Uff… 5 minut spokoju. A to co znowu? Ryk, bo zepsuła się wieża z klocków? Czy to taki ważny powód, aby urządzać histerię? No i w dodatku za nic na świecie nie chce się uspokoić!
Nie mam siły… Kolejna próba uspokojenia malca nie przynosi rezultatu. Udało się po 7 podejściu odwrócić uwagę i zająć go zabawą w bieganie wokół stołu. Łzy obeschły.
To może pójdziemy na spacer? (ruch na świeżym powietrzu zawsze pomaga, może on się nudzi?) Chodź, założymy buty. Nie te? Prawy adidas leci w stronę pokoju, lewy zmierza w stronę kuchni. Głośne NIEEEE TE wypełnia przedpokój, a może i całą klatkę schodową naszego wieżowca. Innych nie mamy… (teraz matczyna myśl w popłochu przeszukuje zakamarki pamięci, czy gdzieś w szafie przypadkiem nie ma innych bucików…).
Znowu wybuch płaczu i złości.
Brzmi znajomo?
Bezradność rodzica sięga zenitu. Jeszcze chwila, a przyjdzie złość (która czai się tuż tuż)… a wtedy…
Bunt dwulatka – trudne momenty
Każdy, kto miał dziecko wie… Tych sytuacji jest wiele w ciągu dnia, tygodnia, miesiąca. Z niektórych uda nam się wybrnąć pokojowo, z innych czasem niestety nie. Co robić? Jak poradzić sobie w sytuacji, gdy dziecko nie bardzo chce z nami współpracować? Z pomocą przychodzi znajomość faz rozwojowych dziecka. Ale nie tylko powierzchownie. „Ma dwa lata to znaczy, że przechodzi bunt dwulatka i trzeba to przetrwać, to minie”. W tym zdaniu jest tylko częściowa prawda. Faktycznie, około drugich urodzin dzieci odmawiają współpracy z dorosłymi. Ale nie jest to spowodowane jakimś mitycznym buntem, tylko kolejnym krokiem w rozwoju i dążeniu do samodzielności. Proces ten, jeśli nic go po drodze nie zakłóci, powinien zakończyć się w oficjalnej dorosłości, czyli po 18. urodzinach. Zatem patrząc na dwulatka, warto pomyśleć, że oto właśnie robi pierwsze nieśmiałe próby w kierunku doroślenia. A że jeszcze nie wie jak, więc próbuje, jak umie.
Bunt, czy nie bunt?
Osobiście nie lubię słowa „bunt” na określenie tego okresu rozwojowego. „Bunt” kojarzy mi się z niesubordynacją, negowaniem zasad, rebelią i rewolucją, walką o władzę i podważaniem zasadności moich decyzji (tak bardzo przemyślanych przecież).„Bunt” można albo przeczekać, albo stłumić.
Przeczekanie bez reakcji może skończyć się przejęciem władzy. Stłumienie pozostawia co prawda władzę w dotychczasowych rękach, ale powoduje podskórne narastanie niezadowolenia i ponowny wybuch w najmniej spodziewanym momencie.
W odniesieniu do dzieci przeczekanie i brak reakcji ze strony rodzica prowadzi do chaosu w zachowaniu dziecka, skutkuje dużym niepokojem, brakiem w rozróżnianiu tego, co wolno, a czego nie. Dziecku nie zależy na przejmowaniu władzy, chociaż niektórzy rodzice i specjaliści czasami tak mówią. Dlaczego mu nie zależy? Bo nie wiedziałoby, co z tą władzą zrobić. Życie w świecie, w którym wszystkie życzenia się spełniają, prowadzi do braku umiejętności radzenia sobie z trudnościami, niewygodami, a w dodatku jest niewypowiedzenie nudne (a nuda jest bardzo przykrym stanem). Z władzą idzie w parze odpowiedzialność, której małe dziecko (ba, nawet nastolatek) nie jest w stanie unieść.
Tłumienie dążeń do samodzielności – bunt dwulatka
Tłumienie zaś w swojej najcięższej postaci, czyli nagminne karanie poprzez wycofywanie miłości, obrażanie się, krzyczenie oraz inne rodzaje kar dotkliwych, prowadzić może w pierwszej fazie do nasilenia się oporu dziecka i „ogłuchnięcia” na wszelkie rodzaje argumentów, a w skutkach długoterminowych – do „profilaktycznego” mówienia „nie” przez dziecko na każdą prośbę czy polecenie, wzmocnienie oporu po stronie dziecka i częste działania w trybie „strajku włoskiego” albo też rozwinięcie się umiejętności mijania się z prawdą, potocznie zwanej kłamstwem. Może też skutkować nadmierną skłonnością do podporządkowania, brakiem własnego zdania, zdawaniem się na opinie innych, chęcią zaspokajania potrzeb innych bez rozpoznawania potrzeb swoich. A tego pewnie żaden rodzic nie chce…
Już samo myślenie o trudnym dla nas zachowaniu w kategoriach „bunt” powoduje, że rodzic sięga po te dwa opisane wyżej sposoby radzenia sobie z sytuacją. A przecież można inaczej. To nie „bunt dwulatka”, a początek drogi do samodzielności. Badanie świata i sprawdzanie, jaki ten świat jest. Nauka radzenia sobie z frustracją wynikającą z tego, że jednocześnie chce iść na spacer i zostać w domu. Nauka rozpoznawania tego, czego chce i potrzebuje. Pierwsze lekcje podejmowania decyzji i sprawdzania ich skutków, które nie zawsze mu się podobają. Jeśli na te zmagania dziecka popatrzymy jak na proces uczenia się, to z większą gotowością sięgniemy po inne reakcje niż odpuszczenie lub pacyfikowanie.
Co można zrobić?
Po pierwsze warto pamiętać, że „niegrzeczność” (to kolejne słowo, za którym nie przepadam) dziecka, nie wynika ani ze złośliwości, ani z chęci rządzenia, a na ogół jest wynikiem:
– silnej potrzeby eksploracji otoczenia, czyli zobaczenia, co tam się kryje na stole,
– trudności w radzeniu sobie z dokonaniem wyboru,
– braku umiejętności nawiązywania kontaktu, czyli gdy chce się bawić, to zamiast podejść i zaprosić do zabawy (musimy pamiętać, że niektóre dwulatki jeszcze nie komunikują się werbalnie dość dobrze) to podchodzi i uderza albo zaczyna rozpaczliwie płakać,
– silnego pobudzenia emocjonalnego, które utrudnia rozpoznanie, czego tak naprawdę chcę i potrzebuję,
– zafascynowania jakąś czynnością.
Aby pomóc dziecku przejść przez ten trudny okres z sukcesem, aby nauczyło się, że jego potrzeby są też ważne, aby zobaczyło, że rodzic je wspiera w trudnych dla niego chwilach, warto włożyć trochę wysiłku w zmianę dotychczasowych automatycznych reakcji, a może nawet w zmianę poglądów dotyczących motywów postępowania dziecka. W tym celu warto nauczyć się rozpoznawania i nazywania hipotetycznych potrzeb dziecka. Nazywania emocji dziecka. Dawania ograniczonego wyboru. Świadomego, współczującego i empatycznego towarzyszenia dziecku, gdy przeżywa frustrację. Aktywnego wraz z dzieckiem poszukiwania rozwiązań trudnej sytuacji.
Możliwe reakcje na bunt dwulatka
Gdy zawaliła się wieża z klocków, a nasz malec zanosi się płaczem, zamiast „przestań, nic się nie stało” warto powiedzieć: „Płaczesz, bo chciałeś zbudować dużą wieżę, a ona się zepsuła? Wygląda na to, że jest ci smutno z tego powodu. Chcesz się teraz przytulić? Możemy zbudować drugą wieżę. Chcesz?”. To pomaga uczyć się rozpoznawania własnych potrzeb i emocji, poszukiwania rozwiązań, radzenia sobie z frustracją. Pomaga też wierzyć, że nawet w najtrudniejszej sytuacji będzie obok ktoś, kto w trudnej chwili zrozumie i pomoże przetrwać trudny czas. A to ogromny kapitał na całe życie.
To, co napisałam o tym, jak można poradzić sobie z „buntem”, brzmi prosto, ale… jest sprzeczne z naszym własnym doświadczeniem. Do nas nikt tak w dzieciństwie nie mówił. Słyszeliśmy raczej: „przestań, nic się nie stało”. Czasem nas straszono. Dlatego też nawykowo sięgamy po takie metody, jakie wobec nas stosowano, zwłaszcza w chwili wzburzenia i bezradności. Mimo najszczerszych chęci trudno nam „automatycznie” stosować takie sposoby komunikacji z dzieckiem, które prowadzą do porozumienia, a nie tylko do pokazania, kto tu rządzi.
Dlatego aby nauczyć się nowych, innych sposobów komunikacji, warto bliżej je poznać oraz przećwiczyć, na przykład podczas warsztatów dla rodziców.
Kocham, więc się rozwijam
Dzielnica Rodzica patronuje projektowi „Kocham, więc się rozwijam”, w ramach którego Beata Chrzanowska-Pietraszuk poprowadzi w najbliższym czasie 3 warsztaty. Spotkanie 10 maja poświęcone będzie zagadnieniom, do których wstęp stanowi powyższy artykuł. 25 kwietnia zapraszamy na zajęcia „Emocje – przyjaciel czy wróg? Jak wspierać dziecko w radzeniu sobie z silnymi emocjami”, a 9 maja na warsztaty „Jak przygotować dziecko do pójścia do szkoły”. Organizatorem spotkań jest Strefa RozwoYou – centrum edukacyjne kierujące swoją ofertę do dorosłych, dzieci, rodziców oraz do biznesu.
Szczegółowe informacje o poszczególnych warsztatach znajdują się na stroniewww.strefarozwoYou.pl oraz na Facebooku https://www.facebook.com/pages/Strefa-RozwoYou/1590712761198221?fref=ts
Miejsce: Uczelnia Łazarskiego, ul. Świeradowska 43, Warszawa
Program warsztatów:
sobota, 25.04, godz. 10:00-16:00 – „Emocje – przyjaciel czy wróg? Jak wspierać dziecko w radzeniu sobie z trudnymi uczuciami”, warsztaty dla rodziców dzieci w wieku 3-5 lat.
sobota, 9.05, godz. 10:00-16:00 – „Jak przygotować dziecko do pójścia do szkoły?”, warsztaty dla rodziców dzieci 6-letnich.
niedziela, 10.05, godz. 10:00-16:00 – „Bunt – dobry czy zły?”, warsztaty dla rodziców dzieci w wieku 1,5-6 lat.