Droga do Santiago de Compostela to szlak pielgrzymów, który wiedzie z Francji do Hiszpanii. To droga, którą od kilkuset lat przemierzają pielgrzymi, by odnaleźć siebie, rozwikłać swoje wewnętrzne problemy, odnaleźć „coś”, czego sami nie potrafią zdefiniować lub znaleźć odpowiedzi na nurtujące ich pytania.
Szlak wiedzie przez kilkaset kilometrów. Na drodze obowiązują określone zasady i zwyczaje, a większość pielgrzymów traktuje się wzajemnie, jakby byli wieloletnimi przyjaciółmi, a nie obcymi dopiero poznanymi osobami.
Na ten sam szlak, zupełnie przypadkiem, wyruszają również Zoe i Martin. Ona, Amerykanka po przejściach z bolesną historią, którą nie całkiem ma jeszcze za sobą. On, Anglik, który również niesie ze sobą solidny bagaż.
Zoe przyjeżdża do Francji do swojej przyjaciółki ze studiów. Chce uporać się ze śmiercią męża. Martin przyjeżdża po rozwodzie.
Zoe od początku czuje, że muszla świętego Jakuba ją przyciąga. Jest w niej energia, której Zoe nie potrafi zrozumieć, a która ciągnie ją na szlak.
Martin, wykładowca na studiach inżynierskich, przypadkiem spotyka mężczyznę, który z wózkiem golfowym jako bagażem wyrusza na szlak. Postanawia dopracować pomysł bagażu na kółkach i przetestować go w praktyce.
Ich drogi, jak i wielu innych pielgrzymów, wielokrotnie się przecinają i łączą. Początkowa niechęć, jaką oboje czują do siebie, z czasem przeradza się w sympatię, a nawet coś więcej.
Wraz z kolejnymi kilometrami, odkrywają, że muszą uporać się nie tylko z doświadczeniem straty, ale z wieloma innymi problemami, które ich hamowały i blokowały w drodze do stabilizacji, harmonii i szczęścia. Muszą stawić czoła trudnej i wymagającej od nich dojrzałej postawy przeszłości. Zmierzyć się ze swoimi lękami i demonami, które tylko czekają, by zadziałać z ukrycia.

Odkrywają siebie – każde z nich osobno – i siebie wzajemnie. Dostrzegają w sobie cechy i możliwości, o których wcześniej nie mieli pojęcia i pokonują słabości, którym zazwyczaj się poddawali.
Na początku drogi usłyszeli, że „droga zmienia”. Oboje podeszli do tego sceptycznie, ale czas pokazał, że bliski kontakt z samym sobą i skupienie na marszu faktycznie prowadzi do przemiany.
Jak się zakończy ta wędrówka? Dokąd ich zaprowadzi? Czy Santiago de Compostela to ich ostateczny cel, czy ten leży gdzieś indziej? W zupełnie innym czasie i innej przestrzeni?
Niesamowita opowieść, pisana z dwóch różnych perspektyw, która wciąga i pochłania od pierwszych zdań. Zaskakujące zwroty akcji i poznani na szlaku towarzysze dodają tej historii kolorytu i sprawiają, że staje się ona jeszcze ciekawsza.
To przegląd charakterów, ludzi, postaw i podejść do pielgrzymowania. To przemiana i odnalezienie prawdziwego ja. To wreszcie wzrastanie, które choć trudne, to niesamowicie uwalnia.