Uspokój swój mózg to książka autorstwa Andersa Hansena, wydana przez Wydawnictwo Znak. Jest biologicznym, a nawet neurobiologicznym spojrzeniem na nasze mentalne samopoczucie, emocje i nastrój.
Już sam jej podtytuł mówi, czego można się po niej spodziewać: Dlaczego czujemy się tak źle, chociaż żyje nam się tak dobrze?
W swoich analizach autor wychodzi od naszych praprzodków i to właśnie za ich pomocą wyjaśnia, skąd w nas różnorodne stany emocjonalne, nastroje czy problemy.
Otóż, jego zdaniem wywodzimy się od „ocalałych”, co jest dość sensowne 🙂
Ocalałymi autor określa praprzodków z czasów, gdy ludzie tworzyli grupy, by przeżyć. Prowadzili tryb życia odpowiedni dla myśliwych – zbieraczy i dostosowali się do wymogów środowiska i otoczenia. Wówczas zagrożeniem dla ludzi nie były samochody, palenie papierosów czy internet. Zagrożeniem był czający się w krzakach lew, głód lub wpadnięcie w przepaść.
Drugie założenie autora jest takie, że nasz ludzki mózg nie ewoluuje tak szybko, jak rozwija się ludzkość i cywilizacja. Nasz mózg nie jprzystosował się telefonów, internetu, samochodów czy samolotów. Dla niego zagrożeniem nadal jest czający się w krzakach lew.
Właśnie dlatego, gdy słyszysz szelest w krzakach idąc po lesie, Twój puls przyspiesza, a ciało przełącza się natychmiastowo w tryb walki lub ucieczki, a gdy słyszysz z oddali dźwięk silnika samochodu, praktycznie wcale nie reagujesz. Choć przyznać trzeba, że większa szansa jest, szczególnie w miastach, że potrąci Cię samochód, niż zje lew.
Uspokój swój mózg i siebie
Idąc tym tokiem rozumowania, autor wyciąga wniosek, że nasze mózgi dostosowane są do rzeczywistości sprzeda 10 tysięcy lat i jeszcze wiele czasu minie, nim telefony, internet czy samochody staną się dla niego czymś, na co należałoby zwrócić swoją uwagę.
Jaki to ma zatem związek z naszym mentalnym samopoczuciem? Otóż, okazuje się, że ogromny. Bo na co byli nastawieni głównie nasi praprzodkowie? Mieli jeden cel: przeżyć. A to oznaczało, że muszą zdobyć dosyć pożywienia, by nie umrzeć z głodu i zachować dosyć ostrożności, by nie stać się obiadem dla drapieżników.
Czy dziś również stoimy przed takimi wyzwaniami? Nie. To jednak nie oznacza, że nasz mózg nie jest na nie uwrażliwiony, a jego cel pozostał ten sam: przeżyć.
Dlatego właśnie obawiamy się wystąpień publicznych czy szelestu w krzakach. Te dwie sytuacje stanowiły dla nas zagrożenie w czasach, gdy to jaskinie były domem. Autor idzie jednak dalej i nie poprzestaje na tym, że nasz mózg jest na etapie polowania na antylopy. W tym kontekście analizuje dwie ogromne trudności z jakimi dziś boryka się wielu ludzi. Chodzi o stany lękowe i depresję.
Uspokój swoje stany lękowe
Na początek stany lękowe. Autor definiuje lęk, jako stres, który występuje przed zdarzeniem, a nie w jego trakcie. Lęk ma więc znaczenie ostrzegawcze. Teraz wyobraź sobie: jesteś swoim praprzodkiem i maszerujesz sobie po okolicy, by znaleźć coś do jedzenia. Wcześniej, w tej samej okolicy lew zjadł Twojego ziomka. Czy idziesz więc pewny siebie i spokojny? Na pewno nie. Możesz odczuwać lęk, który wiąże się z poprzednimi doświadczeniami, choć to nie Ty zostałeś pożarty.
Lęk i strach – uspokój swój mózg
Gdy słyszysz w krzakach szelest odczuwasz strach i stres, bo tym razem, to Ty możesz stać się kolacją. Taka jest właśnie różnica. Dziś również odczuwamy lęki, a u niektórych osób urastają one do takiego poziomu, że mają oni napady paniki. Czy to nienormalne, że w czasach, gdy żaden lew na nas nie poluje mamy ataki paniki? Tak. I to jest jedna z kluczowych spraw, które autor podkreśla. To, że czujesz się źle – jest ok! To nie znaczy, że z Tobą jest coś nie tak. To znaczy, że Twój mózg działa bardzo prawidłowo. Może bardziej intensywnie niż u innych ludzi, stąd napady paniki. Może jest bardziej wrażliwy, ale na pewno działa prawidłowo. To ogromna otucha dla osób, które czują się „inne”, „popsute” czy „wybrakowane” z powodu swoich stanów.
Okazuje się bowiem, że napady paniki uruchamiają się w sytuacjach, które przez mózg są postrzegane jako potencjalne zagrożenie (nie to rzeczywiste, bo wtedy to strach i stres i Twoje reakcje są po prostu odpowiedzią na daną sytuację). Może to być lęk przed zgromadzeniami ludzi, lęk przed samotną podróżą i wiele, wiele innych leków. Autor zachęca, by w przypadku takiego ataku paniki pomyśleć sobie, że właśnie Twój mózg wszedł w tryb alarmowy, ostrzega Cię, ale się trochę pomylił i nic Ci nie grozi. Zareagował prawidłowo, wszystko jest ok, więc można się uspokoić.
A dlaczego mózg reaguje na potencjalne zagrożenie, a nie gdy już się ono pojawi? Ponieważ w toku ewolucji nauczył się, że lepiej ostrzec o dziesięć razy za dużo, niż o jeden raz za mało, bo to może być ten kluczowy dla przeżycia raz.
Uspokój i… zhakuj 😉
Podobnie analizuje depresję. Oczywiście nie sprowadza jej jedynie do ewolucji i potrzeb naszego mózgu czy jego funkcji obronnych. Spogląda szerzej, ale przyjęta przez niego perspektywa neurobiologczna jest dominująca.
Autor wskazuje też, czym różni się nasze życie od życia naszych przodków. Okazuje się, że nasi myśliwi – zbieracze wykonywali dziennie około 18 000 kroków w ciągu 3 – 4 godzin dziennie. To był ich czas na pracę. Nie zajmowali się swoimi obowiązkami przez 8 godzin dziennie. Jak się obrobili wcześniej, to kończyli nawet po 2 godzinach. Co robili z resztą czasu?
Spędzali z bliskimi, ze swoją wspólnotą. Byli ze sobą. Rozmawiali, bawili się, jedli. A dziś? Po 8 godzinach pracy nie mamy już na nic siły, idziemy do domu, do społeczności, która jest znacznie mniejsza niż kilunasto- czy nawet kiludziesięcioosobowa grupa przodków, zajmujemy się obowiązkami i idziemy spać.
Na podstawie tych różnic autor wysnuwa tezę (popartą badaniami, które przytacza), że gdybyśmy dziś zwiększyli swoją aktywność ruchową (co najmniej 10 tys. kroków dziennie) i zwiększyli kontakty towarzyskie – moglibyśmy zmniejszyć ryzyko problemów mentalnych z lękiem czy depresją. Nie oznacza to, że taka zmiana to remedium i całkowicie rozwiąże te problemy. Niestety, tak nie jest. Wieloletnie badania naukowe przeprowadzone na ogromnych próbach pokazały jednak, że kontakty towarzyskie i aktywność fizyczna mogą stanowić swego rodzaju barierę ochronną i zmniejszają ryzyko wystąpienia tych problemów.
Jeżeli temat Cię zainteresował i chcesz zgłębić tematy omówione przez Andersa Hansena, to polecam sięgnąć po jego książkę. Mimo przytoczenia licznych badań i podejścia naukowego, neurobiologicznego, napisana jest bardzo przyjaznym i przyjemnym językiem. Czyta się ją lekko i jest łatwa do zrozumienia.
Rozruszaj swój mózg
Rozruszaj swój mózg to kolejna książka Andersa Hansena, tym razem przygotowana we współpracy z Carlem Johanem Sundbergiem. W tej pozycji autorzy koncentrują się na znaczeniu aktywności fizycznej dla zdrowia i dobrej kondycji… mózgu. Tak, tak. Okazuje się, że aktywność fizyczna pozytywnie wpływa nie tylko na nasze serce, mięśnie i tkankę tłuszczową. Działa również cuda dla mózgu.
Wspiera tworzenie nowych połączeń mózgowych, wspomaga pamięć, kreatywność i logiczne myślenie. Mało tego, badania wykazały, że aktywność fizyczna nawet nieco odmładza nasz mózg. Oczywiście nie ma takiej możliwości, by za pomocą sportu całkowicie cofnąć czas i uzyskać mózg dwudziestolatka w wieku 60 lat. Niestety, aż takich cudów nie ma.
Można jednak mocno spowolnić degenerację komórek nerwowych, co przełoży się na większą sprawność intelektualną. Jeżeli właśnie pomyślałeś/pomyślałaś sobie, że sport może uchronić przed chorobami neurodegeneracyjnymi – to dobrze myślisz.
Badania wykazały, że nawet jeżeli mamy genetyczną skłonność do zachorowania na Alzheimera, Parkinsona czy demencję, to dzięki stałej i systematycznej aktywności fizycznej, możesz zminimalizować to ryzyko. I tu znów. Badania wykazują, że jest to forma działania profilaktycznego i zmniejsza ryzyko, ale całkowicie go nie eliminuje.
Dobra wiadomość jest jednak taka, że sama skłonność genetyczna też nie determinuje zachorowania. Jeżeli chcesz ćwiczyć, robisz to, prowadzisz aktywny i zdrowy tryb życia to ryzyko spada niemalże do zera.
Rozruszaj swój mózg – co jeszcze znajdziesz w książce
Autorzy podnoszą nie tylko temat spowalniania chorób czy profilaktycznego działania sportu. Omawiają również jego wpływ na inne aspekty ludzkiego funkcjonowania.
Jak wspomniałam, sport (ale tu jest on rozumiany jako aktywność fizyczna, a nie konkretna dyscyplina sportowa; autorzy podkreślają, że już 30 minut szybkiego spaceru może mieć zbawienny wpływ na Twoje ciało) wpływa też na pamięć, logiczne myślenie i kreatywność.
Autorzy wskazują, jak ten wpływ wygląda. Okazuje się, że najlepiej mózg pracuje po lekkim wysiłku fizycznym i w trakcie jego trwania. Tu trzeba pamiętać, że wysiłek nie może być zbyt duży, bo wtedy całe ciało skupia się na przetrwaniu i funkcje kognitywne zostają zepchnięte na dalszy plan. W czasie szybkiego spaceru lub lekkiego truchtu Twoja pamięć i logiczne myślenie wchodzą na wyższy poziom.
Nie pominięto też aspektu budowania kondycji i gubienia zbędnych kilogramów. To chyba pierwsza taka książka, z którą się zetknęłam, gdzie odchudzanie jest potraktowane naukowo. Nie ma tam mów motywacyjnych i inspirujących cytatów. Jest za to całe mnóstwo faktów, badań i naukowych analiz, które pokazują, co robić, by pozbyć się „oponki”.
Ja jestem raczej typem takiego właśnie „naukowca”, więc do mnie argumenty naukowe za aktywnością przemówiły bardziej niż jakiekolwiek inne. A co więcej: autorzy podają też wskazówki, co zrobić, by się nie narobić, a uzyskać efekty! No czy może być lepiej? Okazuje się bowiem, że nawet 20 minut treningu może przynieść efekty. Ważne tylko, by był to odpowiedni trening.
Jeżeli chcesz wiedzieć, jak poprawić swoją kreatywność i pamięć sportem, jak wzmocnić serce, poprawić kondycję i pozbyć się oponki – to ta książka jest zdecydowanie dla Ciebie.
Czytałam ją na siedząco, więc wszystkiego nie zapamiętałam 😉 i będę do niej wracać. I zachęcam Ciebie również do sięgnięcia po nią.