Jak to jest poczuć dziecięcą radość po umazaniu się błotem lub stworzeniu cudownie brejowatej masy ze wszystkiego, co się znajduje w kuchni? Jak to jest nie zauważyć, że biega się w podartym ubraniu, bo zabawa jest tak ważna, że nie ma czasu przejmować się gałązką, która właśnie wyrwała Ci kawałek portek?
„Nigdy nie dorastaj” właśnie nam o tym przypomina. Fantastyczna, prosta, a jednocześnie magicznie głęboka książka, którą powinni przeczytać wszyscy… rodzice, a potem koniecznie wręczyć ją dzieciom!
Tak, tak! Najpierw rodzice. Dlaczego? By sobie przypomnieć, jak to było, gdy biegaliśmy beztrosko po podwórku z rozwianym włosami, rumianymi policzkami i w całkowicie upapranym ubraniu.
Przypomnieć sobie, jak mało ważna była wówczas starannie ułożona fryzura, na kant zaprasowane ubranko i stosowna postawa.
I przypomnieć sobie, że dziecko, które czasem próbujemy, choć nie powinniśmy, ułożyć „pod linijkę” nie jest szczęśliwe, a już na pewno niekreatywne.
A nasze dzieci mogą być… kim tylko zechcą, jeżeli tylko my nie będziemy im przeszkadzać. Ich szalone dziś wizje, z czasem i z nabywaniem doświadczenia mogą stać się z szalonych odkrywczymi. Ich przyszłość może być niezwykle kolorowa i barwna, jeżeli tylko pozwolimy im na jej samodzielne kreowanie. Jeżeli nie będziemy w nich zabijać tej dziecięcej pasji, która unosi ich wysoko nad ziemią. Dorośli czasem nawet nieświadomie sprowadzają swoje dzieci zbyt brutalnie na ziemię. A dzieciństwo to czas fruwania. Niech więc fruwają! Radośnie 🙂
Niech czują otaczającą je magię i się nią zachwycają. Niech łamią bariery. Niech ekscytują się mrówką, biedronką i patyczkiem. To ich czas na takie zachwyty. Nie odbierajmy im tego. Niech rosną. Rosną pięknie, radośnie i zdrowo, ale… niech nie dorastają! Niech nie wyrastają ze swojej cudownej dziecięcej lekkości, bo dzięki niej, to one właśnie zmienią nasz świat na lepsze!