Olivia Garden to linia szczotek do włosów, które sprawdzą się nawet w trudnych warunkach 🙂 Wiem, bo je przetestowałam 🙂
Moja córka wprost nie znosi czesania włosów. Ma zaledwie trzy latka, więc wyjaśnienie jej, że to konieczne, wymaga naprawdę sporego wysiłku. Do tego ma piękne długie włosy i kręcone końcówki. Taka struktura włosów wymaga szczególnej troski, bo kręcone końcówki lubią się plątać, a to utrudnia rozczesywanie.
Do tego, co bardzo ważne – Mała uwielbia chodzić w rozpuszczonych włosach. Więc te jej piękne loki lądują czasem w zupie, a czasem w kisielu. Efekt? Każdy już może sobie dopowiedzieć.
Kombinowałam na różne strony, by przekonać ją do czesania. Niestety, fakt, że włosy się plączą i czasem zdarzy się ją lekko pociągnąć – nie pomagał.
Doszłam więc do wniosku, że trudno 🙂 Na razie czesanie będzie drogą przez mękę, a gdy Mała dorośnie, to wtedy będzie łatwiej.
Olivia Garden – zobaczymy, co to będzie
I wtedy przyszła do mnie wiadomość mailowa z propozycją przetestowania nowych szczotek do włosów od marki Olivia Garden. Dotychczas dostępne były głównie modele dla dorosłych, ale oto pojawiła się nowość – modele Fingerbrush dla dzieci.
W pierwszej chwili pomyślałam, że nam pewnie i tak nie pomoże 🙂 Bo moja Mała Wojowniczka i tak nie zgodzi się na przetestowanie tej szczotki. W drugiej chwili stwierdziłam, że może jednak warto zaryzykować? Zdecydowałam się na podjęcie wyzwania. Co ma być, to będzie.
Przyszły do nas trzy szczotki w przeuroczych kolorach. Jak mówi sam producent, linia dla dzieci inspirowana jest kolorami świata podwodnego. Dostaliśmy więc koralową, miętową i żółtą. Piękne. Naprawdę już samo spojrzenie sugerowało, że będzie łatwiej.
Zapytałam moją wojowniczkę, która szczotka jej się najbardziej podoba. Wybrała tę koralową. To był dobry start, bo dotychczas żadna szczotka jej się nie podobała. Pierwsze lody zostały więc przełamane.
Jak Olivia Garden pomogła nam z awersją do czesania?
Pierwsze spotkanie ze szczotką polegało na tym, że… to ja byłam czesana 🙂 Nie skarżę się 🙂 Lubię być czesana, a szczotka naprawdę – zgodnie z deklaracjami producenta – nie ciągnie i bardzo delikatnie rozczesuje.
Gdy ja już zostałam uczesana, przyszła kolej na Malucha. Początkowo podchodziła do tematu bardzo ostrożnie i zachowawczo. Nadal nie była chętna czesaniu. Pewnie na skutek wcześniejszych doświadczeń (choć zawsze starałam się być delikatna, zdarzało się, że ją pociągnęłam). Szybko jednak przekonała się (ku mojemu zaskoczeniu), że czesanie wcale nie musi się wiązać z tak trudnymi emocjami, jak dotychczas.
Ba! Wczoraj nawet sama chwyciła za szczotkę i zaczęła rozczesywać sobie włosy! To dopiero jest przełom.
Nie wiem, na czym polega magia tych szczotek. Nie jestem specjalistką od włosów czy ich czesania. Jestem zwykłą mamą, która niezmiernie męczyła się z czesaniem włosów córce. Ja się stresowałam, że Mała się stresuje i się wzajemnie nakręcałyśmy.
Być może chodzi o kształt szczotek, bo układ włosia już testowałyśmy wcześniej na innych, płaskich szczotkach. Co to za układ? Już Ci wyjaśniam. Szczotka Olivia Garden Fingerbrush składa się z dwóch rodzajów włosia: to włosie dzika i nylonowa igła zakończona kulką. Igła jest dłuższa niż włosie dzika, co powoduje, że doskonale rozczesuje, nawet splątane włosy. Kulka nie podrażnia skóry głowy i nie szarpie włosów. Powoduje, że czesania staje się dla skóry przyjemnym masażem. Włosie dzika nabłyszcza i wygładza włosy. Takie połączenie sprawia, że za jednym pociągnięciem jednocześnie rozczesujesz i wygładzasz włosy.
W przypadku małych dzieci, tak jak moja córka, nabłyszczanie jest nieco mniej potrzebne. Zdrowe i młode włosy o naturalnej barwie i tak błyszczą. W jej przypadku sprawdza się natomiast to, że włosie dzika ma też właściwości antystatyczne. Jej delikatne i cienkie włosy bardzo szybko się elektryzują, a po rozczesaniu tą szczotką tracą tę swoją „elektryczność”.
Jeżeli chodzi o porównanie ze zwykłymi szczotkami to nylonowe igły są lepsze niż zwykłe, plastikowe. Są bardziej elastyczne i delikatniejsze. To prawdopodobnie wpływa na fakt, że szczotka nie ciągnie i nie szarpie włosów. Testowałam już szczotki z takim połączeniem i włosie dzika działało akurat wszędzie tak samo. Igły nylonowe w porównaniu z plastikowymi zdecydowanie wygrywają.
Kształt szczotki Fingerbrush
Od razu zauważalną różnicą jest natomiast kształt szczotki. Wszystkie, które dotychczas testowałam, były płaskie. Znaczy główka miała różne kształty: owalne, kwadratowe i prostokątne. Ta (Olivii Garden) jest prostokątna. Nie o to mi jednak chodzi. Chodzi o to, że były właśnie płaskie. Opisywana tutaj szczotka ma lekko zaokrąglony kształt, co powoduje, że jest nieco dopasowana do kształtu głowy. Moim zdaniem to ma ogromne znaczenie.
Szczotka płynie po włosach, delikatnie masuje skórę głowy (co poprawia jej ukrwienie, a tym samym odżywienie włosów) i ułatwia rozczesywanie. Wspomniane wcześniej włosie dzika zapobiega szarpaniu i łamaniu włosów. Delikatnie je wygładza i nabłyszcza, a dodatkowo zapobiega elektryzowaniu.
Świetnie sprawdza się do czesania suchych i mokrych włosów. Nadaje się zarówno do lekko kręconych, jak i prostych. Jest delikatna i czyni cuda 😉 Moje kudłate dziecko jest już dzieckiem uczesanym 🙂