Pojawienie się dziecka w rodzinie znacząco uszczupla nasze zasoby czasowe. Przybywa nowych obowiązków, spraw do załatwienia, rezygnujemy wtedy często w naszym planie dnia z troski o siebie i kontaktów ze znajomymi. Odkładamy na później rzeczy, które wydaje nam się, że mogą poczekać. Bo czym, jak nie odległym marzeniem, może wydawać się gorąca kąpiel w obliczu sterty prania, prasowania, obiadu do przygotowania? Dodatkowo oczekiwania społeczeństwa, pokutujący w świadomości mit Matki Polki, która poświęca siebie dla innych sprawiają, że trudno jest nam myśleć o naszych potrzebach, bez łączenia tego z egoizmem.
Zachowujemy się trochę jak drwal, który ścina piłą drzewo i nie ma czasu, żeby naostrzyć piłę, odpocząć, zregenerować siły i wrócić do pracy z nową energią…
I tak mijają dni, tygodnie, miesiące, lata (?), a nasze zasoby energetyczne powoli się wyczerpują. Rośnie frustracja, zmęczenie, stajemy się bardziej kłótliwe, brakuje nam siły do działania, „siadają nam baterie”. Cierpimy nie tylko my, ale i nasze otoczenie – partner, dla którego często nie mamy czasu i dziecko, które doskonale wyczuwa nasz gorszy nastrój. Paradoksalnie poświęcając się dla dobra innych, pragnąc dawać im więcej, dajemy im mniej. A każdy z nas, żeby dawać innym, musi najpierw zadbać o swoje zasoby energetyczne. Tylko kiedy? Przecież doba ma 24 godziny, które macie już dokładnie wypełnione.
Rzeczywiście, gdy żyjemy czynnościami dnia codziennego, dopisując jedynie kolejne rzeczy do naszej listy zadań, często niemożliwa wydaje się zmiana sytuacji. Zwłaszcza, że zadań ciągle przybywa, a my jesteśmy mistrzyniami tworzenia list, które nigdy się nie kończą. Od czego zacząć nasze poszukiwania czasu dla siebie, poszukiwania możliwości regeneracji sił i odnawiania zasobów energetycznych?
Proponuję najpierw znaleźć godzinę tylko dla siebie, kiedy zastanowisz się, co jest dla ciebie w życiu ważne. Jaką matką, żoną, córką, kobietą chcesz być? Czy to, jak żyjesz na co dzień przybliża cię do tego celu? Jeśli nie, to co chciałabyś zmienić? Z tymi przemyśleniami zacznij poszukiwać możliwości znalezienia czasu dla siebie. Być może z perspektywy tysiąca rzeczy na liście zadań może ci się to wydawać stratą czasu, ale w dłuższym okresie zobaczysz, że warto.
Punkt pierwszy – daj sobie prawo do odpoczynku
Zmiany warto zacząć od dania sobie prawa do odpoczynku, relaksu, do czasu tylko dla siebie. Czasem bardzo trudno jest nam szczerze przyznać się przed sobą, że w dbałości o samego siebie nie ma nic złego, że troska o siebie nie jest wyrazem egoizmu, tylko myślenia o innych. Jeśli czujesz, że jest to dla ciebie trudne, to zrób listę korzyści – dla siebie i dla bliskich, które odniesiecie, gdy będziesz więcej czasu poświęcała sobie. Dla mnie jedną z tych korzyści jest to, że bardziej dbając o siebie, więcej daję innym. Niekoniecznie w sensie czasu, ale w sensie jakości kontaktu, zadowolenia z przebywania razem, zarażania radością życia.
Jak już dasz sobie prawo do odpoczynku, to zapoznaj się z kilkoma sposobami, których wykorzystanie powinno ułatwić ci znalezienie czasu dla siebie. Jeśli nie dasz sobie tego prawa, to istnieje ryzyko, że zamiast zadbania o siebie – czas, który „zaoszczędzisz” dzięki poniższym technikom, wypełnisz kolejnymi zadaniami z niekończącej się listy tego, co „zrobić trzeba”.
Punkt drugi – asertywność
Jesteśmy często wychowywani w duchu „nieodmawiania”, dzieciom mówi się, że nieładnie jest odmawiać, że nie wypada, że ktoś pomyśli sobie, że jesteśmy niekoleżeńscy, egoistyczni. Często z takim przeświadczeniem (zupełnie nieświadomym) funkcjonujemy w życiu dorosłym i nie zdajemy sobie sprawy, że nie mówiąc „nie” sprawom, które do nas trafiają, często zupełnie przypadkowo, mówimy „nie” innym, zdecydowanie ważniejszym rzeczom, na które po prostu nie starcza nam czasu. Nie zachęcam Was do odmawiania wszystkim prośbom, ale o świadome zgadzanie się na ich spełnienie lub też nie, jeśli uznacie, że są w waszym życiu sprawy ważniejsze, na które decydujecie się poświecić czas.
Zachęcam cię do przeczytania książki Marii Król Fijewskiej „Stanowczo, łagodnie, bez lęku”, która w sposób przystępny przedstawia temat asertywności. Pamiętaj, że asertywność to umiejętność dbania o siebie, przy jednoczesnej trosce o innych i jest zupełnie czymś innym niż arogancja i agresja.
Punkt trzeci – dzielenie się obowiązkami
Specjalnie piszę tu o dzieleniu się, a nie delegowaniu, bo zakładam partnerstwo w rozmowie, chęć zrozumienia i znalezienia rozwiązań, które będą do zaakceptowania dla wszystkich zainteresowanych. Od czego zacząć? Zrób listę obowiązków i prac domowych, które są do zrobienia. Zastanów się, którymi z nich musisz zajmować się osobiście, a które mógłby wykonywać ktoś inny, a z których można w ogóle zrezygnować? Jeśli to tej pory wszystko było na twojej głowie, albo czujesz, że robisz więcej niż możesz, to znajdźcie czas na rozmowę z partnerem, którą możesz zacząć od:
„Wiem, że do tej pory ja zajmowałam się …. (i tu wymieniasz czynności, nie mów, że wszystko jest na twojej głowie bo to może doprowadzić do kłótni). Czuję się już bardzo zmęczona i chciałabym mieć trochę czasu dla siebie (tu możesz też wymienić konkretne rzeczy, na które chciałabyś mieć czas). Zastanówmy się, co możemy zrobić, aby było to możliwe?”
Ważne jest, żebyś mówiła o swoich potrzebach, nie dawała odczuć partnerowi, że się poświęcasz, nie zrzędziła, bo tego nikt nie lubi. Staraj się nie porównywać z nikim, lecz mówić o tym, czego tobie brakuje i dążyć do znalezienia rozwiązania sytuacji.
Obowiązkami możesz podzielić się z wieloma osobami – począwszy od partnera, poprzez dzieci (ważne jest, aby zadania dopasować do możliwości dzieci), dalszą rodzinę, a skończywszy na pani do sprzątania.
Może twoi rodzice lub teściowie, jeśli mieszkają w pobliżu, mogliby przychodzić np. raz w tygodniu i opiekować się dzieckiem. A może masz koleżankę, której możesz podrzucić dziecko na dwie godziny w tygodniu, a innego dnia zająć się jej szkrabem?
Pomyśl też o swoim dziecku, które warto zacząć wdrażać w obowiązki domowewłaściwie już od samego początku, jak zaczyna chodzić. Np. moja niespełna półtoraroczna córka zanosi chleb w koszyczku na stół. Ważne jest, żeby rodzaj zadania dopasować do wieku i możliwości twojego dziecka. Czasem też trudne jest dla nas to, że wdrożenie w nowe obowiązki zabiera więcej czasu niż zrobienie czegoś samemu. Ten poświęcony czas procentuje później, kiedy po jakimś czasie wykonanie danej czynności możemy w całości powierzyć dziecku, a samemu zająć się w tym czasie innymi sprawami.
Aby uatrakcyjnić dziecku prace domowe możesz też zrobić z nich rodzaj inicjacji, nagrody – np. przyjąć zasadę, że daną czynność wykonuje się dopiero od pewnego wieku. Wtedy dziecko często nie może się doczekać, kiedy będzie mogło np. zmywać naczynia po śniadaniu, bo kojarzy mu się to z większą odpowiedzialnością, powolnym wchodzeniem w odległy świat dorosłych.
Podsumowując – angażując wszystkich domowników w prace domowe nie tylko masz więcej czasu na inne rzeczy, ale także wzmacniasz poczucie przynależności, odpowiedzialności, wspólnoty w rodzinie, a dzieciom dajesz przykład, pokazujesz wzorce, które z dużym prawdopodobieństwem wykorzystają w życiu dorosłym, w swojej rodzinie. Robisz też przysługę swojej przyszłej synowej 🙂
Czy myślałaś o zaproszeniu do Waszego mieszkania pani do sprzątania? Jeśli nie, to zastanów się, co stoi na przeszkodzie? Z moich rozmów z mamami wynika, że często nie chodzi o aspekt finansowy, ale o blokady, które mamy w głowach, np. obawy o to, co pomyślą sobie inni – „No jak to, siedzi w domu i jeszcze bierze sobie panią do sprzątania? Zupełnie sobie nie radzi!” Takie myśli można przepracować, można nauczyć się reagować w sytuacjach, kiedy ktoś nam coś takiego powie, a czas który zyskamy powierzając prace domowe pani, która sprząta, przeznaczymy wtedy na troskę o siebie.
Punkt czwarty – odpuszczanie
Właściwie ten punkt jest związany z dwoma poprzednimi, ale chciałabym go rozwinąć o jedną myśl. Jeśli masz tendencje do nadmiernego perfekcjonizmu to zastanów się, czy warto? Pomyśl, na co nie masz czasu, a mogłabyś go mieć, gdybyś zrezygnowała z perfekcyjnego wykonywania niektórych czynności? Może to jest właśnie ten czas, który mogłabyś przeznaczyć dla siebie?
Punkt piąty – docenianie się
Może dziwisz się, co ma docenianie się do poszukiwania czasu dla siebie. Otóż moim zdaniem ma – im częściej będziesz doceniała to, co robisz (np. myśląc wieczorem o jednej rzeczy, z której jesteś zadowolona w danym dniu), tym bardziej będziesz dawała sobie prawo do odpoczynku, do hobby, do czasu tylko dla siebie. Dlatego gorąco zachęcam cię do doceniania siebie za to, co robisz i jaka jesteś.
A co będziesz robić w wolnym czasie?
Pomyśl o rzeczach, które sprawiają Ci przyjemność. Sport, spotkania z przyjaciółką, wyjście do kawiarni, dobra kawa o poranku, gorąca kąpiel wieczorem, wizyta w spa, wieczór z mężem tylko we dwoje? Nawet kilka minut dziennie poświęconych na to, co lubisz może znacząco polepszyć twoje samopoczucie i pomóc odbudować zasoby energetyczne, dzięki którym będziesz bardziej radosna, wypoczęta i szczęśliwa. A szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko, partner, otoczenie 🙂
Jeśli chcesz być bardziej asertywna, zrozumieć stres i dawać sobie z nim radę lub lepiej zarządzać sobą w czasie, to zapraszam Cię na bezpłatne warsztaty, które prowadzę w Fundacji RoRo. Więcej informacji znajdziesz na www.klubmam.org, www.fundacjaroro.org oraz na Facebooku.
Bibliografia:
Maria Król Fijewska, „Stanowczo, łagodnie, bez lęku”.