— Liczycie już dni do wakacji? – spytałam ostatnio dzieci u znajomych.
— No pewnie, kto nie liczy?
— A co będziecie robić w tym czasie?
— No, ja pojadę na kolonię, a potem będę w domu.
— Ja nigdzie nie jadę, będę w domu cały czas.
— I…?
— Nic. Odpoczniemy. Wreszcie. Nie musimy wstawać rano do szkoły, ani na treningi, ani na angielski. Totalny luz.
— I żadnych planów nie macie? – nie mogłam się nadziwić.
— To są właśnie nasze plany.
— Kiepsko – podsumowałam i teraz to one były zdziwione.
— Jak to, kiepsko? Dlaczego?
— Przeleci wam ten czas, jak piasek przez palce. A po wakacjach, kiedy inni będą je wspominać pełni wrażeń, wy będziecie żałować straconego lata.
— No, ale skoro nigdzie nie jadę to, co mogę zrobić?
Otóż to. Wy też myślicie, że nic się nie da zrobić? To błąd, bo wakacje w domu też mogą być super!
Nie wszystkie dzieci wyjadą na wakacje, nie wszystkich rodziców na to stać. A nawet tym szczęśliwcom, którzy pojadą na obóz czy kolonię lub nawet wczasy z rodzicami, pozostanie jeszcze mnóstwo czasu do zagospodarowania. Bo czas to cenne dobro i już nawet małe dzieci powinny być tego świadome. To jasne, że wakacje są po to, aby odpocząć. Ale jakość odpoczynku też ma znaczenie. Można przeleżeć całe lato do góry brzuchem i nie ruszyć nawet palcem w bucie, jak również zaplanować je ciekawie i atrakcyjnie. Można przeznaczyć je na zajęcia, na które w ciągu roku zwyczajnie brakuje nam czasu. I wcale nie chodzi o to, żeby mieć na wakacje wypełniony do granic możliwości grafik, ani tym bardziej, żeby się go potem sztywno trzymać. Elastyczność i luz jak najbardziej, zwłaszcza teraz, ale warto mieć jakiś punkt wyjścia, pomysł.
Okazuje się, że dzieci potrafią jednak planować. Kiedy zdecydowałam się porozmawiać na temat wakacji z moimi pociechami, początek rozmowy był podobny do cytowanej powyżej. Spytałam, więc czy nie szkoda marnować tyle czasu na zwyczajne leniuchowanie i czy nie ma celów wartych zachodu właśnie teraz, gdy jest ku temu okazja. I wtedy zaczęła się dyskusja. Poprosiłam swoje szkraby, żeby zastanowiły się i napisały mi na kartkach, na co chcą przeznaczyć swój czas wakacyjny. Muszę przyznać, że ich odpowiedzi mnie zaskoczyły. Niespełna sześcioletnia Lilka chce się nauczyć jeździć na wrotkach i na rowerze. Ośmioletnia Viola planuje nauczyć się wyszywać, samodzielnie zaplatać sobie włosy, prasować (!) i pływać. Dziesięcioletni Kuba chce szkolić swoje umiejętności piłkarskie i nauczyć się pływać. Chciałby także spełnić wreszcie swoje marzenie – spędzić noc pod namiotem. Można powiedzieć, że jest to już jakiś ramowy plan na tegoroczne lato. Dzieciaki doszły też do porozumienia w sprawie krótkich, weekendowych wyjazdów. Dostałam od nich zestaw miejsc, gdzie chciałyby pojechać: Góry Świętokrzyskie, Bieszczady i Pieniny. Jak łatwo się domyślić, uwielbiają chodzić po górach. Warunek główny – wszędzie musi być rzeka lub jezioro do kąpieli. To też uwielbiają. No dobra, wystarczy nawet basen – zgodziły się po chwili. Okazuje się, że dzieci wcale nie wymagają wiele i potrafią znaleźć dla siebie mnóstwo możliwości. Wystarczy tylko odrobinę je sprowokować.
Dużą pomocą dla rodziców pracujących są wszelkiego rodzaju półkolonie, organizowane przez domy kultury, placówki oświatowo-wychowawcze, centra zabaw lub inne ośrodki. Z doświadczenia wiem, że liczne atrakcje i ciekawe zajęcia oferowane dzieciom, stają się inspiracją do kontynuowania, czasem w zmodyfikowanej wersji, takich zabaw w domu.
Nie da się ukryć, że im młodsze pociechy, tym więcej wymagają uwagi rodziców oraz ich pomocy w organizowaniu sobie wolnego czasu. Jako mama przyznaję, że czasem nie jest lekko wykazać się inwencją twórczą i chciałoby się skorzystać z jakiejś ściągi, dlatego też podaję kilka naszych, przetestowanych już pomysłów na wspólnie spędzany czas z dziećmi:
– zabawa w domową półkolonię (wspólnie opracowujemy ramowy plan dnia, w miarę możliwości razem przygotowujemy posiłki, jeśli dzieci jest więcej, to każdemu przydzielamy jakąś funkcję na czas półkolonii, wymyślamy wakacyjny hymn i godło, konkursy z nagrodami itp.),
– każdy dzień ma inny kolor (w zależności od tego, jaki kolor rządzi w danym dniu, dostosowujemy do niego nasze ubrania, potrawy, które przyrządzamy, urządzamy konkurs z nagrodą dla tego, kto wymyśli najwięcej skojarzeń z danym kolorem – powiedzonek, piosenek, utworów literackich, filmów itp.),
– zdobywanie sprawności (na wzór sprawności harcerskich, motywujemy w ten sposób dzieci do coraz większej samodzielności, można przygotować stosowne odznaki),
– urządzamy fabrykę zabawek (dzieci samodzielnie wykonują np. gry planszowe autorskich pomysłów, kręgle, kukiełki itd.; jeśli dzieci jest więcej, można później zorganizować mini targi zabawek własnej produkcji),
– urządzamy domową galerię sztuki (oczywistym jest, że najpierw sporo czasu należy poświęcić przygotowaniu eksponowanych dzieł),
– własny mini ogródek (nawet dzieci mieszkające w bloku mogą wyhodować w doniczce swoją rzodkiewkę, koperek lub szczypiorek),
– dziennik przyrodniczy (dla dzieci troszkę starszych, od ok. 10 lat), zapisywanie spostrzeżeń ze spacerów bądź wycieczek po okolicy, alternatywą jest tradycyjny, poczciwy zielnik,
– dla dzieci, które z komputerem są za pan brat ciekawym zajęciem może być prowadzenie kroniki wakacyjnej w formie elektronicznej, ze zdjęciami lub krótkimi filmikami i komentarzami,
– gra w gumę (tak, tak, mam na myśli tę gumę pasmanteryjną, na której skakało z pasją moje pokolenie dziewczynek, a często też chłopców; myślę, że żadna mama nie będzie miała problemu z zademonstrowaniem dziecku zasad gry w gumę).
Wszystkim Rodzicom i ich Dzieciom życzę oryginalnych pomysłów oraz planów na lato, a jeszcze bardziej życzę ich realizacji. Udanej zabawy!
A może Czytelnicy zechcieliby podzielić się swoimi pomysłami na czas spędzany z dziećmi?