Problemy z laktacją mogą pojawić się u każdej kobiety, każda też zupełnie inaczej na nie reaguje. Część machnie ręką i przejdzie na mleko modyfikowane, część będzie walczyć z całych sił, by udało się rozkręcić naturalne karmienie. Problemy z laktacją mają bardzo różne podłoże – to medycyna i badania mogą je zlokalizować i usunąć. Niektóre jednak wiążą się ze stresem, napięciem i zmęczeniem. Dobra wiadomość jest taka, że w większości przypadków da się laktację rozkręcić i karmienie będzie efektywne i satysfakcjonujące.

Problemy z laktacją – możliwe przyczyny
Przyczyny problemów z laktacją są różne. Zatkane kanaliki mleczne, zbyt niski poziom hormonów czy określone schorzenia, których wyleczenie jest jedynym sposobem na usprawnienie karmienia. Warto przy tym wiedzieć, że niektóre ze schorzeń ujawniają się wyłącznie właśnie w sytuacji karmienia piersią.
Nie jestem medykiem i nie chcę szerzyć informacji niesprawdzonych, dlatego też temat przyczyn pozostawię specjalistom w tej dziedzinie. Jako mama, która sama walczyła o laktację z zawzięciem i zacięciem, skupię się jedynie na możliwych sposobach jej rozkręcenia.
Przede wszystkim otoczenie
Otoczenie kobiety karmiącej ma niebagatelne znaczenie. Karmienie piersią powinno bowiem przebiegać w atmosferze spokoju, łagodności i odprężenia. Stres, napięcie czy nerwy tu nie pomagają, a wręcz szkodzą. Połowa sukcesu w karmieniu piersią jest w głowie.
Najbliżsi kobiety, która ma problemy z karmieniem, powinni wykazać się wsparciem. Rady typu „odpuść sobie” czy „daj spokój, po co się męczyć” – nie pomagają. Jeżeli kobiecie zależy na karmieniu, to słysząc takie podpowiedzi, tylko się zdenerwuje i popadnie w jeszcze większą frustrację. Nie działają też „złote rady” typu: „może masz za mało pokarmu”, „twój pokarm jest za słaby, dziecko jest wiecznie głodne”, czy odwieczne prawdy, jak „dziecko powinno jeść co trzy godziny, a twoje jest ciągle głodne, coś jest nie tak, musisz je dokarmić”.
Problemy z laktacją mają znaczenie dla kobiety
Dlaczego tak ważne jest otoczenie? W kobiecie po urodzeniu dziecka szaleje burza hormonów. Te zaś wpływają na nastroje. Od euforii łatwo przejść do gniewu lub głębokiego smutku. Każda z kobiet ma też za sobą inną historię i podważanie przez otoczenie jej zdolności do karmienia to… nic innego jak podważanie jej kobiecości czy zdolności do bycia matką!

Naturalnie, nie każda tak zareaguje. Są takie, które mają w sobie dość siły, poczucia pewności siebie i znają swoją wartość – nie potrzebują żadnego zewnętrznego jej potwierdzenia. Niestety, jak pokazuje praktyka, wiele kobiet bardzo mocno bierze do siebie wszelkie krytyczne czy nawet quasi krytyczne komentarze. Gdy ktoś mówi, że kobieta ma za słaby pokarm – może ona usłyszeć: jestem złą matką! Taki przekaz uwewnętrzniony niesie ze sobą bardzo poważne konsekwencje z odrzuceniem emocjonalnym dziecka włącznie.
Prawdziwe wsparcie
Jeżeli jesteś w otoczeniu kobiety karmiącej i chcesz jej NAPRAWDĘ pomóc, to schowaj swoje „złote rady” i zaproponuj jej herbatę, przygotuj jej kąpiel czy przypilnuj dziecka, by mogła spokojnie wziąć prysznic. Tak pomożesz dużo bardziej! A jakich słów najlepiej użyć? Kobieta, która skarży się na problemy z laktacją, nie chce słyszeć, jak bardzo jest źle. Ona potrzebuje potwierdzenia, że da radę! Mało tego, nawet jeżeli pokarmu faktycznie jest mało, co się oczywiście zdarza, to nie mów jej tego! Ona to wie. Powiedz jej, że świetnie sobie radzi. Że za chwilę to się wszystko poprawi. Że kilka dni wcześniej pokarmu było jeszcze mniej, więc teraz przybiera, a to dobra wiadomość.
Nie chodzi o zakłamywanie rzeczywistości. Chodzi o podtrzymanie na duchu, a to można zrobić, nawet gdy sytuacja jest bardzo zła. Jeżeli masz doświadczenie z problemami laktacyjnymi, podziel się tym, co Tobie pomogło. Dodaj otuchy, nie ściągaj w dół.
Dasz radę!
Brak pokarmu i trudności w rozkręceniu laktacji są bardzo frustrujące. Szalejące hormony tę frustrację wzmagają. Pogłębianie u kobiety negatywnego obrazu siebie naprawdę tu nie pomoże. A! „Kup mleko i dokarmiaj, jak sobie nie radzisz!” Brrrrr, jak tylko sobie o tym pomyślę, to aż mnie ciarki przechodzą!
Laktację można rozkręcić. Podstawą do tego jest wytrwałość i dobra wola kobiety. Ogromną pomocą jest wsparcie otoczenia i dodawanie jej sił.
Problemy z laktacją – jak rozpocząć walkę
Przede wszystkim, gdy zauważysz u siebie problemy z laktacją, to wyluzuj. Uspokój się, bo denerwując się o to, czy Twoje dziecko się najada, tylko pogorszysz sytuację. Może się nie najadać na samym początku. Dlatego przystawiaj je częściej, nawet co pół godziny i pozwól na to, by to ono stwierdziło, kiedy jest koniec karmienia.

Dzieci przy piersi lubią sobie przysnąć. Jeżeli masz obawy, że zasnęło przed napełnieniem brzuszka, delikatnie je pobudź, głaszcząc palcem jego bródkę. To bardzo pomaga. Dzieciaczek wtedy, nawet półśpiący, wraca do ssania. Dbaj o to, by przez przynajmniej pół godziny aktywnie ssało. Może to wymagać godzinnego karmienia (sama tak miałam 🙂 ). Maluch przysypia, a Ty go budzisz i tak cały czas.
Karmienie i karmienie
Takie działanie niesie dwie korzyści: maluszek pobudza Twoje brodawki, które wysyłają sygnał do mózgu, że potrzebna jest większa produkcja i mleka jest za mało – zaczyna się ono produkować. A druga korzyść, dziecko uczy się jedzenia. Dla malucha bliskość Twojej piersi to przyjemność (szczególnie lewa jest ważna, bo słyszy znane mu bicie Twojego serca). Może więc zapominać o jedzeniu. Jeżeli więc będziesz pobudzać, a po najedzeniu pozwolisz przy piersi trochę pospać, nauczy się, najadania. Nie odkładaj też malca zaraz po jedzeniu. On Cię potrzebuje. I teorie o „przyzwyczajeniu do noszenia” też możesz śmiało puścić mimo uszu. Dziecko przez większą część swojego dotychczasowego życia było z Tobą fizycznie blisko. Nie da się bliżej. Odseparowanie od mamy może budzić lęk, który łagodzi Twoja obecność. Dlatego zasypia, bo się uspokaja. Daj mu siebie – przytul, ponoś – będzie spokojniejsze, a to ułatwi Wam wspólną naukę karmienia.
Wiem, że chcesz mieć chwilę dla siebie. Trzeba zjeść, chcesz się wykąpać, przebrać. Oczywiście, rób to. Zadbaj o siebie w takim wymiarze, w jakim tego potrzebujesz. Ale gdy tylko masz czas i możliwość, bądź przy dziecku. To bardzo wpływa na jego wyciszenie, a spokojne dziecko lepiej też zjada.
Jeżeli masz możliwość, odpuść obowiązki domowe. Niech rodzina zajmie się sprzątaniem, gotowaniem i zakupami. Ty zajmij się sobą i maluchem. Godzinne karmienie i przystawianie nawet co pół godziny jest angażujące. Trudno Ci będzie znaleźć w tym wszystkim czas na wymycie podłogi.
Takie pełne oddanie poskutkuje jednak wzrostem hormonów odpowiedzialnych za laktację (oksytocyny i prolaktyny), a co za tym idzie, z czasem te przerwy między karmieniami staną się dłuższe.
Zadbaj o swoje dobre samopoczucie
To, co teraz napiszę, może zabrzmi brutalnie, ale jest wyłącznie w trosce o Ciebie: odetnij się od tego, co Ci szkodzi. Nie słuchaj babć, mam czy koleżanek, które nie mają aktualnej wiedzy. Nie musisz stosować „diety karmiącej” ani tak karmić dziecka, by spało trzy godziny! Każda relacja mama – dziecko w czasie karmienia jest inna. Nie można ich porównywać do uniwersalnych prawd i gdy pod nie nie podchodzisz, to coś z Tobą nie tak. Tak nie jest! Jedno dziecko będzie jeść co godzinę, inne co pół, a jeszcze inne co 2 godziny. Faktem (a to fakty są w tym momencie Twoim sprzymierzeńcem) jest to, że maluszek je bardzo malutko. 15 ml, 20 ml to jego jednorazowa porcja w ciągu pierwszych kilku dni. Dlatego możesz przystawiać go często, bo nie za wiele zjada. Z czasem, gdy jego układ trawienny się rozrusza i zacznie dalej kształtować te porcje powinny być większe.
Jeżeli na tym etapie czujesz, że pokarmu masz mało, a chcesz walczyć, to utrzymanie częstego przystawiania i ciągłego karmienia jest na to najlepszym sposobem.
Dasz radę! To najlepsze, co mogę Ci doradzić. Już wkrótce kolejne porady!
Sprawdzone artykuły pomocne przy karmieniu piersią możesz znaleźć w Kobiecej Drogerii Ekologicznej Jesteś Ważna.
Jeżeli masz pytanie, napisz je w komentarzu. Nie czekaj do kolejnego tekstu i rozwiej swoje wątpliwości już dziś!
A jak jest u Was z karmieniem?
Trzymam kciuki za Was wszystkie, kobiety! 🙂