O byciu rodzicem. Co znaczy być wystarczająco dobrą mamą?
Wystarczająco dobra mama to taka, która stawia przed dzieckiem dostosowane do niego wyzwania, prowokujące je do zmiany rozwojowej. Jednocześnie oferuje dziecku wsparcie, które pozwala mu uporać się z tym zadaniem, zrobić mały kroczek naprzód. Dzięki takiej matce dziecko może opanowywać nowe kompetencje zadaniowe, będąc jednocześnie otoczone czułą opieką. Wystarczająco dobra matka optymalnie frustruje swoje dziecko. Stawia przed nim pewne zadania, które są kluczowe dla danego okresu rozwoju i dostosowane do dziecka.
Co jest tym zadaniem rozwojowym w pierwszym roku dziecka?
W pierwszych miesiącach życia dziecka najważniejsza jest praca nad regulacją emocji. Frustracja noworodka i niemowlaka wywołuje u niego silne napięcie, ponieważ nie ma on mechanizmu panowania nad swoimi stanami, nie potrafi samo się uspokoić, ukoić. Zatem zadaniem rozwojowym w tym okresie jest uczenie się opanowywania napięć pod wpływem swoich opiekunów. Nauka ta trwa dość długo.
Dziecko uczy się czekać na zaspokojenie z coraz mniejszym napięciem, więc po pewnym czasie potrafi poczekać na mamę: najpierw daje sygnał, że czegoś potrzebuje, a potem czeka aż mama przyjdzie. Aby mogło się tego nauczyć, musi wcześniej doświadczyć przewidywalnych, rutynowych sytuacji zaspokojenia. W rezultacie uspokajanie zewnętrzne przechodzi na uspokajanie wewnętrzne. Znoszenie frustracji jest największym wyzwaniem. Dotychczas w środowisku prenatalnym dziecko miało wszystkie potrzeby zaspokojone stale, a teraz najpierw musi dać znać światu, że jest mu źle, a następnie poczekać aż mama odczyta sygnał i adekwatnie na niego zareaguje. Po narodzinach dziecko uczy się nowego sposobu funkcjonowania: zaspokojenie zależy i od komunikacji, i drugiego człowieka. To bardzo ważna lekcja.
Bardzo ważne jest odczytywanie potrzeb dziecka i adekwatne na nie odpowiadanie. Ale co zrobić, gdy dziecku coś dolega, np. ma kolki i dużo płacze, przed jedzeniem, po jedzeniu? Jak wówczas radzić sobie z myślami „jestem złą matką”, „nie potrafię ukoić swojego dziecka”?
Pierwsze miesiące po narodzinach dziecka to trudny moment dla matki. Pozostaje ona w ścisłym kontakcie, symbiozie z dzieckiem, część swojej psychiki oddaje dziecku. Myśli o nim, reaguje na jego sygnały, zaspokaja jego potrzeby, przez jakiś czas każde jej działanie ukierunkowane jest na nie. Zdrowo funkcjonujący dorosły potrafi jednak nabrać dystansu do tej roli. Podjąć refleksję, że nie jest w stanie wszystkiego kontrolować i nie wszystko jest związane z jakością jego opieki. Warto w trosce o siebie przyjrzeć się sobie z boku, odpocząć od dziecka, pozwolić innym zająć się nim.
Poczucie bezradności, napięcie, jakie odczuwa matka zajmując się dzieckiem, które ma kolkę może zwrotnie wpływać na nie i nasilać jego dyskomfort. Dlatego tak ważne jest, aby matki zaufały swoim bliskim i włączyły ich w opiekę nad dzieckiem, aby mieć czas na uspokojenie się i zrozumienie, że kolki się zdarzają, miną, to fizjologia, a nie czyjaś wina. Gdy matka denerwuje się, wątpi, czy jest dobrą matką, czy sobie poradzi, porównuje się z innymi, obawia się reakcji ludzi na płacz dziecka, to myśli o byciu w roli, a nie jest w stanie być w roli matki. Ważne jest, by nie upatrywać we wszystkim swojej sprawczości, wpływu, winy.
W całym procesie wychowawczym dziecka takie momenty się zdarzają. Istotne jest, by nie izolować męża, nie stawiać sobie barier w umyśle „tylko ja umiem zająć się moim dzieckiem”. Wówczas świeższym okiem można spojrzeć na całą sytuację, trzeźwo ją ocenić; w nerwach, stresie można się pogubić, poza tym czasem matka jest tak blisko, że już nic nie widzi. W takich chwilach ważne jest, by porozmawiać z kimś, powiedzieć głośno „Mam dość. Cały dzień zmagam się z dzieckiem , które ciągle płacze, chcę odpocząć.”
Spać z dzieckiem czy osobno? Czy to dobre dla malucha? Moda na co-sleeping, czyli spanie całej rodziny w 1 łóżku jest coraz powszechniejsza.
Wspólne spanie zapewne ułatwia nawiązywanie kontaktu, zwłaszcza ojcu, który przez większość dnia przeważnie pracuje. Jednak zamiast wspólnego spania warto wprowadzić np. rytuał wspólnego wieczornego leżenia z dzieckiem w łóżku. Wspólne spanie z dzieckiem jest zabiegiem dość ryzykownym. Dziecko, które śpi z rodzicami nie ma możliwości ćwiczenia umiejętności spokojnego znoszenia coraz dłuższych oczekiwań na zaspokojenie potrzeb. Jeśli rodzice śpią z coraz starszym dzieckiem, traktują go nadal jak niemowlaka. Dziecko nie musi czekać aż mama podejdzie, zagrzeje mleko i je poda. Matka, która śpi z dzieckiem jest ciągle dostępna. Dziecko nie trenuje oczekiwania, radzenia sobie z emocjami, odraczania gratyfikacji.
Poza tym wspólne spanie z dzieckiem nie służy dobrze małżeństwu. Małżonkowie powinni mieć przestrzeń tylko dla siebie, łoże w sypialni to łoże małżeńskie, a nie rodzicielskie. Matka powinna być świadoma, w jakiej przestrzeni i czasie dominuje rola matki, a w jakiej rola dorosłej, niezależnej kobiety. Partner jest zupełnie innym obiektem emocjonalnym niż dziecko, warto więc pomóc sobie przełączać się z jednej roli na drugą. Oddzielenie przestrzeni na dziecięcą i małżeńską może w tym pomóc.
Jak najwcześniejsze dzieciństwo rzutuje na dalsze życie?
Charakter relacji między matką a dzieckiem w najwcześniejszym dzieciństwie wpływa na wszystkie pozostałe relacje w życiu, jest wzorcem, punktem odniesienia. Mówi o tym, na przykład Erikson w swojej teorii rozwoju psychospołecznego. Według niego na tym etapie u dziecka kształtuje się postawa wobec siebie, świata i ludzi, postawa ufności lub nieufności. To właśnie od rozwiązania tego kryzysu rozwojowego zależy, czy inni postrzegani są jako godni zaufania, świat jako bezpieczne i przyjazne miejsce, a ja sam jako osoba godna zaufania.
Natomiast teoria przywiązania Bowlby’ego, Ainsworth zakłada, że w okresie niemowlęcym powstaje schemat społecznej relacji, wykształca się wewnętrzny model operacyjny, czyli schemat poznawczy, na podstawie którego ludzie oceniają relacje, ludzi i siebie. Od tego zależy, czy spodziewają się najgorszego czy najlepszego, czy unikają bliskości, czy dążą do niej. To właśnie w tym okresie nabywamy wzór bycia człowiekiem i bycia z drugim człowiekiem, a wzór ten odciska się na każdym etapie życia. Jednak nie ma tu determinizmu. Trudne, traumatyczne sytuacje we wczesnym dzieciństwie nie muszą prowadzić do zaburzeń w tym aspekcie. Jeśli zadziałają mechanizmy kompensujące, wyrównujące, można niepowodzenia w budowaniu relacji naprawić. Jednak bez wątpienia jest to okres kluczowy dla tworzenia relacji, obrazu siebie i drugiego człowieka.
Kiedy wracać do pracy po porodzie?
Z perspektywy dziecka dobrym momentem na powrót jest okres, gdy rozwija ono swe tendencje autonomiczne, czyli ok. 1,5 roku. W tym czasie dziecko umie poprosić o to, czego chce, pokazać, o co mu chodzi, jest aktywniejsze i bardziej niezależne w szukaniu wsparcia.
Jak przyzwyczajać dziecko do tego, że mama wraca do pracy?
Powrót do pracy należy planować z dużym wyprzedzeniem, ponieważ dziecko potrzebuje sporo czasu na adaptację do zmian. Trzeba zaplanować okres przejściowy – oswoić dziecko z nowym opiekunem, a opiekuna nauczyć, jakie jest nasze dziecko. Inny dorosły musi odkryć nasze indywidualne dziecko, poznać, czego ono lubi a czego nie, jak można je uspokoić, jakie metody działają w jego przypadku.
Jak radzić sobie z wyrzutami sumienia po powrocie do pracy?
Dobrze aby matka rozumiała, że rozstanie się z dzieckiem na kilka godzin nie oznacza utraty jego uczucia. Musi też nauczyć się radzić sobie ze swoją zazdrością np. o opiekunkę i strachem o dziecko. Im wcześniej zrozumie, że nie można zjeść ciastka i mieć ciastko, tym lepiej. Idąc do pracy coś się zyskuje, coś się traci. Warto myśleć o skutkach długofalowych, a w tym celu dobrze jest przygotować dla samej siebie listę argumentów, które przemawiają za pracą: co mogę dać dziecku, dzięki temu, że pracuję.
Pójście do pracy jest czynnikiem ryzyka dla jakości przywiązania, ale nie jest czynnikiem przesądzającym. To zależy od tego, jaką opieką jest zastąpiona opieka matki. Dobrze, jeżeli osoba zastępująca matkę jest do niej podobna pod względem temperamentu, podobnie reagująca. Jeśli dziecko ma poczucie ciągłości opieki, poczucie bezpieczeństwa, to nic mu nie grozi.
Czy w pierwszych miesiącach życia dziecka można je rozpuścić poprzez zbyt częste noszenie na rękach, przytulanie?
Przez pierwsze 6 miesięcy życia dziecka nie ma możliwości tzw. „rozpuszczenia” dziecka. To dorośli przypisują dziecku intencje manipulowania. Te intencje są ich projekcją widzenia świata. Ze względu na rozwój poznawczy, małą pojemność pamięci, dziecko nie wie, że może wymuszać coś płaczem, ono po prostu w ten sposób sygnalizuje swoje potrzeby. Najważniejsze jest zaspokajanie potrzeb dziecka wtedy, kiedy ono tego chce i tak jak chce. Zatem dziecko powinno być przytulane, głaskane, gdy komunikuje, że chce tego kontaktu. Dlatego warto obserwować dziecko i słuchać jego sygnałów: czy wyciąga rączki do nas, czy się odpycha, czy się wierci. Niebezpieczna jest wszelka nieadekwatność: zarówno zbyt mocne i długie frustrowanie dziecka, jak i niedopuszczanie do poczucia frustracji.
Co to jest lęk separacyjny i kiedy się pojawia?
Lęk separacyjny to lęk społeczny, lęk przed obcymi, nieznajomymi. Objawia się tym, że dziecko reaguje silnie emocjonalnie, często płaczem, na rozstanie z opiekunem. Dotychczas było mu obojętne, kto brał je na ręce, teraz rozwinęło poznawczą umiejętność rozróżniania znajomych od obcych i preferuje obecność bliskich. Lęk separacyjny pojawia się około 6.-7. miesiąca życia, apogeum osiąga w 8.-9. miesiącu życia – dziecko czepia się spódnicy mamy, nie chce samo spać. Jest to objaw prawidłowego rozwoju.
W tym okresie ważna jest stałość i czułość opieki: dorośli są przy dziecku, gdy się boi, nie lekceważą jego lęku. Z czasem dziecko uczy się, że gdy mama wychodzi, to potem wraca. Należy pamiętać, że jest to okresowe pogorszenie, moment kryzysowy, w którym opiekunowie powinni dopieścić dziecko, by mogło ono iść dalej i przygotować się do oddalenia od rodziców. Jeżeli opiekunowie nie wspierają dziecka, dodatkowo narażają je na frustrację, mówiąc na przykład „Nie rycz, jesteś duży”, to dziecko może być jeszcze bardziej lękliwe.
Dziękuję bardzo za rozmowę.