To prawda, że ostatnie tygodnie trochę się dłużą. Wbrew pozorom mają jednak duże znaczenie dla osiągnięcia dojrzałości przez dziecko, a głównie mamy tu na myśli dojrzałość układu oddechowego. Choć nie należy to do standardu opieki, warto na tym etapie powtórzyć badanie USG. Przede wszystkim w celu oceny masy dziecka, co w przybliżeniu pozwoli nam oszacować, jak duże będzie w okolicy terminu porodu. W badaniu tym można również wykryć pewne nieprawidłowości, które umknęły w badaniu z 32. tygodnia. Są to np. cechy hipotrofii płodu, cechy makrosomii płodu (czyli zbyt dużej masy ciała dziecka, która może wystąpić na przykład w przypadku niewykrytej lub nieleczonej cukrzycy ciężarnych), nieprawidłowe położenie płodu (np. położenie skośne, poprzeczne lub miednicowe). To takie sytuacje, które mogą doprowadzić do zmiany postępowania lekarza i przyśpieszenia porodu lub przeprowadzenia go poprzez cięcie cesarskie.
No właśnie, położenie dziecka… O tym też warto kilka słów powiedzieć. Za prawidłowe uważa się położenie podłużne główkowe. Oś długa dziecka zgodna jest z osią długą mamy (czyli dziecko ułożone jest pionowo), a główka jest na dole, czyli główka stanowi część przodującą.
No dobrze, a co jeśli położenie jest inne? Zaczniemy od położenia miednicowego, gdyż zdarza się ono wbrew pozorom wcale nie tak rzadko. Jest ono obecnie również wskazaniem do wykonania cięcia cesarskiego, szczególnie u kobiety rodzącej swoje pierwsze dziecko.
Położenie miednicowe to odwrócenie sytuacji położenia główkowego, czyli zamiast główki na dole jest pupa dziecka. Co zrobić w takiej sytuacji? Możliwości są dwie, a właściwie nawet trzy. Pierwszą możliwością jest podjęcie próby porodu drogami natury, jeśli przyszła mama tego chce. Niewiele kobiet się obecnie na to decyduje. Zwłaszcza że dzieci w dzisiejszych czasach są raczej większe niż mniejsze, a my tak naprawdę nie wiemy, czy wewnętrzne wymiary miednicy kostnej u rodzącej są prawidłowe, czy też nie. Częściej na poród drogami natury decydują się te pacjentki, które już urodziły drogami natury zdrowe, dorodne dzieci. Wiemy więc, że ich miednica jest – mówiąc w skrócie – prawidłowa. Drugą opcją jest wykonanie planowego cięcia cesarskiego. Trzecią opcją jest wykonanie tzw. obrotu zewnętrznego.
Obrót zewnętrzny
A czymże jest obrót zewnętrzny? Jest to zabieg wykonywany w warunkach szpitalnych. Polega na takim uciskaniu macicy poprzez skórę brzucha, by „zachęcić” dziecko do odwrócenia się w macicy do położenia główkowego. Mama i dziecko muszą spełnić oczywiście kilka warunków. Wśród nich są między innymi prawidłowa ilość płynu owodniowego, odpowiednia masa dziecka, brak pętli pępowiny owiniętej wokół szyi, ciąża donoszona. Ich niespełnienie oznacza, że odstępujemy od zabiegu i proponujemy cięcie cesarskie.
Zabieg poprzedza podanie kroplówki rozkurczowej. Samą procedurę wykonuje się w tzw. gotowości bloku operacyjnego, na wypadek, gdyby dziecku coś się nie spodobało. Niekiedy mamy pytają, czy jest to łatwa, bezpieczna procedura. Nie ma prostej odpowiedzi – jeśli warunki są dobre, a pacjentka rozluźniona, szanse na powodzenie zabiegu są duże. Jeśli warunki nie są optymalne, szansa powodzenia znacznie maleje. Tak jak każda procedura położnicza, również obrót zewnętrzny może zakończyć się wykonaniem cięcia cesarskiego (gdyby wystąpiły wahania tętna dziecka lub inne niepokojące objawy). Trudno również ocenić, jak często lekarze się jej podejmują – zależy to po trosze od ośrodka, a przede wszystkim od doświadczenia lekarza. Nie jest niespodzianką, że jeśli lekarz wykonał takich zabiegów kilkadziesiąt lub więcej, to szansa jego powodzenia znacząco wzrasta. W każdym razie podjęcie próby obrotu zewnętrznego uzależnione jest bezwzględnie odzgody przyszłej mamy.
Rozróżniamy również położenie poprzeczne i skośne. Same w sobie stanowią wskazanie do cięcia cesarskiego, można jednak i w tych przypadkach podjąć próbę obrotu zewnętrznego.
Dziecko osiąga 49 cm długości i masę około 2800-2900 gramów. Pod koniec tego tygodnia można mówić o ciąży donoszonej.