Piętno Katriny to książka, po którą z całą pewnością warto sięgnąć. Przeznaczona jest dla starszych czytelników (rodzic też potrzebuje rozrywki ;)). W roku 2005 huragan Katrina przeszedł przez Luizjanę i Missisipi. Pozostawił za sobą straszny ślad. Zniszczone domy, sklepy, cmentarze i nie tylko. Zostawił za sobą również wielu złamanych ludzi. Część z nich straciła cały swój dorobek życiowy i pozostała bez dachu nad głową. Część straciła swoich bliskich. Niektórych nie odnaleziono nawet po tym, gdy pogoda się uspokoiła.

W dużych miastach – choć szkody były porównywalne bez względu na to, co to za miasto – natura jest sprawiedliwa – ewakuacja została przeprowadzona nieco sprawniej i szybciej. W mniejszych miastach, jak Norco Valley, nie było takich możliwości. Mieszkańcy musieli czekać na przybycie odpowiednich służb, a to sprawiło, że huragan miał znacznie większe pole rażenia.
I właśnie w Norco Valley toczy się akcja powieści.
Norco Valley jest specyficznym miejscem. Masz wrażenie, że mieszkańcy chodzą trochę jak w transie. Trochę jak zombie. Niby są, niby rozmawiają i uśmiechają się. Ale czuje się, że coś jest nie tak. Nadchodząca burza w dużym stopniu to wyjaśnia. Oni ciągle żyją w strachu. Katrina zostawiła w ich sercach tak wielą dziurę, że trudno jest im iść dalej. Żyją w nieustannym lęku i stresie. Ciemniejące niebo i gromadzące się chmury sprawiają, że mieszkańcy automatycznie udają się do budynku na wzgórzu, który poprzednim razem przetrwał kataklizm.
Piętno Katriny – bohaterowie
Amy, Polka urodzona w Stanach, która jeszcze jako małe dziecko z rodzicami przeprowadziła się do Świnoujścia, ponownie zjawia się w Stanach. Jej przyjazd wiąże się z jej przeszłością. To ucieczka. Ucieczka przed przeszłością, tym, co się stało i jakie z tego wyniknęły konsekwencje. To również ucieczka przed uczuciami i konfrontacją.
W Norco Valley zjawia się też małżeństwo z dzieckiem. Rebeka, Hubert i Markus wydają się na pierwszy rzut oka normalną rodziną. Ale oni też uciekają. Uciekają przed dramatem, którego doświadczyli, choć każdy z nich inaczej. Hubert chce wszystko oddzielić grubą kreską. Rebeka pielęgnuje w sobie wspomnienia.
W powieści znajdziesz też kilku bohaterów drugoplanowych, którzy mimo wszystko odgrywają bardzo ważną rolę w historii. To doktor Baker, u którego Amy pracuje. To siostra Amy, która przyjeżdża do Norco Valley, by odnaleźć siostrę. To wreszcie mały Markus, syn Rebeki i Huberta, który z czasem staje się niezwykle istotnym elementem całej układanki.
Fabuła
O czym jest fabuła książki? Wiesz, że Ci jej nie zdradzę. Ale mogę nieco uchylić rąbka tajemnicy. Jest o uciekaniu i pozorowaniu normalności. O przemocy, której nie chcemy dostrzec, mimo że jej doświadczamy. Jest o traumach i historiach oraz o tym, jak sobie z nimi radzimy. To historia bohaterów, ale jej tłem jest napiętnowane miasto. Miasto, w którym echa przeszłości cały czas są doskonale słyszalne.
Z czasem te dwa wątki zaczynają się przenikać. Historia miasta z historią bohaterów. Co więcej, choć nie są one ze sobą powiązane czasowo, to okazuje się, że mają wiele wspólnych punktów. Może to przez to miasto, może to przez tę ciągłą „obecność” jego dawnych mieszkańców. Może to jeszcze coś innego?
Książka trzyma w napięciu do końca. Pełna jest zaskakujących zwrotów akcji i fantastycznych rozwiązań. Bohaterowie są zarysowani bardzo interesująco. Autorka pokazuje, że nawet silną i niezależną osobę można złamać, a gdy tak się stanie – trudno jej wrócić na właściwe tory. To jednocześnie przerażające i smutne. Pokazuje też, że w pewnych okolicznościach można zawrócić i spróbować odzyskać utraconą część siebie. Iskierka nadziei, która przebija przez karty książki jest delikatna i wątła, ale nie banalna, trywialna i toporna. Nie ma tu melodramatyzmu i szczęśliwych zwrotów akcji rodem z amerykańskich filmów. Brakuje (i dobrze) górnolotnych frazesów i moralizatorstwa bohaterów. Jest życie. A to jest najciekawsze. Piętno Katriny – Szczerze polecam!