Kto nie zdążył wetknąć swojego palca pod „budkę” uformowaną z dłoni lidera zabawy, ten mógł tylko liczyć, że za chwilę znudzą się aktualną zabawą. Wtedy znów ktoś ułoży dłoń „w budkę” nawołując do kolejnej zabawy – wtedy na pewno nie przegapi okazji i przyłączy się do ferajny.
Wyścig Pokoju, czyli wyścigi na kapsle rozgrywane na wzór transmitowanych w telewizji zawodów kolarskich w latach 80-tych święciły triumfy na podwórkach. Kapsle (kolarzy) specjalnie przygotowywano do wyścigu – polerowano (zdzierano) o chodnik jego wierzch tak, by kapsel miał lepszy „poślizg” a do wnętrza wklejano flagę państwa, które dany gracz reprezentował. Mocowano ją za pomocą plasteliny czy wosku, a samą mapę najczęściej wycinano z encyklopedii – ryzykowano oszpecenie wartościowej książki, choć groziło to nie lada burą od rodziców.
Dziś także możemy nasze kapsle ozdabiać i oznaczać np. naklejając flagi, miniaturowe obrazki z ulubionymi modelami aut, motocykli czy wizerunki sportowych idoli.
Kto okaże się być czarnym koniem naszych wyścigów? Gotowi… START! Gramy dopóki toru nie zmyje deszcz albo palce nie napuchną od pstrykania.
Na ziemi rysujemy tor. Kredą lub kamieniem na chodniku, patykiem na ubitej ziemi lub wygładzając piasek na obrzeżach piaskownicy. Szerokość toru uzależniona jest od ilości uczestników – im więcej graczy, tym szerszy powinien być tor. Zaznaczamy linię startu i linię mety a pomiędzy nimi może „dziać się” wszystko tzn. tor może zakręcać, można robić nasypy i wyrzutnie z piasku, przeszkody z gałęzi, kamieni lub zbiorniki wodne (dołek w ziemi zabezpieczony folią i wypełniony wodą albo zwykła kałuża).
Ustawiamy kapsle na starcie, jeden obok drugiego, wierzchnią stroną na spód i pstryknięciem w falowany bok kapsla przesuwamy się do przodu. Pstrykamy na zmianę i w ten sposób ścigamy się do mety. Wypadnięcie poza linię toru oznacza stratę kolejki. Wygrywa ten gracz, którego kapsel jako pierwszy przekroczy linię mety.
Źródła
Dla wszystkich stęsknionych podobnych emocji, z inicjatywy Ośrodka Działań Ekologicznych „Źródła”, ruszył projekt „Wychodzą z cienia podwórkowe wspomnienia”. Jego celem było upowszechnianie tradycyjnej kultury regionu łódzkiego poprzez promowanie dawnych zabaw i gier podwórkowych.
Chęć zrealizowania projektu o takiej tematyce wypłynęła z doświadczenia „Źródeł” w aktywnej edukacji dzieci i młodzieży, obserwacji ich trybu życia oraz częstych formalnych i nieformalnych rozmów z nauczycielami, rodzicami.
Osiedlowe podwórka, tętniące niegdyś życiem, zamieniają się w parkingi. Chcieliśmy uwolnić wspomnienia starszych, a współczesnym młodym dać alternatywę spędzania wolnego czasu – z dala od komputera czy ekranu telewizyjnego.
W tradycyjnych grach i zabawach upatrujemy bowiem dużą wartość rozwojową, edukacyjną, kulturalną i integracyjną.
Projekt otworzył przestrzeń dla aktywności dla kilku pokoleń – dzieci, rodziców, a nawet dziadków. W starszych odświeżaliśmy wspomnienia i wyzwalaliśmy młodzieńczą energię, a młodym pobudzaliśmy wyobraźnię proponując skuteczne antidotum na nudę.
W działania projektowe od samego początku zaangażowała się grupa seniorów z dwóch dziennych domów pobytu w Łodzi – seniorzy jako eksperci pomogli odtworzyć zasady gier i zabaw z czasów swojego dzieciństwa i młodości. Nazwy gier brzmią dla wielu współczesnych przedstawicieli „pokolenia Web 2.0” dosyć enigmatycznie: klipa, serso, ciupy czy cymbergaj. Ale nazwy okazały się niestraszne, kiedy w grę wchodzi prawdziwie dobra zabawa!
Po spotkaniach z seniorami, często spontanicznie przeradzającymi się w zabawę… bawiliśmy się dalej! Tym razem jednak z dziećmi przebywającymi na półkoloniach
w mieście. Podczas, gdy ci wyśmienicie bawili się podczas warsztatów, dorośli również mogli się wykazać – nadsyłając pełne emocji wspomnienia z dzieciństwa, przenosili nas na moment w centrum rozgrywki „wojny na betonie” lub szaleństwa skakania „w gumę” od świtu do nocy.
Po takiej lekturze aż nie chce się oddać zawłaszczonego w pocie terytorium i czuje się autentyczne napięcie w łydkach!
Kulminacyjnym punktem projektu była plenerowa impreza rodzinna – „Piknik Dawnych Gier i Zabaw”. Spotkaliśmy się w Parku, wśród zieleni, by wspólnie stanąć w szranki w przeróżnych konkurencjach – seniorzy z młodymi turlali fajerkę, grali w cymbergaja, palanta i przyuczali, jak odbić klipę, by nasi przeciwnicy pozostali za nami daleko w tyle.
Entuzjazm dzieci i dorosłych to doskonały dowód na to, że do dobrej zabawy niekoniecznie potrzeba stosu elektronicznych gadżetów – wystarczy patyk czy kamień
i oczywiście towarzysz gry plus kawałek przestrzeni.
To nie wiek, ani dostępność akcesoriów nas ogranicza. Potrzeba jedynie nieco wyobraźni, świeżego spojrzenia na tradycję i dobra zabawa gwarantowana!
Tak więc mali czy duzi – bawmy się! Na stronie internetowej zabawy.zrodla.org można znaleźć kompendium dobrej zabawy: opisy wielu podwórkowych gier i zabaw, wyliczanki oraz wersję elektroniczną książki „Wychodzą z cienia podwórkowe wspomnienia”.
Palec pod budkę, bo za minutkę…!