Póki śnieg nas nie rozłączy to najnowsza powieść Alka Rogozińskiego. Jej główna bohaterka, która z resztą nie pierwszy raz pojawia się u tego autora, Róża Krull, jak zawsze daje się we znaki stołecznej policji i podejmuje różne szalone decyzje.
Akcja zaczyna się w dniu ślubu Róży. Stoi ona przed urzędem stanu cywilnego i czeka na swojego narzeczonego – Piotra Kryńskiego. Ten jednak spóźnia się niemiłosiernie, co budzi w Róży zaniepokojenie. W pewnej chwili młody chłopak podaje jej kartkę, z której jasno wynika, że Piotr nie dotrze na uroczystość. I to nie z własnej woli.

To sprawia, że Róża popada w marazm. Przestaje pisać książki (jest popularną autorką poczytnych kryminałów), wychodzić z domu i angażować się w spotkania literackie.
Z pomocą przychodzą jej przyjaciele. To Miłka Wężowska – autorka powieści grozy, Pepe – agent Róży, Mario – szef agencji reklamowej i Cecylia – gospodyni Róży. Na wszystkie możliwe sposoby próbują przywrócić Różę do życia, co przez cztery miesiące im się nie udaje.
Póki śnieg nas nie rozłączy – przełom u Róży
Pewnego dnia podczas spotkania u Róży wypływa temat dziwnych zdarzeń, których Róża doświadczyła jeszcze przed planowanym ślubem. Okazuje się, że mają one jakiś związek z obrazem, który nie jest szczególnie cenny, ale sama Królowa Jadwiga kazała oprawić go w pięknie zdobioną ramę. Obraz wisi w kościółku w maleńkim miasteczku, o uroczej nazwie – Morderczo. Stamtąd pochodzi wieloletni znajmy Róży – komisarz Darski, który przy okazji próbuje nie dostać zawału z powodu znajomości z Różą i przez jej działania. Przyjaciele jednak nie rozwiązują zagadki, tylko pozostawiają ją w zawieszeniu.
W czasie tego samego spotkania Pepe próbuje namówić Różę na udział w festiwalu książkowym „Książki pod Arkadami”. Tak długo wierci jej dziurę w brzuchu aż ta się zgadza.
Festiwalowy zwrot akcji
Na festiwalu Róża spotyka mnóstwo paparazzich i reporterów. Okazuje się, że imprezę „uświetniła” polska celebrytka ze Stanów Zjednoczonych – Patti Garnicky.
W czasie imprezy do Róży podchodzi też pewien młody chłopak. Kamil chce ją zainteresować dziwnymi zdarzeniami, do których dochodzi w kościółku w miasteczku, z którego pochodzi. Okazuje się, że Kamil pochodzi właśnie z Morderczego. Niestety, zanim chłopak zdąży wyjawić pisarce swoje podejrzenia – ginie ugodzony nożem.
To powoduje, że Róża wraz z przyjaciółmi i wbrew prośbom (a nawet stanowczym zakazom) Darskiego udaje się do miasteczka, by wyjaśnić tajemnicę śmierci chłopaka.
Tyle fabuła. Więcej nie zdradzę, by nie spojlerować.
Póki śnieg nas nie rozłączy – o samej książce
Książka napisana jest bardzo lekkim, przyjemnym językiem. To właśnie on sprawił, że ubawiłam się już na pierwszych stronach, a tam jest jedynie przedstawienie postaci! Cięty język bohaterów, gra słów i żart sytuacyjny powodują, że chce się czytać dalej. Nie tylko to! Zagadka poprowadzona jest bardzo zgrabnie. Praktycznie do samego końca nie wiadomo, kto jest mózgiem operacji, a gdy wydaje się, że już to wiesz… to i tak nie wiesz. To sprawia, że z napięciem przekręcasz kolejną kartę i zaczynasz czytać kolejny rozdział. Ja wchłonęłam tę książkę w dwa dni, bo nie potrafiłam się oderwać.
Bohaterowie Rogozińskiego są świetnie narysowani. Z tego powodu albo ich się od razu lubi, albo od razu się nie znosi. Przy czym główne postacie są po prostu z miejsca do pokochania. Dowcipne komentarze, które dotyczą zdarzeń opisanych w książce nadają jej naprawdę zabawnego charakteru. I nie jest to żart wymuszony. Sprawia on, że naprawdę się uśmiechasz, a w niektórych momentach wręcz parskasz śmiechem. Nie można też przejść obojętnie obok komentarza na temat naszej prawdziwej rzeczywistości, który Rogoziński przemyca w swojej książce. Choć jak twierdzi – wcale tego nie robi :).
Akcja, świat wykreowany przez autora i zagadka są spójne, poukładane i logicznie zaprojektowane. To powoduje, że czytanie tej książki i zagłębianie się w świat bohaterów jest naprawdę przyjemne. Bohaterowie są barwni. Każdy z nich jest jakiś. Mają mnóstwo wspólnego ze sobą, a jednocześnie wyróżniają się własnymi charakterystycznymi cechami. Dzięki temu każdego z nich kochasz za coś innego. Do tego ten język. Cięty dowcip i czasem niewybredny komentarz wywołają uśmiech w czasie czytania. Język jest bardzo naturalny. Bohaterowie tak ze sobą rozmawiają, jakby byli prawdziwymi ludźmi. Nie ma w tym sztuczności czy nadmiernie literackiej egzaltacji. To wnosi bardzo ciekawą jakość. Raz, że bohaterowie stają się przez to bardziej autentyczni. A dwa, że całą powieść czyta się dzięki temu płynniej.
Podsumowanie
Choć jest to już szósty tom przygód Róży Krull, dla mnie to było pierwsze spotkanie z tą bohaterką i autorem – Alkiem Rogozińskim. Wiem jedno – muszę nadrobić! I to koniecznie! Zauroczył mnie i zachwycił, więc muszę sięgnąć po wcześniejsze pozycje, by bliżej poznać świat Róży, znerwicowanego Darskiego, wiecznie głodnej Miłki i pozostałych bohaterów.