Co poczytać dziecku? Oto jest pytanie 🙂
Dla dziecka już nieco podrośniętego atrakcyjne jest wspólne oglądanie książeczek i słuchanie czytanego tekstu. Wiele czasu można spędzić razem, oglądając „Miasteczko
Mamoko” Aleksandry i Daniela Mizielińskich („Dwie Siostry” 2010). Czternaście stron
dużego formatu (31,5 na 23,5 cm) opowiada (wyłącznie rysunkiem) historię mieszkańców tytułowej miejscowości. Ilustracje zawierają ogromną ilość szczegółów, które można pokazywać dziecku, a potem zachęcać do ich szukania. Znakomita zabawa połączona z kształceniem spostrzegawczości (proszę zwrócić uwagę na grę słów: Mamoko= mam oko).
Z chodziakiem można wrócić (wrócić, bo już niemowlakowi bez obaw dawaliśmy do rączki tę twardą książkę – kartonowe karty) do lektury „Pierwszych urodzin prosiaczka„. Dziecko nadal nie da rady porwać i zniszczyć solidnych stronic książeczki. Natomiast teraz pokażemy mu dokładnie gości jubilata. Pokażemy dzika, pszczoły, żuka, susła, kurę, dżdżownicę, niedźwiedzia. A także wiewiórki i nieożywione elementy świata, które prosiaczek dostał w prezencie (m.in. jabłko, arbuz, pióropusz, jajko, balon, tort).
Przed snem warto poczytać „Wiersze do poduchy” Małgorzaty Strzałkowskiej („Bajka” 2010) – ciepłe, przesycone łagodnym humorem. Rytm kołysanki pomału przeniesie chodziaka w sen, gdzie będzie mógł tworzyć ciąg dalszy zasłyszanych historii. Niebieska kolorystyka książki kojarzy się z nocą, a miękka okładka (bardzo przyjemna w dotyku; 20,5 na 25 cm), z gąbką w środku i zaokrąglonymi rogami, przywodzi na myśl poduszkę.
Wspólne lektury z dwulatkiem pozwolą nam nawiązać silne wzajemne więzi. Będziemy mieć wspólne tematy do dyskusji. Dziecko nauczy się spędzać czas z książką w ręku, przekona, że wiedzę o świecie może czerpać nie tylko z bezpośrednich obserwacji otoczenia, ale również z zadrukowanych stronic. A jeśli widuje rodziców pogrążonych w lekturze, poczuje się dumne, uczestnicząc w ich sposobie spędzania czasu.