Julka i Olek oraz pies Pulpet to zgrana paczka. Całą trójką wyjeżdżają do Poznania na otwarcie wystawy malarstwa w muzeum, gdzie pracuje Julki ciocia – profesor Strzałkowska. W trakcie wystawy ma być odsłonięty obraz Moneta Plaża w Pourville. W czasie kulminacyjnego punktu dochodzi jednak do nieszczęścia. Podest z obrazem eksploduje, a dzieło zostaje rozerwane na strzępki.

Dzieci są bardzo zaskoczone, ale nie tracą zimnej krwi. Ponieważ mają w sobie detektywistyczną żyłkę, postanawiają zebrać jak najwięcej dowodów. W międzyczasie do muzeum dociera policja na czele z detektywem Rafalskim. Ten od razu przystępuje do działania. Rozdziela zadania i wydaje polecenia. Julka i Olek natomiast zbierają w tym czasie szczątki obrazu. Pomaga im obecna na wystawie dziewczynka – Fela. Gdy podnosi jeden z fragmentów, dostrzega na nim maleńkie żaglówki, które… sama domalowała. W muzeum wybuchła kopia, a nie oryginał. To oznacza, że oryginał został skradziony!
I w tym momencie akcja powieści nabiera rumieńców, których nie straci aż do samego końca. Dzieci zapoznają się z Felą (autorką żaglówek), której mama jest autorką kopii, a jednocześnie jedną z podejrzanych. Drugą podejrzaną jest ciocia Julki, profesor Strzałkowska, ponieważ to jej karty użyto w nocy do wyłączenia alarmu w muzeum podczas podmieniania obrazów. Kobiety zostają aresztowane.
Dzieci chcą zrobić wszystko, by pomóc swoim bliskim, szczególnie że dla Julki ciocia jest jedyną rodziną w Polsce, a dla Feli jej mama jest jedyną rodziną w ogóle.
Jak zakończy się ta historia? Czy dzieci rozwikłają zagadkę? Czy obraz się odnajdzie? Jaką rolę odgrywa w tym wszystkim Karol, asystent pani profesor? Jak zakończy się nowa znajomość z Felą?
Na te pytania oczywiście nie udzielę Wam odpowiedzi, ale znajdziecie je w książce. Warto ją przeczytać. Akcja płynie szybko i lekko, a książkę czyta się niezwykle przyjemnie. Ani się obejrzysz, a już będziesz w połowie wydarzeń i nawet nie zaświta Ci chęć odłożenia książki na półkę.
Naprawdę serdecznie polecam!