Lukrecja zdobywa szczyt to kolejna odsłona przygód sympatycznej dziewczynki, „prawie nastolatki” – jak sama o sobie mówi. Autorką serii jest Anne Goscinny, córka Rene Goscinnego, autora Mikołajka. A ponieważ pokolenie sympatycznego Mikołajka dorosło, czas na nowego bohatera. Właściwie to bohaterkę, czyli właśnie Lukrecję.
Lukrecja ma szaloną rodzinkę. Mieszka z mamą i ojczymem. Ma rodzeństwo, a po mieszkaniu biega królik Rondel, kot Picasso i sunie żółw Madonna. Niemalże codziennie odwiedza ich „zbzikowana” (to określenie samej Lukrecji) babcia Scarlett. Dziewczynka zaś dość często spotyka się ze swoim ojcem i jego matką, którą nazywa Bubą.
Choć rodzice Lukrecji nie są razem to zachowali między sobą bardzo przyjacielskie relacje. Stad ojciec Lukrecji odwiedza ją czasem w domu. Grzegorz – ojczym dziewczynki – zawsze zaś powtarza, że gdyby miał własną córkę, to chciałby, by była ona dokładnie taka, jak Lukrecja.
Lukrecja zdobywa szczyt – Wyprawa w góry
Ten tom przygód młodej gimnazjalistki rozpoczyna się od planowania szkolnej wycieczki w góry na narty. Jedzie nie tylko klasa Lukrecji, ale również Rafała, w którym dziewczynka się podkochuje. Na szczęście są z nią również Liny (Karolina, Paulina i Alina), Róża i Simona.
Zanim jednak dojdzie do wyjazdu, przed Lukrecją jeszcze zebranie i święta Bożego Narodzenia.
A w tak szalonej rodzinie – te pozornie zwyczajne zdarzenia też będą bardzo niezwykłe. A jakże!
Lukrecja i jej świat
Książka napisana jest z perspektywy właśnie głównej bohaterki. Nie czytamy o niej, jak o kimś, kogo obserwujemy, tylko patrzymy na świat jej własnymi oczami. Dzięki temu zostajemy wrzuceni w wir nie tylko jej doświadczeń i przygód, ale również przemyśleń, analiz i rozterek.
Książka jest napisana bardzo lekkim językiem. Do tego dochodzą ilustracje wykonane przez Catel, które świetnie dopełniają treść książki. Historia jest przyjemna, ciepła i pozytywna. Lukrecja, w przeciwieństwie do Mikołajka, którego życie przypadało na czasy starych kineskopowych telewizorów, jest bohaterką współczesną. Ma telefon komórkowy i często za jego pomocą komunikuje się ze swoimi przyjaciółkami.
Dla współczesnych dziewczyn jest to postać, z którą mogą się zidentyfikować i utożsamić. To bohaterka, która wpisuje się w dzisiejszy świat, choć nie bierze udziału w wyścigu o największą popularność w sieci czy najbardziej polubione konto w social mediach. I dobrze. Pokazuje, że świat offline jest również (a może nawet bardziej) bogaty i ciekawy. Jest atrakcyjny i interesujący. Przez to właśnie może być dla dziewczynek fantastyczną inspiracją do tego, by odłożyć na chwilę telefon i pójść z koleżankami na spacer, do parku czy do kawiarni. Porozmawiać. Pobyć. Prawdziwie się ze sobą skontaktować.