Jak zapewnić swojemu dziecku najlepszy start? Każdy troskliwy rodzic martwi się, czy „opracowany dla dziecka plan” na pierwsze lata, jest dla niego odpowiedni. Jak przygotować malucha do przedszkola? Czy „załadować” jego chłonny umysł masą informacji, a czas wypełnić zajęciami dodatkowymi?
Na te i wiele innych pytań odpowiadają autorzy książki Jak zapewnić swojemu dziecku najlepszy start. To Anita Janeczek – Romanowska oraz Mikołaj Marcela.

Krok po kroku analizują rozwój dziecka w wieku przedszkolnym i sugerują działania, jakie warto podjąć w relacji z maluszkiem. Podpowiadają, czym się kierować wybierając przedszkole dla dziecka. Jak budować z maluchem komunikację, czy organizować mu zajęcia dodatkowe, a jeżeli tak, to w jakim wymiarze.
Autorzy podejmują temat wychowania bez kar i nagród, obecności nowych technologii w życiu dziecka oraz poziomu jego samokontroli emocjonalnej.
To jak zapewnić swojemu dziecku najlepszy start?
Oczywiście nie ma na to jednego przepisu. Nie da się stworzyć instrukcji, w której krok po kroku zostanie wyjaśnione, że trzeba zrobić to czy tamto i dziecko będzie świetnie przygotowane do przedszkola, a potem kolejne kroki przygotują je do szkoły.
Każde dziecko to inna historia. Inna osobowość, inny kontekst rodzinny, inny temperament. To wszystko wpływa na indywidualny rys, który sprawia, że maluch jest taki, jaki jest.
My, rodzice, możemy natomiast pomóc dziecku przejść przez poszczególne etapy jego rozwoju i dorastania. W taki sposób, by wyposażyć je w jak najwięcej zasobów. Zarówno emocjonalnych, jak i informacyjnych (jak najwięcej stosownie do wieku oczywiście), które pozwolą dziecku radzić sobie w życiu coraz bardziej samodzielnie.
Jak wyposażyć malucha w te zasoby?
Wymaga to pewnych podstaw rozwoju dziecka. Zrozumienie jego możliwości, ograniczeń i potrzeb rozwojowych powoduje, że wszelkie komunikaty wysyłane z Twojej strony do dziecka, są dostosowane do jego wieku i możliwości poznawczych. Nie przeciążasz go, ale też nie wymagasz ponad miarę. Znasz, rozumiesz i akceptujesz jego ograniczenia, a to sprawia, że Twoje działania mieszczą się w granicach dziecięcych możliwości. Dzięki temu unikasz frustracji dziecka i budujesz w nim silne podstawy akceptacji swojego ja w tu i teraz.
Do tego dochodzi rozumienie procesów emocjonalnych. Autorzy bardzo ciekawie omawiają to zagadnienie. Dziecko, szczególnie małe, nie jest w stanie kontrolować emocji. Oczekiwanie od niego zdolności regulacyjnych w tym zakresie jest sporym nieporozumieniem. Dlatego to właśnie rodzic powinien być „kontenerem” na te szczególnie trudne i wzorcem do ich wyrażania. Wyrażania, a nie regulowania. To oczywiście wymaga sprawności w zarządzaniu emocjami od samego rodzica.
Ważne też, w przygotowaniu startu dla swojego malucha jest prawidłowe modyfikowanie jego zachowań. Tu autorzy sugerują wychowanie bez kar i nagród, co ma wiele zalet i rzeczywiście jest ciekawą (choć trudną) strategią. Pozwala unikać dziecięcego upokorzenia, ale też nie rozwija zdolności manipulacyjnych. Jednocześnie wychowanie bez kar i nagród pozwala uniknąć zjawiska „przeniesienia motywacji”. Dziecko, które zajmuje się czymś ciekawym i angażuje się w to – robi to z motywacji wewnętrznej. Chce, interesuje się, sprawia mu to przyjemność. Nagradzanie sprawia, że motywacja nabiera charakteru zewnętrznego: „zrobię to dla nagrody”. Oczywiście nie chodzi tu o niechwalenie dziecka. Trzeba chwalić. Nie oznacza to jednak, że trzeba też od razu nagradzać. A i z chwaleniem warto też się miarkować, by nie przedobrzyć.
Praktyczne wskazówki
Ważnym elementem w książce jest naturalność i autentyczność. Autorzy podkreślają, że okazanie emocji (również nerwów i złości) i odpowiednie zachowanie po ich pokazaniu (np. przeproszenie za niestosowny wybuch) uczy dziecko znacznie więcej kompetencji społecznych, niż wygłaszanie wyuczonych formułek bez emocji, gdy w środku rodzic aż kipi ze złości. Dziecko widzi tę niespójność i wcale mu ona nie służy. Lepiej jest pokazać nerwy, skoro je czujemy (niekoniecznie w postaci krzyku), niż tłumić i uczyć dzieci tłumienia.
Ta autentyczność uczy też dzieci wyrażania nie tylko swoich emocji, ale również swoich potrzeb i niepokojów.
Jak dla mnie książka wnosi wiele dobrego. I może się sprawdzić jako wsparcie dla wielu rodziców dzieci w wieku przedszkolnym i przedprzedszkolnym. Nie do końca zgadzam się z rozdziałem, w którym autorzy zachęcają do włączenia maluchów do uczestniczenia w nowych technologiach. Myślę, że dziecko w wieku trzech – czterech lat, jeszcze tego nie potrzebuje. Lepiej pokazywać mu alternatywne sposoby spędzania wolnego czasu: zabrać na spacer, na plac zabaw, na wycieczkę czy pograć w planszówki, niż grać na konsoli. Ale to jedyna rzecz, z którą się nie zgadzam. Wszystkie pozostałe zagadnienia, emocje, wychowanie bez kar i nagród, wsparcie dziecka, podążanie za jego rozwojem i autentyczność rodzica – są warte przemyślenia i wzięcia do swojej rodzinnej rzeczywistości.
A ogólny ton książki: wspierający, empatyczny z ogromną dawką zrozumienia (nie biczuj się, gdy coś pójdzie nie tak; nie chodzi o to, by być idealnym rodzicem – ale o to, by być wystarczająco dobrym; to nie koniec świata, gdy krzykniesz – po prostu przeproś po tym i staraj się nie powtórzyć takiego zachowania) sprawia, że rodzic czuje się realnie zaopiekowany i podniesiony na duchu. Dlatego z czystym sumieniem: polecam!