moim zdaniem dolewanie oliwy do ognia. Nie jestem też fanką lukrowania rzeczywistości. W tym okresie o zrozumienie i porozumienie jest szczególnie trudno i to rodzice powinni wykazać się cierpliwością i wyrozumiałością. Warto jednak pokazywać młodym ludziom, że nawet wtedy, gdy rodzice mają inną wizję, to kurczę spróbuj z nimi pogadać. Nie obrażaj się, nie walcz. Pogadaj. Daj im szansę zrozumieć. Podkreślanie tej mentalnej odległości i różnicy pokoleń nie służy porozumieniu. Moim zdaniem służy tylko pogłębieniu rozdziału.
To polecam, czy nie. Polecam. Informacje o tym, jak funkcjonuje mózg, jak przebiega okres dorastania, co jest w nim typowe, a co nie – to wartość tak wielka, że nie da się jej przecenić. Wskazówki na temat tego, jak odkrywać swój potencjał, jak o siebie dbać i jak korzystać z nowych technologii – również.
Jeżeli Twoje relacje z nastolatkiem są bliskie, a komunikacja Wam się układa – książka będzie pomocna. Nastolatek sam krytycznie zweryfikuje czy jego rodzic wpisuje się w obraz sugerowany przez autora. Jeżeli jednak jest obecnie między Wami problem – to książkę opatrzyłabym własnym komentarzem. Może coś w stylu: być może faktycznie Cię teraz nie rozumiem. Nie wiem, jak to jest być nastolatkiem w XXI wieku, bo ja byłam nim w wieku XX. Jedno jest pewne; chcę Cię zrozumieć. Jestem otwarta, posłucham. I nawet jeżeli nie zrozumiem od razu, to jest we mnie gotowość do próbowania. Nie zrażaj się tym, że my dorośli faktycznie często nie rozumiemy Was – młodych. Ja chcę Cię zrozumieć. Przejdźmy to razem.
Mam nadzieję, że moja refleksja nie zniechęci Cię do samodzielnego sprawdzenia książki. Chcę być z Tobą uczciwa, dlatego otwarcie piszę o tym, co doceniam, a co mnie niepokoi.
Informacyjna i poradnikowa wartość książki jest bezdyskusyjna. Tylko tych mostów jest zbyt mało (bo to też nie jest tak, że nie ma ich wcale).