Ile razy zdarzyło się Wam pomyśleć, że pewne zachowania partnera, to wina jego/jej rodziców? A ile razy zdarzyło się Wam usłyszeć takie słowa? Obwinianie rodziców o niepowodzenia nie jest jakąś nową czy nieznaną strategią radzenia sobie z własnymi problemami. Nie jest też do końca nieuzasadnione, bo zachowania rodziców i to, jak nas traktowali w dzieciństwie, ma istotny wpływ na to, jacy jesteśmy dziś. Jakie podejmujemy decyzje i jakich wyborów dokonujemy. Trzeba jednak pamiętać, że jednak to nie wszystko wina Twoich rodziców, ponieważ wiele naszych dorosłych zachowań można wypracować na drodze samorozwoju, budzenia własnej świadomości czy pracy terapeutycznej. Niektóre zaś reakcje to po prostu nasze uwarunkowania charakterologiczne, na które rodzice nie musieli mieć wpływ.
Ja, czyli oni
W dużym stopniu to, jacy dziś jesteśmy, zdefiniowali nasi rodzice w procesie wychowania. O ile były to osoby świadome, dojrzałe i akceptujące siebie, o tyle my w dorosłym życiu będziemy podobni, czyli wszystko w porządku. Jeżeli jednak były to osoby w jakimś stopniu skrzywdzone, które sobie ze swoją krzywdą nie poradziły, to w relacji z dziećmi mogły przyjąć postawy bardzo toksyczne. To zaś przekłada się na to, że swoje dorosłe „ja”, budujemy albo na zasadzie odwzorowania i sami stajemy się potem toksycznymi ludźmi, albo na zasadzie całkowitej kontry, co również nie jest trafną strategią, bo nie jest budowaniem na sobie, a właśnie na rodzicach.

Zdrowy, dorosły człowiek, który w dzieciństwie otrzymał pozytywne wzorce i nie był wychowywany w toksycznych relacjach, wie, że część rodzicielskich zachowań jest do zaakceptowania, a część zechce wykluczyć. Przy czym wybór wzorców do naśladowania i odrzucenia nie wynika z lęku, strachu czy poczucia winy i nie wiąże się z takimi doświadczeniami. Wynika z refleksji i własnych poglądów.
Toksyczni rodzice często w tak silny sposób wpływają na dziecko, że w dorosłym życiu nie staje się ono sobą. Staje się ich „produktem”. Przepełnionym emocjami, często sprzecznymi i nieuświadomionymi, które nie tylko nim kierują w codziennym postępowaniu, ale też wpływają na uzasadnianie i racjonalizowanie swoich działań.
U takiej osoby, w relacji z rodzicami dominuje strach, lęk, poczucie winy, poczucie bycia gorszym i nieodpowiednim.
Toksyczni rodzice budują też toksyczne związki. Osoba zdrowa może się związać z toksyczną, ale bardzo szybko dostrzeże, że coś jest nie tak, bo i w niej zaczną dominować emocje strachu i poczucia winy. Jeżeli się z tej relacji nie wyswobodzi to wkrótce przejmie schematy funkcjonowania, choćby dla obronienia własnego ja. W ten sposób zostaje niejako „zatwierdzony” toksyczny związek, w którym wychowywane są potem dzieci.
A te, obserwując relacje, które opierają się na walce, nawet cichej i stłumionej, na rywalizacji, na udowadnianiu swoich racji lub wchodzeniu w różne szkodliwe role, przejmują te schematy i wielokrotnie je potem powielają.
My, czyli oni
W efekcie dochodzi do przeniesienia toksycznych wzorców na kolejne pokolenia, bo dzieci w tym klimacie również się przecież będą wychowywały. Jeżeli spotkają się dwie toksyczne osoby, to każda z nich będzie realizowała własną strategię w tej relacji. Dzieciom będzie bardzo trudno się w tym odnaleźć.
Jeżeli partner nie będzie toksyczny, to albo z czasem zechce się uwolnić, albo jego zachowania się zmienią i zacznie również funkcjonować w sposób zaburzony. I koło się zamyka.

W przypadku młodych dorosłych, którzy dopiero zaczynają budowanie swojego dorosłego życia, dostrzeżenie swojego bagażu bywa łatwiejsze, choć nie zawsze. Problemy w związku/związkach, nieudane relacje, liczne rozstania, szkodliwi partnerzy/partnerki. To daje do myślenia. Zaczyna się poszukiwanie przyczyn takiego stanu rzeczy, a to prowadzi do odkrycia, że to ja mam problem i dokonuję takich wyborów, które przynoszą mi szkodę.
To jest moment zwrotny, w którym należałoby „wziąć się za siebie” i poszukać profesjonalnego wsparcia. Zadbanie o siebie, zrozumienie siebie i swoich potrzeb, dostrzeżenie niezaopiekowanych w dzieciństwie obszarów może być bardzo bolesnym doświadczeniem, ale jednocześnie uzdrawiającym.
Uświadomienie sobie, dlaczego wybierasz mężczyzn bezkompromisowych, silnych i stanowczych lub przeciwnie uległych, ustępliwych, niezaradnych – pokaże, czego Tobie brakuje i jakie niezaspokojone potrzeby chcesz w tych relacjach zabezpieczyć.
Przeanalizowanie historii związków, Twojego zaangażowania i dalej procesu rozpadu, pokaże Ci schemat, który nieustannie realizujesz, a to pomoże Ci odkryć, dlaczego tak się dzieje.
Wsparcie profesjonalnego terapeuty nie tylko pomoże Ci wyrwać się z błędnego koła toksycznych relacji, ale pozwoli Ci w przyszłości nawiązywać relacje pozytywne, budujące, dojrzałe, które nie opierają się na zabezpieczaniu stłumionych deficytów, ale służą wzajemnemu wzrastaniu.
Jeżeli chcesz zbudować dla swoich dzieci, przyszłych lub obecnych, dobre środowisko dla rozwoju, to warto o tym pomyśleć.
Gdy więc Twój partner/partnerka powie Ci, że jesteś podobna/podobny do rodziców (w negatywnym sensie) lub w czasie kłótni wyrzuci z siebie, że zachowujesz się, jak oni, to może warto się temu przyjrzeć. Jaką strategię realizujesz? Budujesz swoją pozycję niezłomnego kosztem rodziny? A może wchodzisz w rolę ofiary, bo wtedy muszą się z Tobą liczyć i okazują Ci współczucie? Przejmujesz kontrolę nad życiem swojej rodziny i próbujesz układać im codzienność, bo dzięki temu czujesz się potrzebna/
Bo właśnie nie wszystko jest winą Twoich rodziców. Owszem, „pakiet startowy” masz od nich. Ale to Ty decydujesz, jak go wykorzystasz i co z nim zrobisz.
A jak jest u Was? Dostrzegacie wzorce rodzinne w swoim zachowaniu? Powielacie pozytywne schematy, czy raczej te szkodliwe? Dostrzegacie u siebie jakąś prawidłowość, która Wam nie służy? Podzielcie się swoimi doświadczeniami w komentarzu.