Miłość nie wystarczy. Jak rozwiązywać nieporozumienia i konflikty małżeńskie, autorstwa Aarona T. Becka to książka, która powinna być lekturą obowiązkową dla wszystkich, którym zależy na zbudowaniu trwałego, ale przede wszystkim szczęśliwego związku.
Autor, opierając się na swoim psychiatrycznym doświadczeniu, analizuje konflikty małżeńskie (i partnerskie). Szuka ich przyczyn i wskazuje na potencjalne ich źródła. To pierwsza część książki. W drugiej natomiast koncentruje się na możliwościach ich rozwiązania. Wskazuje sposoby uporania się z nimi oraz działania, które wyposażą małżonków w kompetencje, które pomogą im uniknąć starć w przyszłości.
Miłość nie wystarczy – co tu znajdziesz
Książka napisana jest prostym i przyjemnym językiem. Bez zbędnego przeintelektualizowania, co sprawia, że nie jest podręcznikiem (i o to chodziło zdaje się), ale poradnikiem praktycznie dla każdego.
Autor przytacza wiele przykładów z własnego terapeutycznego doświadczenia, choć dla bezpieczeństwa pacjentów zmienia drobne szczegóły, o czym informuje na początku. Samo jednak zbudowanie książki na prawdziwych, życiowych przykładach sprawia, że ona sama staje się życiowa. I choć może niektóre dialogi wydają się mocno przejaskrawione (bo niektóre są), to uwydatniają dzięki temu problem, który leży u podłoża konfliktu. Jego wyraźne pokazanie, pozwala zastanowić się, na ile dotyczy to również mnie. A jeżeli się okazuje, że dotyczy, to zyskujesz szansę na usunięcie potencjalnego zagrożenia dla harmonii w związku. Autor podkreśla, że nie da się spędzić życia we dwoje bez okresowych starć. Partnerzy mają wiele okazji do tego, by wykazać się wobec siebie odmiennym zdaniem (sprawy finansowe, wychowanie dzieci, kontakty z rodziną i przyjaciółmi), to można uniknąć wielu, które nie są potrzebne.
Druga część książki, czyli rozwiązania
W drugiej części książki autor skupia się już na rozwiązaniach. (w pierwszej na pokazaniu problemów, jak na przykład wzorce rodzinne, niewyrażone oczekiwania, schemat powinności czy tworzenie fałszywego obraz partnera/partnerki). Pokazuje, w jaki sposób trenować komunikację. W jaki sposób poprawiać jej jakość i przede wszystkim jasność. Jak pozbywać się myśli automatycznych, które często zaburzają nam obraz rozmówcy i „wciskają” w niego złe intencje, których rzeczywiście nie posiadał.
Zdaniem autora, nawet najbardziej żarliwa miłość nie wystarczy, gdy brakuje kompetencji komunikacyjnych. Za zwykłym „daj, pomogę Ci” może iść bowiem chęć upokorzenia i ukazania troski, wskazanie na bezradność drugiej osoby i na gotowość do bycia obok tej, która to mówi. Interpretacji takiego zdania też może być wiele: troszczy się o mnie/nie wierzy, że dam sobie radę/chce pokazać swoją wyższość/jest dla mnie wsparciem.
Interpretacje zależą od wielu różnorodnych czynników. I nie ze wszystkim człowiek sam da sobie radę. Jeżeli jednak nauczy się oddzielania zdania od własnej interpretacji (a do tego bardzo mocno zachęca autor książki) i nauczy się wyrażania swoich myśli jasno i precyzyjnie bez zawoalowanych komunikatów (do tego też zachęca), to te „czynniki”, które wpływają na odbiór komunikatu, stracą swoją moc. Nie będą rządzić Tobą, a to Ty zaczniesz rządzić nimi. A to już prosta droga do lepszego wzajemnego zrozumienia i ograniczenia liczby konfliktowych sytuacji.