Wizja rodzicielstwa. Każdy ma inną. Większości zmienia się po przyjściu na świat ich dzieci. Po co nam dzieci? Zadając to dość prowokacyjne pytanie na moich warsztatach dla rodziców, często słyszę:
– bo to już czas, jesteśmy dobrze po trzydziestce,
– przecież ktoś musi pracować na nasza emeryturę,
– fajnie, jak takie małe bąki kręcą się wokół nogi,
– bo wszyscy z naszego towarzystwa już mają, tylko my tak sami zostaliśmy, musimy się sprężyć,
– bo teraz właśnie poczułam instynkt macierzyński i chcę być w ciąży.
Już od pokoleń krąży anegdota, że „dzieci to inwestycja, która się nigdy nie zwraca”, albo „małe dziecko mały kłopot, duże dziecko duży kłopot” . Ale słyszymy też, że dla niektórych ludzi dzieci to największa duma, cel z życiu, realizacja własnych, niespełnionych marzeń. Jak to właściwie jest z tą naszą rolą rodzica? Czy my, jako rodzice, myślimy o tym, na KOGO chcemy wychować nasze dzieci? Jakie wartości chcemy im przekazać? Jak chcemy wspomóc ich na drodze do dorosłości?
Czy dzięki temu nie będzie nam łatwiej zobaczyć w naszych dzieciach ich jutrzejszą wielkość, a nie tylko dzisiejszą małość?
Wizja rodzicielstwa – jak się ma do rzeczywistości?
Czy zatem warto patrzeć tak daleko w przód i zaplanować, jakim chcę być rodzicem? Na jakiego człowieka chcę wychować swoje dziecko? Jak przygotować go do życia, aby mógł świadomie i odpowiedzialnie wkroczyć w dorosłość? Czy to się planuje czy to się dzieje przypadkowo? Czy to jest rola rodzica, czy może szkoły, towarzystwa… Jak będą wyglądały moje relacje z dzieckiem za 5, 10, 15, 20 lat? Albo raczej, jak chcielibyśmy, aby wyglądały?
Spotkałam niedawno młodą mamę, która bardzo zaangażowanie wypełniała swoją rolę. Zmieniała pieluchy, bujała, karmiła. Przyszła na trening dla rodziców, bo rola mamy bardzo ją rozczarowała. Nie podobało jej się monotonne życie, które rozpoczęła po urodzeniu swojej córeczki. Opowiedziała o tym, jak bardzo chciała mieć dziecko i że teraz nie wie, co się z nią dzieje, ale to nie jest to, co myślała, że będzie…
I przeszłyśmy przez całą listę pytań i ćwiczeń, po to, aby zrozumieć w jakim celu została mamą. Co może w związku z tym uzyskać i czego może córkę i siebie nauczyć w ciągu całego wspólnego życia. Zaczęła wyłaniać się inna wizja rodzicielstwa.
Jak określić wizję rodzicielstwa?
Zatem: Jak chcę przygotować do życia tego młodego człowieka, jakie wartości mu przekazać, czego nauczyć, co pokazać, jak wykształcić? Czy ma być niezależny czy zależny od rodziców? Ma po sobie sprzątać czy zawsze inni będą to za niego robić? Czy ma znać języki obce, jeździć na nartach, grać w tenisa, na pianinie, czy kochać ma góry czy Mazury, a może podróże? I tak dalej…
Jeśli teraz zadamy sobie te pytania i znajdziemy na nie odpowiedzi, będziemy skutecznie działać i dobrze odrobimy nasze rodzicielskie zadanie. Cele powinny być przede wszystkim dokładnie określone, szczegółowe. Dobrze jest je spisać, aby wracać do nich co jakiś czas, dookreślać, może modyfikować. Warto zadbać o to, aby cele opisane były w pozytywny sposób, czyli np.: „chcę, aby moja córka była wrażliwa na potrzeby innych”, a nie: „chcę, aby moja córka nie była samolubna”.
Taka chwila refleksji pozwala na oddalenie się od dzisiejszych problemów i trudności, ale też motywuje do działania. Stymuluje pożądane zachowania i ukierunkowuje na osiągnięcie sukcesu! Bo na koniec dnia, każdy z nas go osiągnie. Wszyscy byliśmy przecież dziećmi i nasi rodzice dziś są z nas dumni. My to ich wielkie sukcesy, nawet jeśli o tym głośno nie mówią. Tylko różnie za to płacili, jedni mniej, inni więcej.
Dzisiejsze pokolenie dzieci jest inne niż nasze, my jesteśmy inni niż nasi rodzice i dziś mamy więcej narzędzi do świadomego macierzyństwa. Zachęcam do korzystania z pytań o przyszłość, to bezwzględnie pomoże odpowiedzieć na najtrudniejsze pytanie związane z wychowaniem naszych dzieci. Nikt na świecie nie wie lepiej, jak wychować nasze własne dzieci, róbmy to zatem z pełną świadomością i odpowiedzialnością, bo kto, jak nie my sami, jest za to odpowiedzialny?
<3 Świetny post!!
A ja polecam od siebie książkę "Zatrzymać dzień" – aby zrozumieć cały sens macierzyństwa 🙂 Naprawdę piękna książka.