Większość nauczycieli, chcąc spotkać się z rodzicem i z nim porozmawiać na temat jego dziecka, ma dobre intencje i zwyczajnie chce pomóc. Jest jednak kilka „przeszkód”, które stają mu na drodze, stąd nie zawsze udaje mu się do celu dotrzeć. Najczęstsze „przeszkody” w skutecznej komunikacji w szkole, które możemy zaobserwować każdego dnia to:
klasyfikowanie, etykietowanie, stygmatyzacja (np. „Dzieci z niepełnych rodzin są zaniedbane”, „Chłopcy później dojrzewają”, „Z rodzicem-prawnikiem nie da się dogadać”, „Młode nauczycielki niewiele potrafią”)
osądzanie (np. „Ten Jaś to beznadziejny przypadek”, „Kaśka jest bezczelna”, „Ten nauczyciel jest niekompetentny”)
porównywanie („W 4c nie ma problemów”, „Uczyłem Twoją siostrę dwa lata temu i szybciej zapamiętywała”, „Państwa syn zachowuje się dużo gorzej od pozostałych uczniów w klasie”, „Poprzedni wychowawca lepiej sobie radził z klasą”)
wypieranie się odpowiedzialności („W tej klasie nie da się uczyć”, „Każde nowe pokolenie jest coraz gorsze”, „Ta od polskiego zawsze się czepia”)
Używając wyżej wymienionych „środków”, utrudniamy sobie jasne przekazanie naszych potrzeb, a co za tym idzie, doprowadzamy siebie i rozmówcę do frustracji i tracimy z nim kontakt. A przecież za każdym takim sformułowaniem kryje się ważna informacja, której nie możemy poznać, bo czujemy się atakowani lub oceniani i jedyne, co nam pozostaje, to albo się bronić, albo wycofać, co znowu oddala nas od rozwiązania problemu i utrudnia szczery kontakt z drugą osobą.
Istnieje jeden spójny język ułatwiający komunikację w naszej szkolnej wieży Babel, jest nim język „żyrafy”. Został tak nazwany przez twórcę Porozumienia bez Przemocy, Marshalla Rosenberga, na cześć ssaka o największym sercu. Język ten jest furtką do tego, co w nas żywe, do naszych potrzeb, niekiedy zakamuflowanych w słowach, postawach lub gestach, które nieintencjonalnie ją zabarykadowują. Kluczem do furtki jest empatia, a co ważne – okazywana nie tylko drugiej osobie, ale przede wszystkim samemu sobie.
Marshall Rosenberg oraz jego naśladowcy nie odkrywają tak naprawdę nowego języka, nowej techniki czy też metody, stają się zwyczajnie tłumaczami naszego tradycyjnego stylu porozumiewania się i zachęcają nas do tego, aby takim tłumaczem być dla samego siebie oraz naszego otoczenia. Podstawą jest odkrycie tego, co w nas „żywe”, naszej prawdziwej potrzeby, bo kiedy idziemy do nauczyciela z myślą o nim, że jest „niekompetentny”, to tak naprawdę mamy na przykład potrzebę sprawiedliwego traktowania naszego dziecka lub odpowiedniej dla niego edukacji. W sytuacji odwrotnej, nauczyciel mówiąc, że rodzic „zaniedbuje” swoje dziecko, chce mu powiedzieć, że się martwi o swojego ucznia i prosi o współpracę.
Czy to nie proste? No właśnie nie do końca, stąd tyle konfliktów.
W naszej szkole jesteśmy w procesie uczenia się języka żyrafy, zadanie niełatwe, ale możliwe, skoro Rosenbergowi udało się go nauczyć zwaśnione nawet plemiona i narody. Najważniejsze to nie tracić kontaktu z sobą samym, a co za tym idzie z drugą osobą, bo nasze nawet raniące słowa najczęściej chcą wyrazić nasze potrzeby. Przetłumaczmy je więc na język żyrafy, żeby były dla nas samych i dla drugiej osoby jasne i czytelne. Spróbujmy przetłumaczyć sobie jedną szkolną „typową” sytuację z na język Porozumienia bez Przemocy.
W każdy poniedziałek rano Agatka przychodzi spóźniona na lekcje. W tym tygodniu stało się tak samo. Agatka wchodzi do klasy po 15 minutach po dzwonku. Nic nie mówiąc, idzie szybkim krokiem do swojej ławki. Nauczyciel mówi: „Jak zwykle się spóźniłaś!”. Dziewczynka zrobiła się czerwona i usiadła w ławce.
W nauczycielu „żywe” są następujące uczucia: podirytowanie z powodu przerwania lekcji, chce czuć się szanowany, a w spóźnianiu się ucznia widzi lekceważenie, dziewczynka nie powiedziała nic, wchodząc do klasy, a w opinii nauczyciela powinna się z nim przywitać i przeprosić za spóźnienie. Jest zmartwiony, bo Agatka straciła część lekcji i trudno jest się jej teraz skoncentrować i nie będzie rozumiała tematu lekcji, a on nie może dzisiaj zostać dłużej po zajęciach, żeby jej to wyjaśnić, bo jedzie ze swoim synkiem do lekarza na długo wyczekaną wizytę. Jestzaniepokojony tym, że cała klasa przerywa naukę i nie uda mu się dokończyć ważnego tematu, a chce, żeby jego uczniowie osiągnęli wysokie wyniki.
Wpisuje dziewczynce spóźnienie oraz uwagę do dziennika, a na najbliższym posiedzeniu rady pedagogicznej powie wszystkim nauczycielom, co myśli o takim zachowaniu ucznia.
W Agatce „żywe” są: zmartwienie tym, że nauczyciel myśli, że jest niesumienna i dlatego spóźnia się na jego poniedziałkowe lekcje; złość na rodziców, którzy poprosili ją, aby w poniedziałki odprowadzała swojego młodszego braciszka do przedszkola;złość na braciszka, który nie chciał pójść do sali i trzymał ją mocno za rękę, płacząc przy tym i prosząc ją, żeby go nie zostawiała; żal, bo jej młodszy braciszek tak bardzo ją prosił i jej też było smutno, widząc, jak płacze; zażenowanie, bo kilkoro uczniów zwróciło na nią uwagę, a jej dzisiaj rano wyskoczył duży pryszcz na czole, który próbowała zamaskować, a teraz bała się, że zobaczą go też inni; zaniepokojenie tym, że nie zrozumie tego tematu, a nauczyciel z pewnością nie będzie chciał zostać dłużej po zajęciach, żeby jej go wyjaśnić, bo jej nie lubi za te poniedziałkowe spóźnianie się.
Dziewczynka siada w ławce, głęboko oddychając i powstrzymując łzy. Wcale nie myśli o temacie lekcji, próbuje tylko szybko zapisać notatkę w zeszycie, ale tak naprawdę jest wściekła i zażenowana. W domu pokłóci się z rodzicami, powie im, że ją wykorzystują i więcej nie zawiezie braciszka do przedszkola.
W rodzicach „żywe” będzie: poczucie braku szacunku, bo córka odmawia wykonania dla nich ważnej prośby; zaniepokojenie tym, że na nich krzyczy i się od nich oddala, a przecież wszyscy wiedzą, co dzieje się z nastolatkami, którzy oddalają się od swoich rodziców; frustrację ilością obowiązków, a w poniedziałki oboje jadą na zebranie menadżerów do innego miasta i wychodzą bardzo wcześnie z domu, nie mogą zawieźć synka do przedszkola; poczuciem winy, że nie mogą dobrze wykonywać swoich rodzicielskich obowiązków i wyręczają się starszą córką;zaniepokojenie uwagą, która pojawiła się w dzienniku oraz złość na nauczycieli, którzy zupełnie nie rozumieją, jak trudno w tych czasach połączyć obowiązki zawodowe z rodzicielskimi.
Jednym słowem „wieża”, uczuć, myśli, zachowań, komunikacyjna „wieża Babel”, bo nikt tutaj nie ma kontaktu z tym, co w nim i w drugim człowieku „żywe”. A gdyby tak po tym, jak dziewczynka weszła 15 minut po dzwonku, nauczyciel nie powiedział nic, widząc, że dziewczynka zrobiła się czerwona na twarzy, kontynuował lekcję i ciepło się do niej uśmiechnął. Podszedł do niej podczas przerwy i zapytał o te poniedziałkowe poranki, powiedział jej, że martwi się o to, że trudno jej się skupić, a on nie może zostać dzisiaj po lekcji, a chciałby jej ten temat wyjaśnić oraz że zależy mu bardzo, aby ona i klasa rozumiały jego przedmiot i osiągała świetne wyniki. Pewnie dziewczynka zobaczyłaby w nim osobę, która chce pomóc i wcale nie pomyślałaby, że nauczyciel jej nie lubi. Opowiedziałaby mu, dlaczego się spóźnia. Nauczyciel ma małego synka i ma podobny problem rano, kiedy odprowadza go do przedszkola i ma taką super metodę na „rozstanie”. Zostawia synkowi magiczny kamyczek, który „malec” trzyma w kieszeni, a kiedy tęskni za tatą, dotyka go i obraca. Tata mu powiedział, że on to czuje, nawet będąc w pracy i wysyła mu tonę miłości przez ten kamyczek. Dziewczynka przestaje się bać nauczyciela i jak tylko wróci do domu, poczyta sobie ten temat w książce i postara się to nadrobić. Udaje jej się to, bo z pozytywnym nastawieniem szybciej się uczy. Nie nakrzyczy na rodziców, opowie im o rozmowie z nauczycielem, a oni, na najbliższej wywiadówce, podziękują mu bardzo za wyrozumiałość i poproszą o jeszcze kilka rad o tym, jak rozstać się z maluchem w przedszkolu.
Język żyrafy znamy wszyscy, Agatka, nauczyciel, rodzice też. Jego znajomość uaktywnimy wtedy, kiedy poczujemy i nazwiemy to, co w nas jest „żywe” i nie zagłuszymy tego naszymi schematami. A jeśli nawet tak się stanie, to znając już „ język serca”, będziemy umieli do tego wrócić.
Zapraszamy na kurs Porozumienie bez Przemocy w relacjach! Kurs dedykowany jest rodzicom i ma na celu ułatwienie rodzicom nawiązanie i utrzymanie bliskiej relacji z dziećmi, a także ze sobą i innymi ludźmi. Kurs skończyło już kilkadziesiąt osób, a ich opinie możesz poznać tutaj!
[…] Artykuł z strony dzielnica rodzica: A co by powiedziała żyrafa? […]
[…] Artykuł z strony dzielnica rodzica: A co by powiedziała żyrafa? […]