Właściciele działek i domków mają ułatwione zadanie, kompostownik na zewnątrz to banał. Ale jak poradzić sobie, mieszkając w dużym mieście, w bloku i to na dodatek bez balkonu? Okazuje się, że istnieją co najmniej trzy sposoby.
Możesz wynająć kolonię robaków. Kompostowiec różowy to taka dżdżownica, która bardzo wydajnie przerabia odpadki na biohumus. Ma około 10 cm długości, pół centymetra szerokości i jest wyjątkowo niewybredna. Nie potrzebuje głębokiego podłoża, szybko się rozmnaża i uwielbia jeść. Smakują jej fusy z kawy, obierki z warzyw i owoców, resztki ciastek, makaron, ryż, chleb, a nawet bawełniane ścierki. Nie przepada za mięsem i nabiałem. To znaczy może je zjeść, ale zapach jaki powstanie nie jest tego warty. Nie lubi też Wyborczej, ani żadnej innej gazety – farba drukarska jest dla niej szkodliwa. Natomiast kawałki niezadrukowanego kartonu lub papieru są wręcz wymagane, ponieważ do produkcji jaj kompostówki potrzebują celulozy. Aby proces postępował prawidłowo należy zapewnić jej również dostęp tlenu oraz wilgotność.
W Internecie roi się od filmików pokazujących jak można samemu zbudować kompostownik na dżdżownice. Najprostszy sposób to zakup dwóch plastikowych koszy, zrobienie dziur w podłożu oraz po bokach jednego i włożenie dziurawego w drugi (niedziurawy). W koszu najniższym zbierze się ciecz, nazywana też sokiem, który jest bardzo wartościowy i nadaje się do podlewania kwiatków, aczkolwiek nie pachnie zbyt pięknie. W drugim natomiast odbędzie się cały proces trawienny. Zwolennicy dżdżownicowego kompostowania zapewniają, że przy odpowiedniej hodowli nasze nowe pupilki będą, dosłownie, niewyczuwalne.
Jeśli boisz się, że nie uda ci się zapanować nad dżdżownicami możesz je zastąpić bakteriami. Wynalezione przez japońskiego naukowca efektywne mikroorganizmy nadają się do tego znakomicie. EM wykorzystywane są w rolnictwie, hodowli, produkcji kosmetyków i środków czyszczących oraz kompostowaniu.
Kompostownik Bokashi, dostępny również w Polsce, składa się z plastikowego wiadra, do którego wkładamy rozdrobnione odpadki i posypujemy otrębami Bokashi. Jest to proces bezwonny. Dozwolone jest nawet kompostowanie resztek mięsa i nabiału. Jedyne co może mieć zapach to odprowadzany specjalnym kranikiem sok. Ale to będzie nam ewentualnie przeszkadzać tylko w momencie zlewania.
Dla tych, którzy potrzebują formy jak najbardziej antyseptycznej istnieją kompostowniki stylizowane na sprzęt kuchenny. NatureMill to elektryczny kompostownik, którego obsługa ogranicza się do wsypywania odpadków oraz opróżniania pojemnika pełnego kompostu, gdy zapali się czerwona lampka. Jak łatwo się domyślić, jest to opcja najdroższa.
Pozostaje tylko pytanie: co zrobić z powstałym kompostem? Możemy przemieszać go z ziemią i posadzić w domu zioła, kwiaty albo pomidorki cherry. Gdy nasze potrzeby się nasycą, można zacząć rozdawać go znajomym, a gdy znajomi będą ledwo wyglądać zza swych upraw można zwyczajnie wyjść na dwór i wysypać nasze czarne złoto koło drzewa albo krzaka.