Podstawowe skojarzenia z niemowlętami, to przewijanie, „babranie się” w pieluchach, sprawdzanie pieluszki, przemoczona pieluszka itp. Jednorazówki istnieją od 70 lat, z powodzeniem rządząc rynkami całego zachodniego świata. Skąd pomysł, aby przeciwstawić się temu najbardziej oczywistemu sposobowi pielęgnacji czy troski o dzieci – i zrezygnować z pieluch całkowicie?
Dla nas decyzja o bezpieluchowym wychowaniu była zupełnie spontaniczna i wynikała z potrzeb naszej powiększającej się rodziny. Pierwszym impulsem do tego sposobu opieki nad noworodkiem był szacunek dla potrzeb starszej córki, dla jej samodzielności i dla porozumienia, które udało nam się z nią nawiązać, a którego nie chcieliśmy zaprzepaścić. Po prostu okazało się, że pieluchy jednorazowe, zamiast być ułatwieniem, przeszkadzają nam w kontakcie z dziećmi.
Starsza córeczka tuż przed narodzinami młodszej przestała używać pieluszek w dzień. Cieszyliśmy się z tego fajnego porozumienia, które zdążyliśmy już sobie z córką wypracować (nie wiedziałam wtedy, że były to elementy NHN dla starszaków, spontanicznie stosowane) i nie chcieliśmy go stracić. Więc kiedy starsza była w pobliżu, a ja widziałam, że u nowonarodzonej zbliża się kupka czy siusiu, zamiast pozwolić jej robić w pieluszkę, rozbierałam malutką i trzymałam ją w objęciach ponad toaletą. Robiłam tak głównie po to, żeby jeszcze bardziej utwierdzić starszą w przekonaniu, że wszyscy, nawet ci najmniejsi, robią siusiu i kupkę do toalety 🙂 Poskutkowało – starsza stała się jeszcze bardziej samodzielna toaletowo i z własnej inicjatywy zrezygnowała z używania pieluszek w nocy.
Wyraźnie widziałam, że już po kilku dniach nowonarodzona zaczęła wyraźnie czekać z kupką aż ją rozbiorę. Liczba zabrudzonych pieluch znacznie spadła, czułam, że trzymanie ponad toaletą to zdecydowanie bardziej czyste i higieniczne rozwiązanie niż pozwalanie dziecku robić pod siebie. Trzymając maleńką dwutygodniową córeczkę nad toaletą czułam się jednak tak dziwnie (zupełnie jakbym robiła coś niewłaściwego), że aż zaczęłam szukać na ten temat informacji. Znalazłam – okazało się, że lekko licząc pół świata wychowuje dzieci właśnie w taki sposób, a spore skupiska takich rodzin mieszkają nawet w zachodnim, stechnicyzowanym świecie. Tak się to u nas zaczęło. Dziś jesteśmy rodzicami trójki dzieci, z których dwoje młodszych było wychowywanych bezpieluchowo od urodzenia.
Starsza córka pewnie wszystko, co Pani robiła, przyjmowała naturalnie. A jakie były reakcje otoczenia, zwłaszcza wszystkowiedzących sąsiadek, koleżanek czy teściowej? Jak Pani poradziła sobie z przeciwstawieniem się całemu otoczeniu?
Najbliższe otoczenie (rodzina, znajomi) po zaznajomieniu się z ogólną ideą było raczej przychylne lub obojętne. Niektórzy traktowali mnie jak nieszkodliwego dziwaka. Sąsiadka, patrząc, jak trzymam malutką córkę pod krzaczkiem z rozrzewnieniem zaczęła wspominać, że jej mama robiła tak samo („Wspaniale! I za godzinkę też ją tak wytrzymasz! No i po co te wszystkie pieluchy, prawda? Przecież tak jest dziecku przyjemniej, a i mamie łatwiej”.). Dużo wsparcia i zrozumienia zaoferowali mi inni rodzice, wychowujący maluchy bezpieluchowo. Niestety miałam z nimi kontakt jedynie mailowy poprzez anglojęzyczną tematyczną grupę dyskusyjną. Muszę przyznać, że dzisiaj, kiedy spotykam się „na żywo” z wieloma polskimi bezpieluchowymi rodzinami, jest mi o wiele raźniej.
Skąd wiedziała Pani, że zbliża się kupka (to u maleńkich dzieci większość z nas potrafi zauważyć) lub siku (to jest niemal niezauważalne!)? Jak to Pani robiła, żeby zdążyć nad toaletę?
Właśnie – u maleńkich dzieci najczęściej łatwo jest zaobserwować nadchodzącą kupkę, bo zazwyczaj dla maluszka jest to wielkie przeżycie. Wielu rodziców widzi, co się dzieje i… co wtedy robią? Siadają i czekają aż maluch tę kupkę wreszcie zrobi, żeby potem zmienić mu pieluchę. Ja po prostu w tym momencie zamiast siadać i czekać, zdejmowałam pieluszkę i trzymałam malucha nad nocnikiem. Okazało się to o wiele szybszym i bardziej higienicznym rozwiązaniem. Już po około tygodniu takiego właśnie postępowania maluchy wyraźnie zaczynały w miarę swoich możliwości czekać z kupką (głośno domagając się uwagi) aż zdążę zdjąć pieluszkę i podstawić nocnik.
Jeżeli chodzi o siusiu, obserwowanie malucha i nauczenie się jego sposobów komunikowania wcale nie było trudną sprawą. W końcu tak czy inaczej musiałam poznać język malucha, żeby rozumieć kiedy jest głodny, kiedy zmęczony, a kiedy po prostu potrzebuje przytulenia. Muszę przecież rozumieć moje dziecko, aby móc się nim odpowiednio opiekować. Bardzo pomogło mi noszenie dziecka w chuście – bliskie przytulenie pozwalało mi na stałą kontrolę nastroju i potrzeb malucha, a jednocześnie miałam wolne ręce i mogłam pracować, zajmować się domem czy starszymi dziećmi.
Najtrudniejsze było co innego: nikt wcześniej nie powiedział mi, że malutkie niemowlę potrafi komunikować potrzebę zrobienia siusiu, zazwyczaj więc była to ostatnia rzecz, która przychodziła mi do głowy, kiedy maluszek zaczynał marudzić. Po prostu na początku trudno było mi zmienić moje nastawienie i pierwsze skojarzenia. W końcu odkryłam prostą zasadę: jak nie wiadomo, o co chodzi, to znaczy, że chodzi o siusiu! Ta zasada działała w większości przypadków i bardzo ułatwiała mi opiekę nad małym niemowlęciem.
Podsumowując: to nie jest tak, że siusiu jest „niemal niezauważalne”. To tylko rodzice muszą zmienić swoje nastawienie, zrozumieć, że maluchy marudzą, wiercą się czy w inny sposób dają znać o swoich potrzebach nie tylko wtedy kiedy są głodne, jest im zimno albo chcą spać, ale również i wtedy, kiedy czują potrzebę zrobienia siusiu czy kupki.
A co jeśli rodzice przeoczyli tę możliwość i mają trochę starsze dziecko – czy ono nadal tak świetnie komunikuje swoje potrzeby? Jak zacząć odpieluchowanie, jeśli dziecko ma pół roku czy rok, a do tej pory spokojnie załatwiało swoje potrzeby w pieluchy jednorazowe?
Najłatwiej jest rozpocząć współpracę z maluchem przed około 4-5 miesiącem życia. Starsze dzieci są już często przyuczone, przyzwyczajone przez opiekunów do załatwiania potrzeb fizjologicznych w pieluszkę (ten proces nazywamy „treningiem pieluszkowym”). Nie komunikują już tak wyraźnie swoich potrzeb, ponieważ nauczyły się, że nikt nie zwraca na to uwagi. Co więcej, same także przestają zauważać odczucia z wewnątrz ciała związane z potrzebami fizjologicznymi, uczą się od opiekunów ignorować ten rodzaj sygnałów.
Jeżeli więc chcemy nawiązać współpracę z dzieckiem powyżej 6 miesiąca życia, musimy wziąć pod uwagę jego dotychczasowe doświadczenia. Musimy pomóc dziecku po pierwsze na nowo odzyskać świadomość działania jego ciała, uwrażliwić je ponownie na odczucia płynące z wewnątrz jego brzuszka (na które maluch nauczył się już nie zwracać uwagi), nauczyć sposobów skutecznego komunikowania swoich potrzeb rodzicom i wspomagać wewnętrzną motywację, chęć współdziałania z opiekunami.
NHN to nie jest zbiór sztywnych zasad i reguł, przeciwnie, jest to sposób współpracy z maluszkiem „szyty na miarę” konkretnego dziecka. Niezależnie więc od wieku dziecka i jego dotychczasowych doświadczeń, można nawiązać z nim współpracę, wykorzystując ideę Naturalnej Higieny Niemowląt.
Ile czasu zajmuje pokazanie większemu dziecku, na czym polega załatwianie się do toalety?
Większy maluch, który dotąd korzystał wyłącznie z pieluch jednorazowych został już nauczony, że potrzeby fizjologiczne załatwia się właśnie do pieluchy, która jest zawsze w pogotowiu. To, że dwu czy trzylatek wciąż robi siusiu do pieluchy nie jest wyrazem jego krnąbrności czy braku gotowości do nauki, lecz przeciwnie – to skutek dotychczasowego wychowania i odpowiedź na oczekiwania rodziców. Jeżeli nagle z dnia na dzień zmieniamy swoje oczekiwania (i chcemy, żeby siusiu było robione nie do pieluchy, ale dopiero po jej zdjęciu), nie dziwmy się, że maluch za nami „nie nadąża” i wciąż trzyma się starych, wypróbowanych sposobów, które dotąd przecież były akceptowane. Dla nas dwa lata to może niewiele, ale dla dziecka to przecież całe jego życiowe doświadczenie! Jeżeli przez całe życie maluch uczył się, że siusiu robi się do pieluchy, nic dziwnego, że często zupełnie nie może zrozumieć, dlaczego od dzisiaj ma to robić inaczej.
Jak bardzo pracochłonny jest to proces?
W przypadku wprowadzania NHN w życie starszaka, mamy do wykonania następujące zadania:
– trzeba pomóc maluchowi odzyskać świadomość działania jego ciała (przydaje się tu rezygnacja z wszelkich wkładek typu „sucha pielucha”),
– na nowo uwrażliwić malucha na sygnały płynące z wewnątrz jego brzuszka (maluch wychowywany w pieluchach jednorazowych nauczył się od nas, że nie warto zwracać na te odczucia uwagi),
– wypracować razem z maluchem skuteczne sposoby komunikowania potrzeb,
– pomóc dziecku w budowaniu wewnętrznej motywacji, chęci współdziałania z rodzicami (czyli po prostu zapewnić mu dobrą zabawę, która zachęci malucha do zmiany dotychczasowych zwyczajów).
Jak długo możemy oczekiwać mokrych wpadek?
Długość całego procesu i ilość wpadek po drodze jest rzeczą bardzo indywidualną, zależną od dotychczasowych doświadczeń dziecka i ogólnie bliskości jego porozumienia z rodzicami. Ważne, żeby nie traktować całego procesu zadaniowo, żeby nie wpaść w pułapkę liczenia zmoczonych pieluch.
Najważniejsze (zarówno w przypadku małego, jak i dużego dziecka) jest porozumienie i to właśnie na nim powinniśmy się skupić. Starajmy się dobrze z maluchem komunikować i cierpliwie zaspokajać jego potrzeby. I pamiętajmy że NHN ma być przyjemnością dla wszystkich zainteresowanych – zarówno dla dziecka jak i dla rodziców. Ostateczne pożegnanie z pieluszkami nie jest głównym celem tego sposobu wychowania. Przeciwnie, NHN to proces nawiązywania z dzieckiem coraz bliższego porozumienia i radość codziennego odpowiadania na potrzeby maluszka. Ogromną przyjemnością jest również obserwowanie jak nasze dziecko spontanicznie i z radością osiąga kolejne etapy samodzielności, jak nabiera pewności w samoobsłudze, a także coraz skuteczniej potrafi określać i komunikować opiekunom swoje potrzeby.
Jakie słowo otuchy, zachęty może Pani wystosować do mam i ojców, żeby nie bali się zacząć i jakoś wytrwali w tym czasie?
Warto spróbować! Nawiązywanie bliskiego porozumienia z własnym dzieckiem zawsze jest fascynującą przygodą. I z pewnością będzie procentować w przyszłości. Przecież jeżeli chcemy dobrze się rozumieć z nastolatkiem, musimy rozpocząć budowanie porozumienia już dzisiaj, kiedy maluszek ma dopiero kilka dni, tygodni czy miesięcy. I jeszcze jedno: pamiętajmy, żeby nie traktować NHN jako wyścigu czy konkursu. Niech to będzie po prostu taka nasza mała codzienna przyjemność, frajda zarówno dla malucha jak i rodziców. Radość płynąca ze wzajemnego bliskiego porozumienia będzie naszą codzienną nagrodą.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Emilia Kulpa