A gwiazdy niech płoną to powieść dla młodzieży, choć nawet starszego, kilkunastoletniego dziecka nie zostawiłabym z treścią tej książki samego. Dlaczego? Bo wymaga przegadania. Wymaga poświęcenia chwili spokoju, wyciszenia i porozmawiania o tym, co się wydarzyło i co doprowadziło do zdarzeń przedstawionych w powieści.

Głównym bohaterem jest Nathan, choć akcja rozgrywa się wokół Ala – jego starszego brata. Al popełnił samobójstwo. Oficjalnie nie zostawił żadnej kartki, żadnego listu – nic. Nathan znalazł przy nim kartkę z rysunkiem i słowami „pomóż mi”. Nikt też nie wie, że chwilę przed samym zdarzeniem Al dzwonił do Nathana, ale ten nie odebrał telefonu.
To powoduje, że chłopiec ma ogromne wyrzuty sumienia. Czuje się winny i ma wrażenie, że gdyby odebrał – to nic by się nie stało.
Poczucie winy i tęsknota za bratem popychają go do rozpoczęcia własnego śledztwa, które doprowadzi do wyjaśnienia tajemnicy. Początkowo motywuje go chęć przeniesienia odpowiedzialności na innych. Sam czuje się winny, więc za wszelką cenę chce znaleźć winnych w innych.
Nastoletnie reguły gry – A gwiazdy niech płoną
Rozpoczęte przez chłopca śledztwo powoduje, że poznaje on Megan – przyjaciółkę Ala. Okazuje się, że razem chodzili na zajęcia ze sztuki. Dla Megan śmierć Ala również jest zaskoczeniem. Chłopak był utalentowany, zdolny, miał przed sobą perspektywy na przyszłość i mnóstwo planów. Kochał życie i umiał się nim cieszyć. Co więc sprawiło, że zakończył je przedwcześnie?
Megan i Nathan początkowo są wobec siebie nieco nieufni, ale z biegiem czasu to się zmienia. Oboje zaczynają dostrzegać, jak bardzo Al zmienił ich życie, jak bardzo na nich wpłynął. Niestety, oboje też dostrzegają, że czują się wobec niego winni. Nathan z powodu nieodebranego telefonu. Megan z powodu ukrywania swojej przyjaźni z Alem przed pozostałymi ludźmi ze swojej paczki. Szczególnie przed swoją najlepszą przyjaciółką.
Okazuje się bowiem, że szkolny świat, nawet takiej szkoły, w której obowiązują mundurki i surowe zasady postępowania, to świat gorszy niż dżungla. Przerwy są prawdziwą walką o przetrwanie, a gdy trafisz na celownik drapieżnika – masz przekichane.
Albo jesteś na topie, albo jesteś fanem i wielbicielem tych na topie. Pozostali muszą się mieć na baczności i przemykać niezauważeni – bo może i im się dostanie od szkolnych przywódców stada.
Choć mam cichą nadzieję, że obraz młodzieży jest przerysowany, to szczerze się obawiam, że… nie jest. Znęcanie się, wyśmiewanie i poniżanie to najpopularniejsze „zabawy” niektórych dzieci, stosowane względem innych. Smutno i straszno.
Wszechobecne telefony to tylko ułatwiają. Nietrudno bowiem zaaranżować upokarzającą sytuację, a następnie ją nagrać i opublikować w sieci. Nietrudno przygotować materiały ośmieszające i pogrążające innego człowieka. A hejt i ośmieszanie przyciągają (choć jest to przerażające). Do tego nikt się temu nie przeciwstawia. Jeżeli nawet ktoś czuje się z tym źle, to też głośno o tym nie powie, nie powstrzyma oprawców z obawy przed tym, by nie stać się kolejnym celem.
Podsumowanie
Powieść jest niezwykle poruszająca. Czyta się ją szybko i łatwo ze względu na język, który jest bardzo przystępny. Jednocześnie zmusza do zatrzymania się i zastanowienia. Co ja bym zrobiła/zrobił w tej sytuacji? Jak bym się zachowała/zachował? Skłania do refleksji i stanowi bardzo ważną przestrogę.
Mimo tego, że czyta się ją łatwo i jest lekka w odbiorze, to przekaz treściowy i wartości, jakie porusza – lekkie nie są. Zmusza do rozliczenia samego siebie. Do zadania sobie kilku niewygodnych pytań. Dlatego właśnie nie zostawiłabym z nią nawet starszego dziecka.