Wysoka wrażliwość to nie jest dysfunkcja. To szczególna konstrukcja układu nerwowego, która powoduje, że wysoko wrażliwa osoba bardziej czuje, słyszy, doświadcza. Bardziej nie znaczy lepiej. Nie znaczy też, że gorzej. Jedyne, co odróżnia ją od osób, które nie są wysoko wrażliwe to natężenie.
Wyobraź sobie, że jesteś na przyjęciu. Jest gwar, głośna muzyka, pyszne jedzenie. Czujesz się nieco przytłoczony mnogością doświadczeń. Tak wielokrotnie czują się osoby wysoko wrażliwe i wcale w tym celu nie muszą iść na przyjęcie.
Dorośli z wysoką wrażliwością mają szereg narzędzi, by sobie poradzić w świecie bodźców i hałasów. To terapia, treningi, okresy wyciszenia.
Dzieci nie mają takich możliwości (samodzielnie), ponieważ zdane są na takie wsparcie, jakiego udzieli im rodzic. Lub jakie im zapewni.
A trenowanie swojego mocnego doświadczania jest bardzo ważne. Jeżeli wysoko wrażliwe dziecko nauczy się żyć ze swoim układem nerwowym (a i tak jakoś musi), to łatwiej mu będzie odnaleźć się w otoczeniu.
I o tym właśnie odnajdywaniu jest książka dr Agaty Majewskiej Jak wspierać dzieci wysoko wrażliwe.
Jak wspierać dzieci wysoko wrażliwe – o książce
Pozycja została napisana przez kobietę, która jest zarówno doktorem nauk o rodzinie, psychotraumatologiem, terapeutą dzieci i młodzieży, jak i po prostu mamą. Z rodzicielstwem ma więc do czynienia na płaszczyźnie zawodowej i prywatnej. Ze wstępu przebija sugestia, że sama jest osobą wysoko wrażliwą, co odziedziczyły (w przenośni – nie ma bowiem badań na temat dziedziczenia genetycznego wysokiej wrażliwości) również jej dzieci.
Autorka na kolejnych kartach książki wskazuje, w jaki sposób wsłuchać się w swoje wysoko wrażliwe dziecko. Jak się nim zaopiekować i pomóc mu zrozumieć jego sposób doświadczania. To zrozumienie może się okazać kluczem do oswojenia stylu odbierania bodźców.
Oczywiście, to nie jest poradnik, jak książka kucharska. Weź to i tamto, a ciasto się uda. To raczej zbiór drogowskazów. Jak wybierzesz tę drogę, to możesz dotrzeć do celu, ale nie jest powiedziane, że na pewno.
Autorka sugeruje też, by skorzystać z pomocy specjalistów i terapeutów. Ich doświadczenie i wiedza pomogą dopasować podpowiedzi do indywidualnej sytuacji danej rodziny.
Raz jeszcze powtórzę, wysoka wrażliwość to nie jest dysfunkcja. Terapia nie jest potrzebna, żeby coś „naprawić”. Ona potrzebna jest po to, by zrozumieć siebie i to, jak funkcjonuje układ nerwowy. By zrozumieć, że to, że czujesz bardziej, nie oznacza, że coś z Tobą jest nie tak. Dla własnego komfortu potrzebujesz tylko nauczyć się z tym żyć.
Książka podejmuje też temat relacji rodzicielskiej z dzieckiem wysoko wrażliwym. Życie z wysoko wrażliwym dzieckiem nie jest łatwe. Wymaga ogromu cierpliwości i zrozumienia, ponieważ takie dziecko samo siebie do końca nie rozumie. To faktycznie rodzicielstwo na wysokich obrotach, jak mówi podtytuł tej książki.
Choć można w książce znaleźć wiele wartościowych i praktycznych wskazówek, to nie jest remedium na wszystkie wyzwania rodzicielstwa, szczególnie w kontekście wysokiej wrażliwości. Samo jej przeczytanie nie ułatwi codzienności. Trzeba jeszcze omówione wskazówki wdrożyć, a czasem właśnie skorzystać ze wsparcia specjalistów.
Warto jednak sięgnąć po nią, chociażby po to, by znaleźć właściwy kierunek działania. By znaleźć podpowiedź, co do tego, jak działać dalej.