Pisanie bajei-pomagajek to chyba wyższa szkoła jazdy.
To prosta rzecz. Powiedzmy, że dziecko idzie do przedszkola, nie musimy wyciągać niewiadomo jakich bajek na ten temat, wystarczy, że opowiemy dziecku, jaki był nasz pierwszy dzień w przedszkolu. Ja tego nie pamiętam, ale może ktoś pamięta. Albo wyobraźmy sobie chłopca albo dziewczynkę, która jest w podobnym wieku i opowiedzmy, jak wygląda jej pierwszy dzień w przedszkolu, jak przychodzi, tam jest dużo dzieci, siadają, są panie przedszkolanki. Po prostu to jest taka bajka, taka opowieść, która może być fajna dla dziecka.
W moim odczuciu są dwa rodzaje bajek terapeutycznych, jeden to jest prawdziwa bajkoterapia, która prowadzona jest przez wykwalifikowanych psychoterapeutów dla dzieci, które przeżyły jakąś poważną traumę, muszą poradzić sobie z czymś bardzo trudnym. Pan nie zajmuje się takimi bajkami. Jaka jest Pańska bajkoterapia?
Nie mam wykształcenia psychologicznego, ale zawsze bardzo się interesowałem psychologią, bardzo dużo czytałem na ten temat, także mam sporą wiedzę na ten temat i piszę bajki pod kątem konkretnych dzieci. Jednak bardzo często zdarza się, że kiedy rodzice do mnie przychodzą, mówię, że to jest poważny przypadek i dziecko powinno być pod opieką psychologa. Bajka bajką, to jest bardzo fajna rzecz, to też pomaga, ale nie zastępuje terapii.
Jakich tematów Pan nie realizuje, a jakie podejmuje?
Kolejny raz wraca do mnie prośba od mamy, która zajmuje się dzieckiem sama, bo tata ich zostawił. Dziecko idzie do przedszkola, zauważa, że dzieci wokół mają dwoje rodziców i zaczyna pytać, jak to jest, że ja nie mam. Próbuję przybliżyć jakoś tę sytuację, ale nie mam pomysłu. Zawsze w bajce próbuję wyciągnąć jakiś pozytyw, a tutaj nie mam jak. Może w końcu sobie z tym poradzę. Zresztą przez lata proszono mnie o bajkę o tym, że ktoś najbliższy choruje i ma umrzeć i w końcu (ta bajka rodziła się jakieś dziewięć miesięcy) napisałem tę bajkę i poradziłem sobie z tym. Zresztą ona jest opublikowana i zacząłem być zadowolony, jak to przedstawiam. Prosta odpowiedź jest taka, że podejmuję się tych tematów, w których mam poczucie, że uda mi się napisać coś dobrego.
W jakich sprawach możemy pomóc bez używania wielkich psychologicznych teorii?
To są wszelkie drobne strachy wieku dziecięcego – ktoś się boi ciemności, czarnego pudełka, zwierząt, psów. Według mnie to są rzeczy, z którymi spokojnie można poradzić sobie bajką-pomagajką. Teraz zaczynam pisać dla dziecka, które strasznie się boi błyskawic. Jest tego multum – tak jak dorośli boją się różnych rzeczy, to dzieci tak samo.
Jak można oswoić takie tematy – ciemność, jakiś tajemniczy przedmiot, sprawy, które dorosłym wydają się nie być problemem, bagatelizują je.
Dla dziecka jest to jak najbardziej realne i trzeba się wczuć w to, jak dziecko na to reaguje. I z punktu widzenia dziecka opowiedzieć o tym. Mechanizm bajki terapeutycznej w najprostszej wersji jest bardzo prosty – trzeba opowiedzieć o dziecku albo o zwierzątku, które miało podobny problem.
Czy to dziecko musi mieć podobne cechy?
Dziecko powinno utożsamić się z tą postacią, ale jeśli poczuje, że to jest ono, to może stwierdzić „to jestem ja, ja się boję, ja nie chcę.”. I wystraszy się tym. W zależności od tego, jak bardzo się boi można stworzyć bohatera dalej lub bliżej dziecka. Czyli jeżeli to nie jest bardzo mocny strach, to może to być chłopczyk, w podobnym wieku, o podobnych zainteresowaniach. Jeśli dziecko ma kotka, bohater bajki też może mieć kotka i się z nim bawić. I chłopiec nie uświadamiając sobie, odczuwa, że to jest ktoś podobny do niego, fajny kolega. Możemy opowiedzieć, że ten kolega miał podobny problem i powiedzieć, jak sobie z tym poradził. Dzięki temu dziecko, nie racjonalizując, dostaje historię o tym, jak ono samo może sobie z tym poradzić.
Czy na koniec powinno się powiedzieć „i Ty też możesz sobie poradzić”?
Nie, to powinno wyjść od dziecka. Moja pierwsza bajka terapeutyczna, którą napisałem na zamówienie, zresztą jedna z tych, z których jestem do tej pory najbardziej zadowolony, to była bajka o radzeniu sobie ze stratą: „Wojtuś i szczurek”. Dotyczyła chłopca, który miał szczurka, swoje ulubione zwierzątko. Rodzicie chłopca się rozwiedli, w związku z tym chłopczyk wiele przeżył i wiele stracił: został odrzucony przez dziadków, których bardzo lubił, musiał zmienić miejsce zamieszkania. I w bajce był inny chłopczyk o innym imieniu, który też miał szczurka. Uświadomiłem sobie, że przecież ten szczurek też stracił swoją rodzinę! Więc ten szczurek opowiadał: miałem kiedyś fajną rodzinę, miałem takie fajne miejsce zamieszkania i nagle po prostu zabrano mnie stamtąd.
Przez długi czas nie mogłem się z tym pogodzić, ale w końcu zobaczyłem, że jest taki fajny chłopczyk i zacząłem się z nim bawić, teraz jesteśmy przyjaciółmi, bardzo się lubimy. Pamiętam, jak mama tego chłopca pisała, że przeczytała to, za pierwszym razem nie było reakcji, ale po dwóch dniach chłopiec chciał, żeby jeszcze raz przeczytać tę bajkę. Przeczytała mu jeszcze raz i po tych dwóch razach niesamowita rzecz się stała: zawsze jak jechali autobusem było miejsce, gdzie się skręcało do dziadków. Zawsze płakał, a teraz powiedział: o, kiedyś tam jeździłem do dziadków. I to też był taki moment, kiedy stwierdziłem, fajna rzecz, muszę dalej to robić. Tak więc działają te bajki pomagajki. Tak naprawdę, jak się przyjrzeć od strony psychologicznej, to jest forma psychoterapii. Jeżeli dorosły ma problem, to są pewne techniki tego rodzaju, a tutaj są one skrojone na miarę dziecka.
A radzenie sobie z prostymi strachami typu czarna skrzynka, błyskawica, dentysta? Po prostu opowiedzmy o tym, jak sobie dziecko poradziło. Dobrze jest, gdy będziemy nazywali uczucia – że dziecko się boi, to jest taka zachęta, żeby dziecko potrafiło nazywać jak się czuje. Warto żeby bohater mógł w tej bajce z kimś porozmawiać, bo dziecko powinno być zachęcone do tego, żeby nie trzymało emocji w sobie, tylko znalazło kogoś, z kim może o tych rzeczach porozmawiać. Ta bajka też może coś takiego pokazać.
Jaki jest odbiór, komentarze, dostaje pan maile?
Dostaję maile, komentarze i to też jest fajne, bo rodzicom się to podoba, bardzo dziękują za te bajki terapeutyczne, ale też cieszę się, jak piszą o tym, jak fajnie działają, jak pomagają te bajki, jest mnóstwo tych komentarzy, mnóstwo opinii. Dotyczy to także zasypianek. Codziennie ponad tysiąc osób te bajki sobie czyta i drukuje, a nawet dochodzi do tego – to jest absurd – że one są piracone. Ja je udostępniam za darmo, ale są piracone – ktoś je zebrał i udostępnia w innym serwisie (śmiech).
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Emilia Kulpa
Paweł Książyk jest autorem bajek-zasypianek oraz bajek-pomagajek.