A może to tylko chwyt marketingowy pozwalający odróżnić się od konkurencji?
Teoria a praktyka
W książce pod redakcją dr Jaszczyszyn pt. „Ekologiczna edukacja przedszkolna” możemy przeczytać między innymi, że edukacja ekologiczna to kształcenie wiedzy, umiejętności teoretycznych, praktycznych, a także rozwijanie wrażliwości i emocjonalnej chęci działania na rzecz ochrony środowiska i jego kształtowania. Postanowiliśmy sprawdzić ofertę ostatnio tak modnych w Polsce i wyrastających jak grzyby po deszczu ekoprzedszkoli.
Wartość słowa „eko” wzrosła. W związku z tym niezależnie od branży przedrostek eko (eco) zaczął się pojawiać niemal hurtowo jako oznaczenie wysokiej jakości. A ponieważ dla naszych dzieci pragniemy wszystkiego, co najlepsze, stawiamy także na wysoką jakość przedszkola. Tylko czy tę na pewno gwarantuje przedrostek eko? Co zatem proponują ekologiczne przedszkola i co stoi za tą nazwą? Czym różnią się od zwykłych placówek?
Pełnowartościowe posiłki kontra kotlet schabowy
Zacznijmy od tematu żywności ekologicznej, ponieważ właśnie to zagadnienie przychodzi na myśl jako pierwsze, gdy myślimy o przedszkolach ekologicznych. Niemal natychmiast okazuje się jednak, że to zły trop… Większość przedszkoli z „eko” w nazwie proponuje dokładnie to samo, co inne placówki, czyli popularne serki na drugie śniadanie oraz słodzone soczki, które nie służą niczemu innemu jak tylko cukrzycy i przyzwyczajaniu dzieci do słodyczy. W części „ekoprzedszkoli” niepodzielnie rządzi panierowany kotlet schabowy, w innych natomiast na śniadanie nasze potrzebujące porannej dawki energii dzieci dostaną kanapki z szynką chłopską i ogórkiem konserwowym… Drugie śniadanie nie poprawi nastroju małemu brzuszkowi – czas na jogurt z lodówki…
Pamiętajmy, że dr Jaszczyszyn pisze: „ekologia oznacza (…) żywność, którą spożywasz, twój styl życia”. To słuszne założenie, więc dlaczego nie respektuje się go w przedszkolach, które roszczą sobie prawo do bycia eko? „Ekologiczne” przedszkola ze schabowym w menu szkodzą wizerunkowo innym placówkom, w których podaje się dzieciom organiczne, ciepłe, pełnowartościowe posiłki.
A takie placówki – choć nieliczne – istnieją. Na szczęście weryfikacja menu jest coraz łatwiejsza, ponieważ większość ośrodków ma na swojej stronie internetowej zakładkę z jadłospisem. Innym sposobem może być napisanie wiadomości e-mail lub zwykły telefon. Pytajmy, bo jak się okazuje, ze zdrowym jedzeniem w przedszkolach eko bywa różnie…
Gdy szukamy dla naszego dziecka ekoprzedszkola, warto dowiedzieć się, czy włącza się w program zdrowyprzedszkolak.org. To nie tylko petycja, którą każdy świadomy rodzic powinien podpisać, to także szkolenia dla kucharek i weryfikacja przedszkolnego menu. Przynależność do programu daje dużą pewność, że z małym brzuszkiem po trzech latach przygody z przedszkolem będzie wszystko w porządku.
Czy wycieczka do lasu to już kształtowanie świadomości ekologicznej?
„Jesteśmy eco”, ogłasza jedno z warszawskich przedszkoli, klikamy więc i czytamy o tym, że placówka rozwija w dzieciach miłość do zwierząt, głównie piesków. Znaczna część ekoprzedszkoli szafuje słowem „ekologia”. Kształtowanie świadomości ekologicznej rozumieją jako zorganizowanie dzieciom wycieczki do lasu, wzięcie udziału w Międzynarodowym Dniu Sprzątania Świata oraz wpisanie do programu zajęć – obok aikido, rytmiki i angielskiego – klubu ekomalucha pielęgnującego ogródek warzywny. To dobrze, ale o wiele za mało.
Zwróćmy uwagę, że jest wiele placówek, które do prowadzenia takich zajęć nie potrzebują ekotytułu. Już w latach 60. koło gospodyń wiejskich w Grębocicach pomagało przy obsianiu tamtejszego warzywniaka przy przedszkolu i można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że świadomość ekologiczna, w tym wypadku dotycząca żywienia dzieci, była wtedy wyższa niż w wielu dzisiejszych ekoprzedszkolach.
Czym zatem powinno być kształtowanie świadomości ekologicznej? W ekoprzedszkolu, podobnie jak w ekologicznych domach, spodziewamy się ekozachowań w codziennej rutynie:
– segregacja śmieci oraz powtórne wykorzystanie części odpadów (jedno z przedszkoli w czasie ekopikników robi papier z zebranej wcześniej makulatury, na którym później malują dzieci, ale inne pod szyldem szycia ekostrojów karnawałowych – proponuje przebrania z worków na śmieci i to wcale nie tych zużytych!),
– umieszczenie pojemników na zużyte baterie i nakrętki. Do nich można wrzucać nie tylko baterie z urządzeń przedszkolnych, ale także te, które dzieci mogą przynosić z domu,
– stosowanie perlatorów (napowietrzaczy strumienia wody) na kranach, nauka oszczędzania wody, prądu i ciepła. W jednym z warszawskich przedszkoli jest ekopatrol, czyli dyżurni odpowiedzialni za pilnowanie i sprawdzanie, czy nie leje się gdzieś woda, nie pali światło lub kaloryfer nie jest niepotrzebnie odkręcony,
– stosowanie zabawek drewnianych, które są nie tylko ekologiczne, ale także rozbudzają wyobraźnię. Niestety w ekoprzedszkolach rządzi niepodzielnie plastik z Chin, w najlepszym razie z Danii,
– prowadzenie zajęć ekologicznych – podaganki, spotkania z ekologami, którzy opowiadają o zagrożeniach dla naszej planety,
– siedzenie i spanie na meblach ekologicznych, mogą być też z drewna, lepiej jeśli z materiałów z odzysku czy nawet z tektury – po pierwsze są ekologiczne, a po drugie zazwyczaj bardziej estetyczne od plastikowych czy sklejkowych „potworków”.
W ekoprzedszkolach można także natknąć się na:
– hodowlę zwierząt – to niekoniecznie rozbudza świadomość ekologiczną, ale wiele przedszkoli uważa, że jeśli ma akwarium z rybami czy żółwia albo chomika, to już jest eko. Opieka nad zwierzętami MOŻE być ekologiczna, może uczyć, jak działa przyroda, co to jest ekologia sensu stricte, ale do tego potrzebny jest też dobry program. Nie jesteśmy przeciwni zwierzętom w przedszkolach, o ile nie szkodzą małym alergikom, zwierzę uczy obowiązkowości, daje poczucie, że jeszcze ktoś mniejszy od dziecka istnieje na świecie. Jednak standardowe dbanie o rybki nie ma zbyt wiele wspólnego z ekologią i wiele przedszkoli nieeko także ma małe akwarium lub terrarium na swoim terytorium,
– zajęcia przyrodnicze – fotografowanie przyrody, brzydkich i ładnych zakątków miasta czy sadzenie drzew może pomóc uzmysłowić dziecku, jaki wpływ mają jego działania i postawa na świat wokół niego,
– dzień powietrza, dzień ziemi, dzień wody, dzień drzewa – obchodzony w formie zajęć tematycznych, przedstawień przygotowywanych przez starsze grupy czy wyjść w plener połączonych z obserwacją, to także bardzo ciekawa propozycja dla ekoprzedszkola.
Ogródek jako wyznacznik ekologicznej lokalizacji
Ekologiczne przedszkola zwracają szczególną uwagę na lokalizację. Najczęściej mieszczą się na posesjach z dużym ogrodem z dala od ruchliwych ulic. Niektóre placówki stawiają zarówno na ogród letni, jak i zimowy, w którym prowadzą zajęcia proekologiczne, a który dodatkowo jest wyposażony w interesujące zabawki jednej z firm eko.
W niektórych ogródkach dzieci samodzielnie sadzą i sieją warzywa, pielęgnują je, a potem jedzą. Nie udało nam się jednak zlokalizować ani jednego kompostu w tych ogródkach. Dzieci mogłyby wykorzystać tak uzyskany nawóz do zasilenia swoich warzyw, a współczesne kompostowniki są dyskretne i nie przeszkadzają w zabawie.
Sprawdzać, sprawdzać i jeszcze raz sprawdzać
Warto zastanowić sie dwa razy, zanim staniemy się ofiarami nowej miejskiej definicji ekologii i każde przedszkole z przedrostkiem eko w nazwie będziemy kojarzyć z uśmiechniętymi dziećmi pochylonymi nad miską ciepłej ekologicznej kaszki tuż po zajęciach z recyklingu. Oczywiście ochrona środowiska, kształtowanie własnego „ja” w harmonii z nim, zajęcia z oszczędzania energii i zdrowego stylu życia mieszczą się w elastycznym terminie, jakim jest pochodzące z języka greckiego słowo oikos – ekologia. W naszej gestii jest zadać proste pytanie o to, jak wybrane przedszkole ekologiczne definiuje ten termin i czy aby na pewno za nazwą kryją się prawdziwe praktyki prośrodowiskowe. Wtedy wszystko stanie się jasne, a my, rodzice, przy okazji poszukiwań odpowiedzi nauczymy się kilku nowych interpretacji terminu ekologia.