To brak poczucia własnej wartości podpowiada nam te straszne słowa. Obwiniamy siebie, krytykujemy się, mówimy sobie, że nigdy nic nam się nie udaje, że jesteśmy nieudacznikami. Zamiast spojrzeć na siebie z miłością i szczerze oraz zauważyć, czego w danej chwili najbardziej nam potrzeba – my mówimy sobie rzeczy, których nigdy nie powiedzielibyśmy nikomu innemu.
Nie doceniamy wagi poczucia własnej wartości, bo mylimy je z tym, co nie zawsze nam służy: zarozumiałością, przecenianiem swoich możliwości, chwaleniem się (czy wręcz przechwalaniem), boimy się, że dziecko będzie miało kłopoty wśród rówieśników i wcześniej czy później spotka je zawód.
To nie tak!
Mylimy też poczucie własnej wartości z pewnością siebie albo śmiałością. Tymczasem poczucie własnej wartości jest nam niezbędne do życia jak powietrze. Pomaga osiągnąć spokój, niezależność od opinii innych osób, wspiera wybory w zgodzie ze sobą, życie zgodne z talentami i pasją, realizację marzeń. Poczucie własnej wartości to samoświadomość, znajomość siebie takimi, jakimi jesteśmy. Z naszymi słabymi i mocnymi stronami, wadami i zaletami, możliwościami i ograniczeniami – oraz ich akceptacja. To rozumienie tego, na co mnie stać, kim jestem i dokąd zmierzam, co mi wychodzi, a co nie i oddzielanie tego od ocen i osądów (także cudzych).
Jeśli więc mam wyrobione, ukształtowane poczucie własnej wartości, to potrafię spojrzeć obiektywnie na siebie i na to, co robię. Jeśli nie udało mi się wejść na drzewo, to mogę pomyśleć o tym tak: „nie umiem, pouczę się” lub tak: „nie umiem, nie potrzebuję”, ale nigdy nie pomyślę o sobie, że jestem nikim, nieudacznikiem lub że inni będą się ze mnie śmiać.
Świetnie – wszyscy chcielibyśmy być niezależni od opinii innych ludzi i obiektywnie na siebie patrzeć, ale jak to zrobić?
Poczucie własnej wartości kształtuje się od dziecka. Właściwie powiedziałabym, żerodzimy się z nim, a potem je tracimy w toku tego, co tak chętnie nazywamy wychowywaniem – wciśnięci w system kar, nagród i pochwał, obowiązków, przymuszeń, powinności i poczucia winy. Odzyskanie go – to nieraz praca na lata, wymaga dojrzewania i spokojnej autorefleksji. Co więc zrobić, by nie zabijać w dzieciach tego bezcennego daru?
Zauważaj. Gdy dziecko pracuje nad czymś, stara się, pomaga, gdy po prostu jest – zauważaj to. Dziecko potrzebuje miłości i akceptacji za samo to, że jest. Lubię czasem przytulić swoje dzieci i powiedzieć, że cieszę się, że z nami są. I tyle. Jeśli będziemy je dostrzegać „za coś”, np. gdy narysuje obrazek, wówczas zacznie samo siebie postrzegać, jako wartościowe „za coś”. Zauważ więc wkład dziecka włożony w rysowanie, zapytaj, co jest na rysunku, powiedz o swoich uczuciach z tym związanych, powstrzymując się od machinalnego „śliczny”.
Daj czas. Zapytaj kogokolwiek ze swoich znajomych, co najbardziej pamięta z dzieciństwa, jako ważne, wartościowe – czasami jest to jakaś jedna wymarzona zabawka, ale najczęściej pamiętamy magiczne chwile. Pieczenie ziemniaków w ognisku, wyprawę pod namiot, wspólne czytanie bajek, drobne codzienne zwyczaje. Dlatego obsypywanie dzieci prezentami, pięknymi przedmiotami lub ubrankami może dawać radość rodzicom lub zagłuszać ewentualne wyrzuty sumienia, ale nie daje tego, co najważniejsze. Czas, spędzony z dziećmi na wspólnych aktywnościach (choćby to miała być godzina dziennie, ale za to z pełną uwagą), zaprocentuje bliskością i da dziecku poczucie ważności.
Akceptuj. Nie nazywaj dziecka leniuszkiem, bo nawet jeśli dziś jest leniwe, to jutro może być bardzo pracowite. Takie etykietowanie, szufladkowanie zawsze jest krzywdzące i pokazuje tylko część prawdy. Dziecko dostaje komunikat, że nie jest ważne w swej złożoności, i odpowiada na etykietę, jak na samospełniającą się przepowiednię. Chwalenie za cechy, które są wygodne dla rodziców, ale nie są prawdziwym obrazem dziecka, też nie przyniesie efektów w postaci poczucia własnej wartości, tylko najwyżej posłuszeństwo ze strony dziecka. Jeśli dziecko niestrudzenie biega 10 godzin na dobę, to nagradzanie lub chwalenie go za to, że akurat siedzi w spokoju, jest obcinające, daje dziecku komunikat – mama lub tata woli mnie innego niż jestem. Daleko tu do akceptacji. A bez niej nie ma zdrowego patrzenia na siebie i poczucia własnej wartości takiego dziecka.
Słuchaj. Zamiast karać, nagradzać i chwalić, spróbuj dostrzec, co stoi za zachowaniami dziecka. Jakie potrzeby ma zaspokojone, a jakie nie. Pomóż mu nazwać jego emocje, uczucia – te trudne i radosne – oraz potrzeby, z jakimi one się wiążą i w ten sposób nauczysz dziecko wsłuchiwać się w siebie, rozumieć siebie i swoje (czasami z pozoru absurdalne) zachowania. Słuchaj też, co do ciebie mówi, bo dla niego to zawsze jest ważne i chce się podzielić tym z kimś dla niego równie ważnym. Wasza relacja rozkwitnie, a dziecko dostanie komunikat: jesteś ważne takie, jakie jesteś.
W słuchaniu bardzo mi pomaga znajomość Porozumienia bez Przemocy (zapraszamy na szkolenie), które uczy mnie angażować w relacje i budować autentyczną więź z tymi, na których mi zależy.
Nazwij talenty. Dostrzeganie autentycznych talentów i cech dziecka pomoże mu je poznać i zrozumieć siebie. Dlatego spróbuj przyjrzeć się, co dziecku sprawia prawdziwą radość, w czym się spełnia i powiedz mu o tym, co widzisz, zapytaj o to, porozmawiajcie o tym. Uważaj, by nie ferować wyroków i znów dziecka nie zaszufladkować, mów raczej o tym, co zauważasz i co jest dla ciebie ważne. Mocne, ale też słabe strony, są naszym unikalnym wyposażeniem na życie i to na nich budujemy nasze sukcesy (i porażki), poczucie spełnienia i zadowolenia z życia.
Nie bój się porażek. Porażki też są ważne w życiu. Pokazują nam prawdę o nas i pomagają zmienić kierunek. Kryzysy są trudne, ale ich przepracowanie daje często siłę, wiedzę i naukę potrzebne do dalszego działania. Niech to dotyczy twojego rodzicielstwa i pracy. Ucz dziecko, że jest odpowiedzialne za swoje porażki i że to jest dobre. Pokaż też, że nie ma się czym martwić, trzeba tylko wyciągnąć wnioski. Bo jeśli nie udało ci się wejść na drzewo, to nie znaczy, że jesteś nieudacznikiem, tylko że masz dwa wyjścia: pogodzić się z tym lub podjąć wyzwanie na nowo.
Zapraszamy na intensywny kurs Porozumienie bez Przemocy w rodzinie i życiu dedykowany rodzicom. Jest to 6 dni ćwiczeń, nauki, pytań i odpowiedzi, prowadzonych przez doświadczoną certyfikowaną trenerkę NVC – Joannę Berendt.