I przyszły długo oczekiwane produkty do ekologicznego sprzątania! Pierwsze wrażenie świetne: ładne butelki, z degradowanego plastiku, z eko-etykietą, nie testowane na zwierzętach. Na etykietach w składzie m.in. „dużo zdrowego rozsądku” – brzmi zachęcająco.
No dobrze, a więc trzeba się zmierzyć z brudem!
Płyn do mycia naczyń z olejkiem cytrynowym, pięknie pachnie, 500 ml:
A: czasem naczynia „zarastają” kamieniem od długiego gotowania wody, przypalonym tłuszczem, zasychają na nich resztki jedzenia. Płyn poradził sobie z tymi wyzwaniami znakomicie. Postanowiliśmy go nieco rozcieńczyć, bo trzeba było uważać, żeby używać tylko maleńkiej kropelki, bo więcej nie było trzeba. Świetnie się sprawdza także do mycia kafelków, wyciągu i szafek.
B: środek, który nie tylko dokładnie myje naczynia, usuwając z nich tłuszcz i inne zabrudzenia, ale przy tym doskonale się pieni i nie wysusza skóry dłoni. Płyn jest bardzo wydajny, wystarczy kilka kropelek, aby umyć naczynia po obiedzie czteroosobowej rodziny. Sprawdza się także jako środek, którym można przetrzeć kuchenne szafki, umyć zlew, płytki na ścianie i kuchenkę. Bardzo ważne jest też to, że naczynia umyte tym płynem wystarczy tylko delikatnie opłukać wodą, by nie pozostał na nich jego zapach, co zdarza się przy bardzo zapachowych płynach do mycia naczyń, dostępnych w każdym sklepie.
Naturalny środek czyszczący do ogólnego stosowania z olejkiem eukaliptusowym. Na etykiecie możemy przeczytać: „Środek jest doskonały do czyszczenia wszystkich powierzchni, od granitu po stal nierdzewną, z wyjątkiem powierzchni woskowanych. Wyczyścisz nim kuchenkę mikrofalową, kuchenkę i lodówkę. Naturalne składniki sprawiają, że produkt można stosować w sąsiedztwie żywności”. Płyn bardzo dobrze się aplikuje (rozpylacz) i jest bardzo wydajny. Butelka o pojemności 500 ml w ciągu dwóch miesięcy zmniejszyła swoją zawartość tylko o połowę:
A: odciski palców, tłuszcz, kurz, a nawet tłuszcz z kurzem – wszystko zeszło. Pięknie radzi sobie ze srebrnymi powierzchniami, na których widać każdą rysę, typu srebrna lodówka czy drzwi zmywarki. Ma problemy z żółtym nalotem, który zostawia woda ze starych warszawskich rur. Usuwa go mniej więcej trzy czwarte. Na pocieszenie dodam, że nawet super-drogi chlorowy środek ma problemy z tym rodzajem brudu.
B: ten płyn sprawdził się na każdej powierzchni. Czyściłam nim kuchenkę, zlew, piekarnik, lodówkę, mikrofalówkę, brodzik, umywalkę. Okazał się produktem skutecznym, poradził sobie nawet z niewielkim osadem z kamienia. Delikatny zapach cytrusów nie pozostaje na czyszczonych powierzchniach długo, co jest bardzo ważne, gdy czyścimy miejsca, w których za chwilę pojawi się żywność.
Płyn do zmiękczania tkanin z olejkiem z kwiatu pomarańczy i olejkiem rumiankowym i skoncentrowany płyn do prania z olejkiem z kwiatu pomarańczy i olejkiem rumiankowym. Producent zadbał o czytelną instrukcję dozowania płynów, dostosowaną do stopnia zabrudzenia tkanin i twardości wody. To ułatwia ich używanie i sprawia, że do pralki trafia tyle płynu, ile potrzeba:
A: pranie to przyjemność. Nie trzeba kombinować z orzechami, można po prostu wlać płyn prosto z butelki (wada: nie ma dozownika w nakrętce) i wyjąć czyste rzeczy. Zapach jest bardzo delikatny i ledwo wyczuwalny, idealny dla osób uczulonych na ostre zapachy skoncentrowanych proszków (zwłaszcza „niemieckich”). Super-plamy na dziecięcych ubrankach nie zawsze schodzą, ale podobnie jest z proszkami „dzidziusiowymi” i „dorosłymi”. Poważne plamy trzeba zwalczać w bardziej zaangażowany sposób.
B: to produkty, które zrobiły na mnie największe wrażenie. Podeszłam do nich z dużym dystansem, a bardzo mile mnie zaskoczyły. Pachną tak, jakby ktoś przed chwilą wcisnął do butelki sok z pomarańczy! Nadają się zarówno do prania w pralce, jak i prania ręcznego. Ubrania są czyste i miękkie, po wyjęciu z pralki delikatnie pachną. Zapach ulatnia się jednak po ich wysuszeniu, co trochę mi przeszkadzało, ale nie na tyle, żeby zniechęcić mnie do dalszego stosowania tych środków.
Skoncentrowany płyn do toalet z olejkiem z drzewa herbacianego:
A: oj, miał problem z zapuszczoną toaletą, kamień i osad zdecydowanie pozostały. Postanowiłam wrócić do chloru i niespodzianka – kamień i osad zostały. Wówczas użyłam starego sprawdzonego środka – octu. Tak, teraz już najchętniej czyszczę toaletę połączeniem płynu Lilly’s Eco Clean z octem – sprawdza się idealnie! Cieniutka strużka płynu wydobywająca się z butelki zachwyciły mnie – jest mi łatwiej zaaplikować tak zapakowany płyn niż popularne chlorowe z butelek z charakterystycznym wygięciem.
B: polecam wszystkim tym, którzy lubią, gdy ich toaleta jest czysta, ale nie pachnąca chlorem. To idealny środek bakteriobójczy, który pozwala zadbać o czystość toalety i roztacza w niej przyjemny zapach drzewa herbacianego, któremu daleko do zapachu chemicznych płynów dezynfekujących. Jedyny minus to jego aplikacja. Wolałabym żeby butelka miała charakterystyczną dla płynów do toalet szyjkę.
Skoncentrowany płyn do mycia podłóg z olejkiem pomarańczowym dodany do ciepłej wody delikatnie się pieni i przyjemnie pachnie. Usuwa z podłogi kurz, domywa to, co przez przypadek się rozlało:
A: usuwa nawet stare zabrudzenia.
B: nie mam co do niego żadnych zastrzeżeń, za to mam pewność, że po jego zastosowaniu moje dziecko może podnieść z podłogi ziemniak, który przez nieuwagę się na niej znalazł i go zjeść.