Problem toksycznej matki jest w naszym kraju szczególnie ważny. Dlaczego? Ponieważ cały czas mierzymy się ze stereotypem „matki Polki”, cudownej kobiety, która przez sam fakt urodzenia dziecka zasługuje na nobilitację. A wcale tak nie jest. Przez ów stereotyp nie można powiedzieć nic złego na swoją rodzicielkę, bo to graniczy nieomal ze świętokradztwem. Jako osoba krytykująca własną matkę za jej postępowanie stajesz się wyrzutkiem, niewdzięcznikiem i tak naprawdę to Ty dostajesz łatkę toksycznego człowieka.
No bo kto normalny powiedziałby o własnej matce złe słowo?
Otóż okazuje się, że wiele normalnych, ale głęboko skrzywdzonych ludzi ma prawo i pełne podstawy uważać matkę za osobę, która stała się źródłem późniejszych problemów.
I nie chodzi tu wyłącznie o matki pijące czy bijące. Takie jeszcze można skrytykować, bo przecież „widać”, że rani swoje dzieci.
Tymczasem w wielu tzw. dobrych domach dzieje się koszmar wychowania. Matka, która (bardziej lub mniej świadomie) manipuluje dziećmi, budzi w nich poczucie winy, uzależnia od siebie lub upokarza, nie jest dobrą osobą. Nie wystarczy to, że nie zadaje dziecku ran, skutkujących siniakami. Rany w psychice goją się znacznie dłużej i są dużo bardziej bolesne.
I o tym właśnie jest ta książka.
Pierwszy rozdział to wyznania pacjentów, którzy przez życie zostali zmuszeni do zastanowienia się nad swoją relacją z matką. Poza kilkoma historiami, gdzie rodzicielka jet uzależniona od alkoholu są też takie przykłady, w których dzieci były zaopiekowane w sensie materialnym, a koszmar rozgrywał się za zamkniętymi drzwiami.
Rozgrywanie dzieci w sporach rozwodowych, uzależnianie ich od siebie, by nie były w stanie odciąć pępowiny czy wbijanie ich w niskie poczucie własnej wartości, po to tylko, by nie potrafiły się matce sprzeciwić, to jedynie część z przytoczonych doświadczeń.
Kolejne rozdziały mówią o toksycznym rodzicielstwie i jego wpływie na dorosłe życie dzieci. Pokazywane są konkretne przykłady i jakie spustoszenie sieją w podopiecznych. Nawet gdy ci są już dorosłymi osobami, a rodzice nie żyją, doświadczenia z dzieciństwa nadal głośno się odzywają i ciągną się za nimi cieniem.
Autorzy w prostych słowach przestrzegają, pokazują fakty, ale i dają nadzieję. Z tej matni można się wyplątać. To kosztuje mnóstwo energii i emocji, ale można stanąć pewnie na własnych nogach i odrzucić bagaż złych doświadczeń. Własnym dzieciom można zafundować znacznie lepsze dzieciństwo bez względu na obciążenia i schematy, jakie wyniosło się z dzieciństwa.
To książka dla osób, które czują, że coś w ich życiu nie gra. Że coś poszło nie tak. Że potrzebują drogowskazu. Nie rozwiąże problemów – z tymi pomoże terapia. Ale z pewnością pokaże kierunek, w którym warto się udać. Być może pomoże wstępnie zdiagnozować problem.
To również książka dla osób, które jeszcze dzieci nie mają, ale chcą w przyszłości zostać rodzicami. Pokaże, na co uważać, przed czym się chronić, na co zwrócić uwagę i co ewentualnie trzeba posprzątać, zanim powoła się na świat nowe życie. Dzięki temu uchronisz swojego malucha przed złym wpływem, a taki pojawia się nawet wtedy, gdy świadomie mamy najlepsze intencje, ale kierują nami nieuświadomione schematy.